Nieuchronnie, wędrując, każdemu się zdarza
W rozważań dzikich zabrnąć ostępy
Gdzie wyobrażeń psyche spokój topią
Lęków nieskończonych, wyśnione odmęty
Ze strachów budują dla krzywdy instrument
W rytm złowrogiej ciszy, co nie koi serca
Niczym zniewolona udręką partytura
W duszy wybrzmiewa wyszczekane scherzo
Płonne nadzieje, życia rozterki
W popiół się obrócą i zostaną kości
Przyjdzie ogień, poprosi, a ty wszystko mu dasz
Tylko gniewu nie składaj na ołtarzu miłości