Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

(... cisza...)


Rekomendowane odpowiedzi

A potem ktoś wezwał ciszę. Przyszła, usiadła po środku i czekała. Wnet wniesiono listę zażaleń. To na niej wyłuszczono tłustym drukiem podsumowanie, żeby nie musiała czytać całości. Ani drgnęła. Zerknęła od niechcenia i nadal milczała, czekając na bieg zdarzeń.

 

- Dlaczego? – padło pytanie z końca sali – dlaczego nic nie mówisz?

 

Spojrzała, otworzyła usta, jakby chciała się odnieść, ale nie, zaledwie ziewnęła. Na bieli jej bluzki tymczasem przeskakiwały cienie przedmiotów, stojących na drodze od słońca do środka ziemi. Kształty próbowały ją skłonić do mówienia, ale była opanowana.

Chwilami tylko próbowała się uśmiechać, ale nikt jej nie odpowiadał tym samym.

 

- Przez ciebie tracę czas, chęci mi umykają, siła, zamiary, kochanie, dyskusja, rower nawet straciłem – wszystko przez twoje milczenie, przez to, że nie znasz umiaru ... wariatko! – wrzasnął atleta od strony ściany.

 

Zdawało się, że posmutniała, a może to tylko ten deszcz za oknem, co biel jej ubioru zmieniał w szarości... może on jej coś powiedział, a może to ona mu coś opowiadała, i tkwili tak w milczącym spotkaniu.

 

- Ja wiem, kłótni ci się zachciało z całym światem, lubisz ten sport, kiedy się ludzie pieklą w monologach, kiedy pytają, a nie uzyskując odpowiedzi, kiedy nie mają kogo zapytać... zapytać po prostu... zapytać... – ktoś się rozpłakał, ktoś mu podał chusteczki.

 

To tylko szloch, pociąganie nosem, bezsilność, której się zamarzył ratunek z zewnątrz. Czerwone oczy, nos. Czerwony sweterek i buty, czarna sprzączka, niebieskie oczy, a może piwne? Tak, to piwne oczy były problemem.

 

- Wyrzućcie ją, nikomu nie służy, nie ma w niej człowieka, nie ma postępu, nie ma historii... zatrzymała się w jaskini, z chwastów gotuje tu dla nas zupę. Karmić nas będzie. Zabierzcie... jak nie, to ja ją sam tymi jej chwastami pierwotnymi nakarmię – ale nie dotrzymał słowa, ciskał się głośno, a o ciszę nawet się nie otarł.

 

Wstała i wyszła, sama sobie otwierając drzwi. A oni jeszcze bardzo długo dyskutowali o tym, jaka ona jest niedobra i zła. Przekrzykiwali jeden drugiego, opowiadali swoje smutki, a co drugi miał większe niż poprzednik, i życie nieudane. Potem ktoś kogoś pobił, bo mu się nie spodobała marka samochodu, zawód i zwierze, które ten ktoś trzyma w domu, a przede wszystkim sposób kiszenia ogórków. Poobrażali się i wychodzili pospiesznie z tego spotkania przeciwników ciszy. Jeden po drugim, nie mówiąc już nic.

 

Gonili ciszę, ale czy nieśli jej przeprosiny?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...