Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Oryginalnie. 

Wszystkie te dodatki artystyczne nadinterpunkcje takźe ;) 

Właśnie myślałam, skąd ten czarny w okienku. Bez czarny jest na razie prawie spadający, ja sobie wysuszyłam kwiaty, niezwykłe stężony zapach. 

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@befana_di_campi

 

Większość tutejszych ludzi daje komentarze pod konkretną osobę, aby wywołać z góry zaplanowane emocje, niestety: daję różne komentarze i różnym ludziom, równocześnie: bardzo dużo czytam, większość ludzi - nie i nie wiedzą o co chodzi, jeśli chodzi o pani wiersz, to: treść - melodyjna, forma - chaotyczna.

 

Łukasz Jasiński 

 

Befana di Campi to Wróżka z Pól Flegrejskich (Włochy), otóż to:

 

ITALIAM! ITALIAM!

 

1

Pod latyńskich żagli cieniem,

Myśli moja, płyń z aniołem,

Płyń, jak kiedyś ja płynąłem:

Za wspomnieniem - płyń spomnieniem...

 

2

Dookoła morze - morze -

Jak błękitu strop bez końca:

O! przejasne - pełne słońca.

Łodzi! wioseł!... Szczęść ci, Boże...

 

3

Płyń - a nie wróć-że mi z żalem

Od tych laurów tam różowych,

Gdzie Tass śpiewał Jeruzalem,

I od moich dni-laurowych...

 

4

O! po skarby cię wysłałem:

Cóż! gdy wrócisz mi z tęsknotą -

Wiem to, ale proszę o to -

Niech zapłaczę, że płakałem...

 

5

Pod latyńskich żagli cieniem,

Myśli moja, płyń z aniołem,

Płyń, jak kiedyś ja płynąłem:

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Za wspomnieniem - płyń wspomnieniem...

 

Cyprian Kamil Norwid 

 

I on podobnie jak Zbigniew Herbert: kaleczył polszczyznę... Dlatego warto mnie czytać: zwiedziłem niemal całe Włochy - włącznie z Watykanem i San Marino i Neapolem, czasami własne wiersze tłumaczę na włoski lub na odwrót.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Łukasz Jasiński Befana di Campiano to nazwisko mojej prapraprabki z lwowskiego patrycjuszowskiego rodu Campianów i nie wiem, czy ta przodkini kiedykolwiek była w Italii

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ponadto Befana (skrót od imienia Epifania) w tradycji włoskiej to nie kto inny niż pomocnica św. Mikołaja z Myrry, która w wigilię Objawienia Pańskiego, czyli św. Trzech Króli przynosi dzieciom prezenty. 

I po co ta cała filozofia, albo obrazowo: czarowanie z gałązką w zębach

Wreszcie na koniec: wszelkie emocje są chaotyczne dlatego mój utwór dopiero

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@befana_di_campi

 

Befana to złośliwa wróżka... Jeśli chodzi o mnie, to: moim przodkiem jest niejaki Jakub Krzysztof Ignacy Jasiński herbu Rawicz, mason, poeta i jakobin, jego grób jest na warszawskiej Pradze, moi przodkowie przed Drugą Wojną Światową mieli dworek w Jasionce - niedaleko Rzeszowa, teraz jest tam lotnisko i przerzut broni na Ukrainę, po kądzieli: moi przodkowie podczas Drugiej Wojny Światowej ukrywali żydów w ziemiance-spiżarni, wieś: Piotrkowice, gmina: Żabia Wola i województwo: mazowieckie, a ja jestem pogańskim racjonalistą - libertynem i intelektualnym biseksualistą - uniwersalnym, koniec i kropka!

 

Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@befana_di_campi

 

Befana to z włoskiego złośliwa wróżka i jest rodzaju żeńskiego i została spolszczona na Epifanię, natomiast: "di" oznacza "z" i "campi" to "pól", inny przykład? Leonardo di Carpi oznacza po polsku: Leon z Wyspy - Carpi to włoska wyspa i byłem na niej, Leonardo jest pochodzenia germańskiego, jeśli chodzi o mnie: Łukasz - greckie, Wiesław - słowiańskie i Jan - hebrajskie, acha, dodam jeszcze: Adolf von Borek (dwie kreski na górze "o"), poprawnie wymawiamy: Adolf, won Burek! Proste logiczne, reverendissime madame?

 

Łukasz Jasiński 

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@befana_di_campi

 

Jeśli rozbierzemy na pierwsze czynniki moje imiona, to: mniej więcej - urodzony o świcie nad Wisłą i błogosławiony przez Jahwe/Boga/Jezusa/Mahometa/Światowida i Świętą Matkę Natury - jak kto woli, mieszaninę imion i nazwisk nie da się dokładnie przetłumaczyć przez literówki, dajmy przykład: Bruno Jasieński, powinno być Bruno Jasiński.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@befana_di_campi

 

W prozie poetyckiej: "Na granicy frontu" może zobaczyć pani moje zdjęcie i porównać je z Jakubem Jasińskim - generałem - jest blisko dziewięćdziesiąt procent podobieństw w sensie fizycznym, nie wspominając już, iż po nim mam talent poetycki, tak: na moich przodków dużo leciało niewiast bez względu na pochodzenie, rasę i wyznanie, dlatego też: Bruno Jasieński był katolikiem pochodzenia żydowskiego i w tamtym czasach żydzi musieli zmienić wiarę - biorąc za żonę Polkę, także: zmienić nazwisko, stąd: w moich żyłach płynie potrójna krew - polska (szlachecka), węgierska i żydowska.

 

Łukasz Jasiński 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Myślałem, że życie chce mi powiedzieć jedno

      Lecz się pomyliłem, gdy trafiłem w samo sedno

      Potencjał swój pełny odkryłem 

      Spodobał mi się, w końcu poczułem, że odżyłem 

      Konsekwencje może i będą duże, 

      Ale też i czemu miałbym się sprzeciwiać własnej naturze?

      W domku opuszczonym się zaszyję 

      I kto wie, może ludzie uznają, że już nie żyję.

       

                                *********

       

      Od dzieciństwa wmawiano mi, że będę nikim

      Nic nie osiągnę, mimo, że zawsze miałem dobre wyniki

      Rodzice - durnie - codziennie alkohol pili

      Często mnie do czerwoności bili

      Wstydziłem się gdziekolwiek wyjść 

      Gdyż rany, które miałem ciężko było zakryć.

       

      Rówieśnicy wcale lepsi nie byli,

      Do różnych czynów się odważyli,

      Nigdzie bezpiecznie się nie czułem,

      Dla nauczycieli byłem chyba duchem,

      Prośby i skargi moje zostały zignorowane,

      Mieli na mnie totalnie wyjebane,

      I co, czy jakoś na to zareagowałem?

      Nie - dzieckiem byłem i strasznie się wtedy bałem.

       

      Lata mijały, a ja wciąż taki sam

      Cichy, nielubiany, w skrócie jeden wielki chłam 

      W świat dorosłych wdrążyć się chciałem 

      Lecz prawdę powiedziawszy, niczego nie umiałem 

      Praca, pomyślałem, pozwoli mi się ogarnąć 

      Myśli złych natłok na bok zepchnąć.

       

      W warsztacie samochodowym mnie zatrudnili,

      Jedynie sprzątania i mycia nauczyli

      Dziwnych bardzo ludzi tam spotkałem 

      Chyba to nie dla mnie - pomyślałem 

      Szkoda jednak tak szybko było się poddać, 

      W końcu sam chciałem dorosłe życie poznać.

       

      Z czasem, okazało się, że popełniłem błąd 

      Mogłem uciec jak najdalej z tamtąd

      Wparowali ludzie w broń palną uzbrojeni

      Jakieś pieniądze oni bardzo chcieli

      Bez wahania szefa mojego zastrzelili,

      Resztę pracowników śmiertelnie pobili

      Ja ukryłem się w jednej z szafek

      Głupi sądziłem, że nie zajrzą do wszystkich wnęk.

       

      Moje najgorsze obawy się spełniły 

      Wydarzyły się rzeczy, które do końca życia będą mi się śniły 

      Drzwiczki raptownie otworzyli

      Wyciągnęli mnie z kryjówki, kogoś zawołali, a potem mocno w głowę uderzyli

      Traciłem powoli przytomność, mocno na podłogę upadłem 

      Krew ze mnie leciała, gdyż mokro pod głową miałem...

       

      Ocknąłem się po dłuższym czasie,

      Nie wiedziałem, co się wydarzyło właśnie 

      Otumaniony przez chwilę byłem 

      Lecz w końcu do podniesienia się odważyłem.

      Głowa mnie bolała jak cholera 

      Cóż, przeżyłem jako jedyny, trochę szkoda

      W duchu tak bardzo umrzeć bym chciał, 

      Ale los najwyraźniej inne plany miał. 

       

      Udało mi się w końcu wstać 

      Trochę ciężko mi było równowagę złapać 

      Rozejrzałem się dookoła siebie uważnie 

      Nie wiedziałem, czy ten spokój mogłem traktować na poważnie 

      Po chwili ruszyłem przed siebie

      Nie ukrywam, czułem się wtedy bardzo niepewnie

      Otworzyłem pobliskie drzwi i wszedłem do głównej hali

      Cisza, nikogo nie było, wszyscy już pojechali...

       

      Nie miałem pojęcia jak zareagować 

      Tak szczerze, to chciało mi śmiać,

      Widok tych wszystkich trupów 

      Uświadomił mi ile w życiu doznałem trudów, 

      Przecież ten jeden gość pod wpływem 

      Dotykał mnie, kiedy po pracy się myłem 

      A teraz leżał na ziemi martwy

      I tak jak cała reszta, zostanie on zapomniany. 

       

      Od tego momentu inaczej się czuję, 

      Morderstwami się strasznie lubuję, 

      Nikomu tego nie mówiłem,

      W tamtym zakładzie niedobitków dobiłem,  

      Dziwną przyjemność mi to sprawiło

      I to uczucie w pamięci utkwiło,

      Zabrzmi to wręcz niepokojąco 

      Myślenie o tym, działa na mnie kojąco. 

       

      Rodzice całe życie mnie bili,

      Ogromną krzywdę psychiczną mi wyrządzili,

      W własnym domu bezpiecznie się nie czułem 

      Z lękami się codziennie budziłem 

      Siniaki miałem praktycznie na całym ciele,

      Tego całego gówna było jeszcze wiele, 

      Ale powiedziałem temu dość,

      Niech sprawiedliwości stanie się zadość!

       

      Obudziło się we mnie dzikie zwierzę,

      A więc, zrobiłem to, do tej pory w to nie wierzę, 

      Matka i ojciec 

       

       

       

       

       

      Ogólnie to nie jest dokończone, pytam się was - czytelników, czy póki co ma to sens co pisze, wiele mam do poprawki, coś Chce jeszcze dodać, także na matka i ojciec się to nie skończy, ale chciałbym poznać waszą opinię co o tym wstępnie sądzicie, czy składniowo ma to sens itd

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...