Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

U mnie to grono było znacznie większe, w zasadzie obejmowało każdego w zasięgu.

Nie wszystkie dzieci to lubią, a ja sam się prosiłem.

Choćby  nawet w tramwaju od razu wskakiwałem na kolanka pana lub pani motorniczej.

Wtedy wszystko było dostępne i ludzie też bardziej.

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A to ślicznie królewno.
|

A tak to mnie babcia przezywała, "królewicz na ziarnku grochu", bo byłem dość wrażliwy sensorycznie, podobnie jak mama.
I nadal jestem.
Babcia tego nie rozumiała u nas obojga..

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Znała się trochę z mamą prywatnie i mówiła jej, żeby mnie zostawiła w spokoju, bo jak przyjdzie czas to sam się za naukę wezmę. Dostanę się do dobrego liceum i na najlepsze studia. I wszystko się sprawdziło.
Skąd ona to wiedziała to nie mam pojęcia?


Czytać nauczyłem się dopiero w czwartej klasie. W dwa tygodnie, gdy dostałem Biblię i ciekaw byłem, co w niej jest napisane. W parę tygodni przeczytałem całą, tak mnie wciągnęło.

A za resztę przedmiotów zabrałem się  przed egzaminami do liceum.
W trzy miesiące przerobiłem 8 lat nauki.

 

W rodzinie to same dziewczyny i kobiety. Panowie byli nieobecni.
Ale na podwórku to pół na pół. Grunt to równowaga.

Opublikowano

@violetta Słuchaj, kupiłbym za w sumie obojętne ile, byle w zdroworozsądkowej granicy cenowej, te Twoje nowe 300 stron, a wtedy to nawet kawę mrożoną mógłbym koleżance postawić. Ba, targnąłbym się nawet na 2 kawy jeśli zaistniałaby taka potrzeba :))

Opublikowano

@Rafael Marius mamy dużo wspólnego, no ja mimo wszystko lubię czytać o Bogu:)  teraz nie są modne studia. U mnie w rodzinie jedna stwierdziła, że nie chce podchodzić do matury, nie chce się stresować i w sumę ma rację. Szkoła obecnie to nie jest dobry pomysł. Czasem są fajne wydarzenia, gdzie można się uczyć, albo samemu. W mojej rodzinie teraz 5 osób pisało maturę, jedna zdawała egzamin ośmioklasisty. Wszyscy idą najpierw donorach i później na studia zaoczne, a inni już nie chcą dalej się uczyć, uważają, że to strata czasu. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dobrze że nic nie mówisz w chłodne dni nie marszczysz brwi mogę wtedy czytać własnymi słowami chociaż nie umiem przeglądać  się we mgle dobrze że nie zabierasz dłoni nieopisanych chwil w których zastygaliśmy   tak jest dobrze zanim zamkniemy usta powieki po wieki    
    • Mam stół. Mam plan. Połóżmy na nim co boli i co nie. Pogrupujmy to. Dowiedzmy się, pomyślmy za co możemy podziękować. Spójrzmy co ma dla nas wartość.   Mam stół. Mam plan. Siebie sobie dajmy.   Zadbajmy by drugie widziało słońce, by jeśli nocą to ładny księżyc. Zadbajmy o ręce pełne dobrych chwil, pełne niematerialnego bogactwa.   Mam stół. Mam plan. Mamy siebie. Dłoń w dłoń. Życie stoi otworem. Los też. Pokażmy że jesteśmy w stanie dać radę.
    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...