Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami,
Które pośród dzieciństwa chwil beztroskich,
Podarowały mi ogrom niewysłowionej radości,
Przechowanej skrzętnie w głębinach pamięci…
Każda wizyta w takim sklepie,
Była w dzieciństwie niezapomnianym przeżyciem,
Na długie lata zapadającym w pamięć,
Przyoblekającym się nocami w niejeden barwny sen…
Pamiętam tamte ich półki,
Uginające się pod ciężarem gier planszowych,
Dziesiątek pudełek puzzli rozmaitych,
Dla dzieci w różnych kategoriach wiekowych,
Nie brakowało najrozmaitszych maskotek,
Poupychanych w niemal każdym ich kącie,
Były pluszaki po naciśnięciu świecące,
Były i mechaniczne nakręcane kluczem.
Pamiętam liczne plastikowe figurki
Wyobrażające lisy, wilki, jelonki,
Rozstawione na tle tekturowej dekoracji,
Przedstawiającej rozległy las zielony.
I liczne plastikowe dinozaury,
Niektóre rozmiarów całkiem słusznych,
Wielkości całej kilkulatka ręki,
Budzące w moich oczach niekłamany podziw.
Pamiętam tamte na baterie roboty,
Wydające z siebie różnorakie dźwięki,
Po naciśnięciu mrugające światełkami,
Imitującymi strzały pistoletów laserowych.
I liczne modele wahadłowców i rakiet,
Rozwieszone na nitkach pod sufitem,
Niczym w magicznym sadzie zaklęte owoce,
Na rozłożystych gałęziach drzew…
A każdy radosny dziecka uśmiech,
Rozniecony niespodziewanym prezentem,
Zapadał dobrze w starej sklepikarki pamięć,
Budząc także i staruszki emocje…
Pamiętam jak kiedyś całe pudełko żetonów,
Przedstawiających z różnych epok wojowników,
Na porysowanej sklepowej ladzie z plastiku,
Wysypała przede mną ku niepojętemu zdziwieniu…
I wtedy padły te słowa cudowne,
Wywołujące u kilkulatka emocji dreszcz,
Które na zawsze zapadły mi w pamięć…
- Bierz wszystkie... To prezent!
Pamiętam jak w oczach kilkulatka,
Od nadmiaru niespodziewanego szczęścia,
Zawirował nagle cały świat,
A chwila ta zdawała się wiecznie trwać.
Szeroko otwierając ze zdziwienia oczy,
W cudowny prezent nie mogłem uwierzyć,
Stałem tak, jak w ziemię wryty,
Słowa z siebie nie mogąc wydobyć,
Dopiero starej sklepikarki ponaglenie,
Okraszone jej serdecznym uśmiechem,
Sprawiło że nieśmiało wyciągnąłem ręce,
Zbierając nieśmiało żetony tekturowe.
Jedne pokryte brokatem,
Błyszczały w sklepowej żarówki świetle,
Inne zatopione w fosforze,
Świeciły się gdy noc spowiła ziemię,
Na jednych byli brodaci wikingowie,
Na innych rycerze dzierżący lśniące miecze,
Na jednych Celtowie prezentowali się groźnie,
Z innych spoglądali dostojni maharadżowie,
Na jednych żetonach smagli Asyryjczycy,
Prezentowali dumnie bujne swe brody,
Na innych z kolei amerykańscy Rangersi,
Salutowali mi karnie gładko ogoleni,
Z jednych żetonów egipscy łucznicy,
Mierzyli we mnie z swych łuków strzały,
Na innych z kolei zadumani Hetyci,
Ostrzyli w skupieniu swe bojowe topory.
Choć przedstawiały wojowników tak różnych,
Wszystkie po temu się przysłużyły,
Że roznieciły u mnie ciekawość całego świata historii,
Żarzącą się skrycie w dziecięcej wyobraźni głębi...
Lecz jest to już tylko niestety,
Zaledwie wspomnienie z przeszłości,
Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami,
Próby czasu niestety nie przetrwały…
Jedne te w miasteczkach niewielkich,
Niestety nie wytrzymały konkurencji,
Z wyrastającymi jak grzyby po deszczu hipermarketami,
Które zmonopolizowały lokalne rynki.
Inne z nieubłaganym kolejnych lat biegiem,
Zostały już trwale wyburzone,
Inne budynki zajęły ich miejsce,
Nie został po nich na kamieniu kamień…
Nie ma już tamtych sklepów z zabawkami,
Choć niewielkich tak bardzo urokliwych,
Miejsce ich zajęły wielkie molochy,
Galerie handlowe i hipermarkety.
I nie ma już tamtych sklepikarek starych,
O twarzach pomarszczonych i włosach siwych,
Zawsze szeroko uśmiechniętych,
O sercach czułą dobrocią przepełnionych…
Gdy człowiek czasem dzieciństwo wspomni,
Pośród dorosłego życia obowiązków niezliczonych,
Czasem w oku i łza się zakręci,
Na wspomnienie tamtych sklepów z zabawkami,
Które niegdyś w odległym dzieciństwie,
Podarowały mi radości tak wiele,
By w niejednej dorosłości chwili trudnej,
Ich wspomnienie było mi pocieszeniem…
Niestety, jest to już tylko odległe wspomnienie, cień dawnych czasów… Tamte małe lokalne sklepiki z zabawkami, które niegdyś tętniły życiem, dziś już nie istnieją… Upływający czas i zmieniające się realia gospodarcze naszego kraju nie były dla nich łaskawe – nie wytrwały konkurencji, która pojawiła się ze strony wielkich galerii handlowych i hipermarketów, zdominowała rynek i zmonopolizowała lokalne społeczności. Niektóre z nich, z nieubłaganym biegiem kolejnych lat zostały po prostu wyburzone, a na ich miejscu stanęły nowe budynki, które zatarły ślady dawnej dziecięcej radości… Po innych nie pozostał nawet kamień na kamieniu, jakby nigdy nie istniały…
Gdy wspominam moje dzieciństwo i tamte nieistniejące już dziś sklepy z zabawkami, czasem łza zakręci się w oku… Wśród codziennych obowiązków dorosłego życia wspomnienie tych sklepów z zabawkami przywołuje ciepło i radość, które niegdyś tam odnajdywałem… Był to czas, gdy każda wizyta w nich była magiczną chwilą, pełną niespodzianek i dziecięcej radości. I choć dziś już ich nie ma, to w mojej pamięci pozostają jako symbol beztroski i szczęścia, które w trudnych chwilach dorosłości bywa dla mnie pocieszeniem, przypomnieniem, że w dzieciństwie było coś pięknego, co warto pielęgnować w sercu na zawsze… A ile małych lokalnych sklepów z zabawkami z Waszego dzieciństwa nie wytrzymało konkurencji z wielkimi hipermarketami i galeriami handlowymi? Podzielcie się swoimi wspomnieniami z dzieciństwa w komentarzach...