Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

W pamięci pokolenia bez pamięci.


Rekomendowane odpowiedzi

W pamięci pokolenia bez pamięci.

 

Kiedy zrozumiałam, że tak już zostanie

pogodziłam się z tym, że nie nauczono mnie sztuki wybaczania.

Moje milczenie stało się moim złotem.

 

Zaczęłam od nowa uczyć się abecadła.

Ważyłam z miłością litery.

Układałam słowa w tajne komplety - warstwami, kolorami –

jakbym chciała wyłuskać ziarnko słonecznika,

odnaleźć życiodajną ziemię i zrozumieć więcej.

 

Co czuli ojcowie,

kiedy zostawiali niedokręconą śrubkę w rowerku dziecka…

w latach jakże odlegle nieodległych?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nikt nie jest wolny błędów porażek

krzywdzenia dziecka przez nierozwagę

bywa że trafia się jakiś wypadek

i rodzić niesie przez życie ranę

 

najtrudniej sobie umieć wybaczyć

innym czasami jest jakoś łatwiej

choć słowa składasz według ich znaczeń

pokonaj siebie ciężar swych zmartwień

:)

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Weź mnie za rękę

      ja wezmę Ciebie za usta

       

      Nasze rozmowy jak promy na rzece

      będą między brzegami pływać

      Dostarczając myśli między głowami

       

      Pójdziemy polnym szlakiem

      w upale i cykaniu polnych stworzeń

      Będziemy cieszyć się ciepłem naszych westchnień

       

      Poczekamy tam na kocu

      na wieczór, a komary będą naszymi przyjaciółmi

      Bo cóż ból może wyrządzić rozkoszy obcowania ze sobą?

       

      I rozpalimy ognisko by noc była nam

      jasną latarnią dla pragnień oglądania naszych ciał

      Byśmy słowa te wszystkie zamienili w czyn

       

      Później zaśniemy...

       

      Śnić będziemy o czystym powietrzu na tej ziemi

      O słabym, spokojnym, cichym, przyjemnym zachodnim wietrze

      Rześkim powiewie beztroskiego umysłu

       

      Śnić będziemy o dniach odnowy naszych ślubów

      naszego przyrzeczenia pierwszego razu,

      Gdy powiedzieliśmy te 3 słowa wyrażające wszystko

       

      O ochłodzie trudów realizujących nasze marzenia

      wodą odpoczynku w gorącej wannie spełnionych pragnień

      Rozlanych na naszych ciałach, niczym biel czystości jedynej

       

      By zasnąć w tym śnie ponownie

       

      By już śnić o tym czego ręką naszą dokonamy

      w chwilach dni następnych..

       

      Lecz szybko się ockniemy, skoczymy dwa poziomy wyżej.

       

      Ponieważ

      Tu nie ma incepcji, nikt nie zaszczepi Tobie ani mi nieczułości wobec piękna i siły.

      Tu nie ma incepcji, nikt nie zaszczepi Tobie ani mi zwątpienia w dalsze losy, które ukujemy sobie choćby żelazną pięścią manipulacji, podstępu, iluzji

      Nie sprzedając swej duszy.

      Nie kupująć słów głupców.

       

      Lecz wtedy gdy już będziemy świadomi

      I przekroczymy most świtu dzielący ciemność od światła

      By narodzić się ponownie dla chwały wieczności dnia

       

      Anonimowo pójdziemy krętą aleją pozapominanych myśli, idei

      Przypominając sobie tych, którzy wciąż trzymali nas w niepewności

      i w zwątpieniu, w nagości zagubionego, rozczarowanego umysłu, nie pojmującego skali zła

      By po cichu znów cierpieć ale już nie tak

      Już nie tak..

       

      I znów obudzimy się w środku dnia ale już nie ze snu czy iluzji

      Obudzę Cię swoim duchem, bo przecież dotknąć Cię nie mogę

      Ponieważ Ty jesteś duchem.

       

      Ty, Konstantynopolitańczykiewiczówna.

       

      To imię jest długie lecz wybrzmiewać będzie przez wieczność i nigdy nie zagaśnie jego donośne echo pomiędzy gwiazdami

      Ponieważ świecisz najjaśniej, jesteś synonimem czystości i dobra, zabita w roku 1453, żyjąc 20 lat: zgwałcona i przebita mieczem.

      Spalili Twój dom, spalili młyn, którym karmiłaś swoje spracowane nieskalane ciało.

      Spalili złote łany na wzgórzach Twojego szlachetnego pochodzenia.

      Porzucili Twoje ciało na polnej drodze.

       

      Katarzyno, teraz pozostało tylko jedno.

       

      Nienawiśc i zemsta.

       

      Edytowane przez Duch7millenium (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • kojarzysz bohatera wierszy, poematów? musisz. chodzi o everymana, z którym cię na siłę zapoznano w szkole. czasem zwie się Jezus, parę razy  nazywał się Cogito. najczęściej jednak nie ma personaliów ani twarzy.    tak, dokładnie! o tego masochistę idzie! baby go rzucają, mężczyźni, to znowuż on okazuje się być tym, który zrywa, albo/ i  zdradza, kaja się i cierpi (nie)zawinione katusze, bo dzieci nie chcą go znać, ukochany pies zdechł lub zaraz to zrobi, samochód się spalił, a siostra napiła kwasu. do tego nałożyska u gościa – w pełni rozkwitu.   fizycznie chłostany, wiecznie umierający z głodu i rozszarpywany mentalnie, gryziony z charkotem przez problemy, przewraca się, ale dźwiga,  idzie dalej, w głębsze niepokoje. szuka traum,  jakby to były trufle albo poziomki.   czemu o nim wspominam? bo właśnie tworzę kopię. z tym, że mój ludzio będzie bardziej skolażowany.   raz: nie odchodzącym od gadającego obrazu kompletnym konserwatyranem,     raz: fantastą opowiadającym z podniosłą nostalgią, jak podczas wojny jego rannego ojca opatrzył i wydźwigał na noszach z pola bitwy sam niedźwiedź Wojtek.   skoligacę go z sobą, choć to chyba nie najlepszy  pomysł, potem –  nadam parę popaprańczych cech.   to on zadzwoni z reklamacją do firmy oferującej  ludzkie piniaty na kinderbale, że "kogoście, kuźwa, przysłali?! związany facet w kostiumie  okazał się być z łapanki! płakał i wrzeszczał  wniebogłosy, że został porwany z przystanku,  chce do domu i prosi, by go nie bić".   czasami będzie jak Rambo. częściej: jak rambutan. tylko niejadalny i mniej włochaty.   zawrę w nim całe piękno odwrotności, pobawię się dzień-dwa. potem wywrócę na trzecią stronę.  listkami na wierzch, żwirem do środka.
    • @klucznik Ciekawe doświadczenie...  Pomęczyłem się z czytaniem, ale się udało.  U mnie trochę inaczej  ...  czuję zapach kwiatów chmury kąpią się w słońcu patrzę na ciebie uśmiechem malujesz jutro pastelowe refleksy budzą... sen ...  Pozdrawiam serdecznie  Miłego wieczoru 
    • @violetta Pudło. Kończę temat.
    • Piękny głos i muzyczka 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...