Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mleko
z chudych – najchudsze
Mineralna
Jedna postna bułka
i mała drożdżówka

 

PLN 7,70

 

Lecz już delikatesem
regał trąci nadziany
niczym ładowany
hormonami tucznik
w myśl unijnych dyrektyw
kolorowy wspaniały
bez żadnego wszak smaku
lub inaczej – do dupy

 

Pod Biedronką
prosi uzależniony
na chleb w butelce
względnie w (małej) puszce

Ale w kolorówce
tylko za pięć złociaków
w trybie nagłym nauczą
jak dopieścić faceta

kiedy masz opryszczkę

*

Wyłączony neon - Zetka jednak skrzeczy
szczęście ci wciskając niby handlarz ścinki
bo gdy brak gotówki uratuje reklama
kredytową kartą twe problemy wszelkie :

 

Kawę instant
Wyborczą Kiełbaskę
APAP
Gumę do żucia co któreś tam zęby wybiela
Visir proszek
Do WC papier ścierny
Baton jeszcze jeden dwa mentosy trzy piwa
Prezerwatyw cztery na wyjazd z integracją
Dla Wybranych Gazetę Totalną
Masumi perfumy
Podpałki zapałki znicze
Budyń czarną herbatę grejpfrutowe soki
Makrelę


Zzieleniałą z ubóstwa
Wyspę

 

13.02.2013

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tego jeszcze nigdzie nie słyszałem,ale się upewnię czy to "tekst",który już ktoś popełnił? Jeśli nie,to zasługuje na miano "kultowy".Reszta wiersza przypomina mi piosenkę "Pepe wróć" Perfektu. Nie wiem dlaczego. Generalnie powiało komuną ,kiedy sklepiki były czasem po prostu w mieszkaniu w bloku lub wieżowcu albo jakiś "Sam" Społem.

Klimat działa na zmysły.

Opublikowano

@befana_di_campi No fakt, przypominam sobie. Lata 70 -80. Żyłem,ale jeszcze nie piłem, więc mi umknęło :)

"Przez Ciebie" napisałem w tej chwili również coś politycznego. Na razie wersja robocza " Jak Czarnecki do Brukseli dla Ojczyzny ośmieszania, zrzucim się na wachę".

Strona sceny nie ma znaczenia dla mnie.Mam swoje sympatie ,ale niestety patrzę jak się ludzie zmieniają na wietrze.

Opublikowano

@befana_di_campi Oczywiście, że nie muszą być wszystkie teksty dopracowane, ale z drugiej strony jak najbardziej mam prawo zauważyć, że dany tekst jest gorszy i to artykułować.

Jakoś nie dziwię się też, że jesteś z niego zadowolona. W końcu jesteś autorem tego wiersza. 

Za to ja wiem, że z pewnością byś potrafiła napisać go lepiej. Przeczytałam już wystarczająco Twoich tekstów, by móc to ocenić.

Pozdrawiam ponownie :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Somalija siemasz, Aga...
    • Ona: Daj! Dopijaj! I podjadano
    • Iwo, i cukru turkuciowi?   I cukru, Turku, ci?   Ano, Turku, cukru tona
    • @huzarc Cześć, dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @violetta O matko, jakie piękne...
    • Pewnego razu żył pewien drwal.   Miał dom i ogród, na którym rosły różne krzewy, kwiaty oraz warzywa. W zagrodzie były rózne sprzęty, którymi posługiwał się na codzień, starannie wykonując nimi meble, donice, wycinając deski pod dach chroniący go przed deszczem. Codziennie chodził do lasu pozyskując nowy materiał dla potrzeb wytwarzania kolejnych dóbr.   Tak mijał czas, a drwal i jego życie obfitowało.   Pewnego razu na jego posesję padło ziarno by po kilku dniach zakiełkować. Roślina niepostrzeżenie rosła, tworząc łodygę i puszczając liście.   W końcu została dostrzeżona przez właściciela, lecz nie wiedział on jaki jej gatunek.   Czas wciąż płynął, a roślina przybierała coraz to większych rozmiarów. Ze względu na to, że drwal miał wiele obowiązków i nie przywiązywał dużej wagi do wznoszącej się wśród innych - zieleniny - za każdym razem, kiedy odwiedział owe miejsce był bardzo zdziwiony tempem w jakim rosła.   Codziennie słońce rzucało promienie na usytuowane w kącie posesji drzewo, deszcz je podlewał, a noc przynosiła mu wytchnienie.   Było to silne drzewo - wichry i burze nie zrobiły mu krzywdy. Z każdym dniem w drwalu rosła ciekawość - co to za drzewo i czy w zależności od tego wyda jakieś owoce.   Mijały lata - ukazał się pień, wyrosły gałęzie, w cieniu drzewa można było zaznać ochłody. W końcu, jesienią pojawiły się i owoce - małe zielone kulki, jabłoń.   Dojrzały, a drwal z przyjemnością je zerwał i spożył, zadziwiony ich niezwykłą słodyczą.   Czynił tak co roku, rozkoszując się coraz to obfitszymi plonami. W końcu drzewo stało się na tyle duże, że pośród jego gałęzi ptaki uczyniły sobie gniazda, a w jego pniu wydrążyła sobie norkę wiewórka. Życie wokół drzewa obfitowało.   Drwal chętnie zbierał owoce, lecz brakowało mu motwyacji i czasu, by zbierać je wszystkie, dlatego zaprosił do pracy swoje dzieci i znajomych, darując im prawo by również je spożywały.   Gdy drzewo osiągnęło wielkich rozmiarów, zimą opadały z niego usychające gałęzie, którymi drwal palił w piecu w pokoju swojego domu grzejąc swoje ciało oraz oraz swoich najbliższych.   Przyszły jednak lata, kiedy deszcz padał coraz rzadziej i rzadziej. Plony były coraz mniej obfite, a nie podlewane przez nikogoo drzewo w końcu nie dało owoców. Zapuszczało jednak skromnie liście, gdy drwal zastanawiał się co z nim zrobić.   W końcu, po dłuższym namyśle, stwierdził ostatecznie, że drzewo należy ściąć. Decyzję tę podjął dużym trudem - bowiem jego pień był bardzo szeroki i silny, a samo drzewo na tyle wysokie, że ze strachem rozważał, gdzie upaść powinna jego korona, by nie uszkodzić znajdujących się w pobliżu: domu oraz sprzętów, a także ogrodzenia.   Nadszedł sądny dzień.   Drwal, po przyjemnej, kojącej nocy, wypoczęty i w pełni sił, wstał z łózka, spożył obfite śniadanie i z siekierą w ręce dumnie ruszył w kąt ogrodzenia.   Stając przed drzewem przyjrzał się jego pniowi, skrupulatnie oczami szukając miejsca, w które wbić ostrze. Dostrzegając odpowiednie miejsce, zatarł ręce, chwycił narzędzie i podszedł bliżej by zadać pierwszy cios. Aby wziąć zamach odchylił daleko ramiona, biorąc swoim siermiężnym nosem głęboki oddech.   Uderzył raz. Uderzył drugi raz. Uparcie uderzał z całych sił, bez tchu, bez żadnych wątpliwości, będąc zdeterminowanym by drzewo obalić. Błyskawiczna przerwa, szybka szklanka wody, zagrycha - uderza dalej, znów bez tchu i bez namysłu - drzewo musi zostać ścięte.   Walcząc aż do póżnego popołudnia, w końcu został tylko fragment pnia, który pozwalał na jego złamanie. "Teraz wystarczy wziąć linę, zarzucić poniżej korony i lekko pociągnąć, łatwa sprawa" - pomyślał. Szybko pobiegł do stodoły po sznur. Wrócił spokojnym i dostojnym krokiem, po czym rzucił grubą nicią, wydając przy tym odgłos wysiłku.   Lekko już zmęczony podszedł pod drugi koniec liny i zaczął ciągnąć. Pień, lekko już uschnięty łamał sie pod naporem niewielkiej siły. Odlatująca kora i fragmenty drewna wydawały pękający dźwięk. W końcu pękły ostatnie wrzeciona, odsłaniając wieloroczne słoje jabłoni, po czym drzewo ze świstem i hukiem, trzaskiem pękających gałęzi zostało obalone.   Zadowolony drwal tyłem odszedł kilka kroków aby spojrzeć na swoje drzewo. Nie było to dla niego nic szczególnego. Kątem oka jednak zwrócił uwagę na nadlatujące z zachodu chmury, a jego dłoń musnął powiew chłodnego, jesiennego wiatru. Był to okres zbiorów.   Jego twarz, z zadowolenia przemieniła się - nieco spoważniała i posmutniała. Po chwili, z nieba spadły krople deszczu, a drwal stojąc w bezruchu i spoglądając na wystający z ziemi, ściety pień gorzko zapłakał...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...