Florian Konrad Opublikowano 24 Marca Zgłoś Udostępnij Opublikowano 24 Marca niby zakazano nam istnieć, jednak odnajdujemy się w podgwarach, w absurdalnych tekstach ("Epitafium dla Kim Kardashian", "Językator", "Elegia okołocelebrycka") dostrzegamy swoje zniekształcone imiona. powinienem się cieszyć, że — bytność! koegzystencja! niestety, to idzie w złym kierunku, zaczynam sądzić, że każdy rodzaj miłości ma w sobie za dużo z gry, w zasadzie to rodzaj teatru, gdzie przypada najpośledniejsza z ról, stoi się w trzecim rzędzie Chóru Kontestatorów. że lepiej rozciąć się samemu, włożyć palce tam gdzie nie trzeba, docisnąć kulkę pełną karbów, niemal wyrwać plastikowy dżojstik i patrzeć, jak wypływają piksele, świetlne fale, szum leje się, kaskada za kaskadą. że może powinienem obrosnąć wypustkami, ponad setką brzuchów, w których przelewałoby się nie najlepiej pachnące sadło, zniekształcić się do tego stopnia, by nie móc. choćby pomyśleć. kuczę, ileż mam w sobie goryczy! normalnie jest ze mnie człowiek zaprzeszły, własny przodek, pradziadzio-słomianka, zubożały Sarmata, co patrzy na świat z wysokości strzechy, zabobonny i nieprzekonywalny szeptuch bortający poglądy na kołowrotku (czemu ciągle potwornieją, zamiast lnu obraca się coś suchego i z kolcami, materia, której nie dotknąć?), po prostu wybijak! rozświetliłbym się, na bogato i współcześnie, ale jak? okiennice same się zamykają, sneakersy, za sprawą czaru, zostają zmienione w łapcie z łyka, panele podłogowe — w polepę. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się