Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

.
Chłopakom z Tymbarku

kiedy wreszcie nie musisz
karmić siostrzyczki
gołębi królików kokoszek
pielić marchewki łuskać groszku
a za wcześnie jeszcze na
kręcenie powróseł
zbieranie kłosów i wiśni

możesz wtedy na godzinę
zwiać z domu
do lasu do kuźni tartaku
na szczaw poziomki
cudze czereśnie

nad rzekę

swawolić z mrukliwą wodą
pieścić się z derką wśród traw
w czerwcowym słońcu
mrużyć oczy
otwierać je szeroko
jeszcze szerzej

na łydki kolana uda
by dostrzec pępek
powyżej
i niżej

w marzeniach pogłaskać gołąbki
królika kokoszkę
pielić i łuskać

za wcześnie

Opublikowano

Czasami coś takiego jak Twój wiersz daje więcej niż wyszukane metafory. Pozwala wtedy na godzinę zwiać z domu – wspaniały rytm, unosi w naturę i nie tylko ! brawo Pawle ! Nie często wiersz robi na mnie takie wrażenie. Pozdrawiam Arena

Opublikowano

Coś mi się tu nie podoba :

kiedy wreszcie nie musisz
karmić siostrzyczki
gołębi królików kokoszek


i

możesz wtedy na godzinę
...
w marzeniach pogłaskać gołąbki
królika kokoszkę


Pl tego wiersza sam sobie zaprzecza. To przeszkadza w jego zrozumieniu. Ja to traktuję jako zuełny przypadek ze strony poety ?


Co do częściowej metaforyki to jest niezła, w jednym tonie, konsekwenta. Wiejski miły kilmacik w całym wierszu. Chociaż za proste to wszystko dalej, ja rozumie że miał wzruszać ale chyba Pan nie poprzestaje jedynie na takich ckliwych wierszach ?!


Pozdrawiam


Tak mi przyszło do głowy, czy pel tego wiersza jest pedofilem albo innym zboczeńcem ? Bo tak w wydedukować z wiersza, ale to raczej chyba przypadek tak sądze ?

Opublikowano

Panie Natanie, a nie przyszło panu do głowy, że jest za młody? Wystarczy przeczytać tytuł.
A pedofilia ma znacznie krótszy rodowód. W owych czasach nikt nie słyszał o takim upośledzeniu człowieka przez Boga. To dziewczyny coś tam mają powyżej pępka.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




W 2 wersie jest napisane, że osoba do korej mówi pl karmi młodszą siostrzyczkę, pozostaje wrażenie dojrzałości, bycia starszym. O samym wieku nic nie ma.

Niech Pan zwróci uwagę, że owa osoba karmi na równym stopniu siostrzyczkę co i inne żyjątka. Mamy dwa wyjścia : albo bardzo młode dzieci, albo zwierzątka, te owszem mogą być dojrzałe.


Gdzie jest napisane, jakie to czasy ? Poza tym owe choroby istniały od zawsze, być może nie miały swoich nazw, więc co to zmienia ? Tytuł też nie mówi o wieku owej osoby, bardziej jej ofiar.


Na Pana miejsca bym pamiętał że propagowanie pedofilii jest karalne.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



I to ma być "dziękuje za komentarz" ? Oprócz ostatniego zdania wszystko było na poważnie i dotyczyło wiersza. Jak pokazuję nieścisłości, niedopracowanie wiersza, to już się nie podoba.

Lepiej zgarniać brawa od niewymagającej publiki.
Opublikowano

..tak, tego mi było trzeba... wiosenny ciepły wieczór i powrót do czasu zabaw w zarośniętym sadzie... nie jestem chłopakiem, ale po drzewach wspinałam się równie ochoczo, jak oni.. zdarte kolana... umorusane buzie...

...


dziękuję
A.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Niektórzy uważają, iż w tym jest clue poezji, ja się z tym nie zgadzam, ale życzę po prostu, by szukać w dobrym miejscu. Nie zamykać się. Pzdr.
    • Wygnanie z Raju. Albo Cztery wesela i pogrzeb. (szkocka orkiestra) Pzdr :-)  
    • Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy.   Wiesz…   Jesteś tu jeszcze?   Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy.   Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza…   Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy…   Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze…   Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektora zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem.   Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas…   Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca.   I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków…   Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz. Nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie.   Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie.   Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi.   I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze…   Na stole leży talerz. Mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone…   Choć, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść…   Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tryni swoimi oczami.   Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa…   Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze…   Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł.   Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie.   Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko…   Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący...   Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci.   Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)    
    • Oryginalne, wakacyjne porównanie podróżnicze :-) Głębokich rozmów ze swoim wnętrzem ciąg dalszy :-) Pzdr.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Piękny komentarz, jest w nich wiele Twojej wrażliwości - co ten pierwszy list, o którym pisałaś, zdziałał, co poruszył ! Dziękuję :-)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...