W szklanym naczyniu nijaki cymbał.
Zgrzyta. Piszczy.
Czasem kupę uwali,
by tożsamość zachować.
Poza krawędź nie spada.
Nie tłucze ścianek.
Ðźwięk rozmazany ku sobie.
Do znudzenia ślimaka.
Totalnych odgłosów żadnych.
Jedynie wspominać można
to:
Gdzie w nas zniknęło owe brzdąkanie,
w którym prawdziwie o coś szło.