Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

      Mój pierwszy w życiu najprawdziwszy komputer...

I pierwsze ośmiobitowe gry niezapomniane...

Gdy nocą do snu powieki zmrużę,

Powracają do mnie w sny przyobleczone…

Gdy wieczorami niekiedy zatapiam się w wspomnieniach,

Dociera do mnie ta prosta prawda...

- Moja mała Atarynka,

Podarowała mi najdrogocenniejsze wspomnienia z dzieciństwa!

 

Gdy w wieku zaledwie sześciu lat,

Dostałem ją w prezencie od dorosłego kuzyna,

Tamto niewysłowione szczęście w oczach kilkulatka,

Odbiło się w cieknących po policzkach łzach…

I odtąd była już tylko moja

by uczynić wyjątkowym dzieciństwa czas…

- Moja mała Atarynka,

Tylu dziecięcych emocji i wrażeń królowa…

 

I każda dłuższa przerwa od szkoły,

Była czasem wielkich przygód z małym Atari,

Testowania wciąż nowych gier kolejnych,

Cierpliwego poznawania ich mechaniki…

A gdy każda kolejna gra

Od poprzedniej tak bardzo się różniła...

- Moja mała Atarynka,

Pokładanych w niej oczekiwań przenigdy nie zawiodła…

 

Tyle gier rozmaitych, wszelakich,

Choć ośmiobitowych tak bardzo grywalnych,

Pośród radosnego dzieciństwa długich dni,

Wrażliwość i wyobraźnię tak bardzo kształtowały…

Gdy kilkudziesięciu tytułów biblioteczka,

Długie lata zabawy zapewniła

- Moja mała Atarynka,

Mimo upływu czasu przenigdy się nie znudziła!

 

Pośród gier masy zróżnicowanych gatunków,

Zręcznościówek, komnatówek, strategii, symulatorów,

Każda niemal przypadła mi do gustu,

Nie szczędząc emocji i na twarzy wypieków…

A gdy wciąż powiększała się moja kolekcja,

Gier na plastikowych kartridżach i magnetofonowych kasetach

- Moja mała Atarynka,

Podarowała mi zabawy co niemiara!

 

Kiedy to proste gry ośmiobitowe

Rozbudzały tak bardzo kilkulatka wyobraźnię,

Rozniecone nimi rzewne emocje,

Przyoblekały się nocami w niejeden barwny sen…

A podświadomość pędzlem sennej wyobraźni odmalowywała,

Dwuwymiarowych gier w snów wymiarze nieograniczony świat

- Moja mała Atarynka,

Inspiracją podświadomości dla tajemniczych snów była…

 

Czy to egipskie czy azteckie piramidy,

Tajemnic swoich nie mogły już kryć,

Przed kilkuletnim graczem wrażeń spragnionym,

Ściskającym kurczowo analogowy joystick…

I Zemstę Montezumy zniweczyć mi pomogła

I złamała z milionami graczy Klątwę Faraona

- Moja mała Atarynka,

Niekończących się przygód wielka skarbnica…

 

Gdy sterując joystickiem zionącym ogniem smokiem,

Tnąc rozłożystymi skrzydłami przestworza rozległe,

Szybując opadałem w podziemne jaskinie,

By zuchwale bez trwogi plądrować ich czeluście,

Na przemian delikatnymi i nerwowymi ruchami joysticka

Wykradając ukryte w ich zakamarkach smocze jaja…

- Moja mała Atarynka,

Odkryła przede mną legendarnych smoków świat…

 

Gdy kierując poczynaniami nieustraszonego podróżnika,

Przemierzałem dwuwymiarowej dżungli rozległy świat,

Zuchwale przy tym bujając się na lianach,

Unikając szczęki niejednego ośmiobitowego krokodyla,

By żółtowłosą wybrankę serca

Z kotła ludożerców czym prędzej uratować…

- Moja mała Atarynka,

Niejeden uśmiech na twarzy dziecka wycisnęła...

 

Gdy rozplanowanymi ruchami małego joysticka,

Przechwytując wroga rakietowy ostrzał,

Strzegłem swoich rozproszonych baz,

Przed zniszczeniem na ekranie telewizora,

Jednocześnie roztropnie przypuszczając kontratak,

By z komputerem kolejne starcie wygrać…

- Moja mała Atarynka,

Uczyła czym jest zbrojnych konfliktów strategia…

 

A gdy kończyły się zimowe ferie,

Ze łzami odkładałem Atarynkę na półkę,

Wierząc że gdy nadejdą wyśnione Wakacje,

Całe dnie będziemy spędzać znów razem…

I gdy nadszedł wytęsknionych Wakacji czas,

Od wschodu niemal do zachodu słońca

- Moja mała Atarynka,

Czyniła jakże wyjątkowym tamten beztroski świat...

 

Dziś gdy pośród trudów dorosłego życia,

Na wspomnienie mojego pierwszego komputera,

W oku czasem zakręci się łza

I powracam do najodleglejszych wspomnień z dzieciństwa,

Gdy snem znużona przymknie się powieka,

A w objęcia Morfeusza nieśpiesznie odpływam

- Moja mała Atarynka,

Powraca do mnie niekiedy w snach…

 

- Tekst zainspirowany wierszem ,,Wagary" autorstwa Artura Oppmana.

 

 

Edytowane przez Kamil Olszówka (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wiesław J.K.  Wiersz ten napisałem po obejrzeniu, ponownie, filmów Katyń i Wołyń.
    • NATURA I CZŁOWIEK   Katyń 1940 i Wołyń 1943 oraz Rwanda 1994   ludobójstwa człowiecze zwyczajnie chaniebne a było ich więcej w kolorze bólu i czerwieni ludzie ludziom skażoną miłością apokalipsę stworzyli   cywilizacja dziczeje nienawiścią zawstydził się Chrystus obiecanym zbawieniem a gwoździe poszarpały nadzieję nawet w błękicie nieba rdzawą w beznadziejności łzawą   dzika przyroda bez miłosierdzia żarłocznie każdy kąsek pożera  życiodajnego narodzenia więc ku pamięci tym wszystkim którym nie dane żyć było strofy te poświęcam
    • @aff Dziękuję za zainteresowanie i lubiejkę. Tak, zapewne brzmią dla dzisiejszego czytelnika anachronicznie i nienaturalnie, bo właściwie nie używamy ich już na co dzień. Niemniej uważam, że w przekładach utworów z XIX wieku mają swoje miejsce. Mógł Mickiewicz pisać: Polały się łzy me czyste, rzęsiste Na me dzieciństwo sielskie, anielskie, Na moją młodość górną i durną,... Pozdrawiam
    • ludzie naprawdę to kupują?   obraz z białym krajobrazem ukradziony z klatki schodowej taka, ot, historia bez pościgów, wycia i rozbijania szkła bez rwania mięsa życia do kości ale z kradzieżą! choć nie mam pewności czy ktoś go nie wystawił na klatkę właśnie żebym go wziął czyż to nie jest życie wielkie nieporozumienie w teorii mógłbym zapukać, zapytać ale nie wiedziałbym gdzie i błądziłbym po mieszkaniach ja to na takiej klatce bym nic nie zostawiał zamek nie działał nie wiem w ogóle czemu ktoś chciałby wyrzucać taki łady obrazek stary, rosyjski jeszcze z leningradu eklektyczny w sensie nie że obraz chciałem się pochwalić słowem eklektyczny dobre, nie? polecę nawet dalej eklektyczna poświata koszernych chodników przeglądam się mrawo w kałużach rozbija się szmaragdem haniebny dżdż nic nie rymuje się z dżdż dziwią mnie wszyscy krytycy i ja wiem że jestem nieudolny że rym bywa częstochowski i że forma mną włada ale w porównaniu do "prawdziwej poezji" czuję się jak jakiś kaleka jakbym stracił jeden z 6 zmysłów jakbym czegoś nie widział czegoś nie słyszał czegoś nie rozumiał przepraszam "prawdziwą poezję" ale z braku laku zacząłbym chyba czytać paragony na parkingu i to by była historia życia! do wydedukowania po nawykach żywieniowych może ktoś ma dziecko? może ktoś ma dietę? to jest niesamowite a nie wasze zasrane tkanki i eklektyczne obrazy przepraszam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...