Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Idę. Przemieszczam się. Płynę w jakiejś dziwnej substancji czasu. Przepływam przez niekończącą się amfiladę pokoi. Stąd do tamtąd — przestrzeń wszechświata. Wchodzenie w mrok — wychodzenie po miliardzie lat w zupełnej odmienności, w ślepocie barw, w szarości świtu.

 

Kto tam jest? Czy jest tam kto?

 

Ocieram się o wilgotne ściany. Ściekają po nich strugi deszczu, bądź łez w brunatnych smugach zakrzepłych zacieków. Omiata mnie wiatr z głębokich pokładów przeszłości. Jakieś wokół szumy, szelesty i gwizdy, jakby ktoś stroił nieustannie radio. Szmery za oknami, gdzie noc tłamsi wszystko i miażdży, spopiela niewidzeniem. Za oknami noc. Czyjeś spóźnione kroki… Za oknami nic…

 

To było tutaj, gdzieś tutaj. Śmierć przyszła w ostatnim gongu stojącego zegara, z otchłani, z czeluści. Idę powoli, macając jak ślepiec zaraz po przebudzeniu. Szeroko otwarte oczy nie widzą niczego. Szeroko otwarte oczy pokryte bielmem zapomnienia. Kataraktą sennego widzenia. To chwilowe. Przejdzie albo nie przejdzie. Albo pozostanie wtulenie się w słoje forniru na szafie. Połączenie się z nimi cośkolwiek na kształt motyla, aby stać się nieistnieniem w tym milczeniu przedmiotów. Wśród pokrytych kurzem artefaktów dawnego życia.

 

Jest tu kto? Czy jest tu kto?

 

Piskliwy szum przeszywa czaszkę w straszliwej pożodze śmiertelnej gorączki. Skrzypienie podłogowych klepek od czyichś kroków. Czyich? To przechodzi na przestrzał. Od ściany do ściany. Pojawia się znowu w odstępach, zrywami. A więc ktoś tu jest. Bez wątpienia, w niepozostawiającej złudzeń pewności. Znowu gong zegara. Odbija się echem od grani, szczytów, zboczy rozmaitych masywów na wyobraźnię. Za oknami szary świt albo granat przytłaczającej nocy. Za oknami wiatr, co tarmosi liście dębów, kasztanów. Otwarte szeroko okna są jak oczy ślepca z przesłoną powiewających firan. Powieki zasłon mają w sobie jakieś niezliczone wiry, kominy. Uschnięte w pajęczynach ćmy, które znalazły tu swoje przeznaczenie.

Lecz oto powiewa wysoko na strunach sennej symfonii jakiś cienisty, nieustalony kształt. Jakby porwana na piersi koszula albo łopoczący sztandar. Bądź szeleszczący, ogromny plakat z czyjąś twarzą sfotografowaną w wielkim zbliżeniu. To coś porusza skrzydłami, próbując zerwać się do lotu pod kłębowiskiem chmur. Porusza się. Porusza… To się wciąż porusza, mimo że już dawno umarło. Umarło w tym niekończącym się niedoumieraniu, będąc w zasadzie żywym tak jak mój umarły dawno ojciec. On przychodzi do mnie we śnie. I wiedząc, że nie żyje, żyje dalej tym swoim życiem sennym, w tej chorobowej malignie ostrej i wyrazistej jak brzytwa.

 

Jakieś stuknięcie. Jakiś szmer za ścianą. Cisza… Czyjeś kroki rozpierzchły się jak ziarenka kosmicznych mikrofal na membranie wielkiego radioteleskopu.

 

Kto tu jest? Nie ma nikogo.

 

Lecz jest. I znowu nie ma. Jest. I nie ma. Nic… Coś oddycha głęboko. Szum oceanu. Szturm powracających wciąż fal, które rozbryzgują się o skały. Które liżą piasek białymi językami piany. Które rozmywają nieubłaganie ślady czyichś stóp… Ogłuszony hałasem ciszy przebudzam się, śniąc dalej na jawie i bojąc się głębiej odetchnąć, aby nie zburzyć domu, nie wzruszyć sadzy w kominie. Za oknem przelatują jaskółki i inne nieprawdziwe ptaki w parnym natłoku upalnego lata. W dudniącej burzy, pędzącej galopem na jasnym snopie deszczu…

 

Wychylam z okna twarz, zanurzając ją w wonnym ogrodzie, w kwiatach sperlonych pelargonii i malw… Stąpając w koniczynie rozpełzłej przy ziemi, rozwieram złączone jak do modlitwy dłonie. I rozgarniam te kłosy złotego zboża, wychodząc w blask. Prosto w ogromne oko pysznego słońca. W to opętane dmuchawcami jaskrawe spojrzenie.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-04)

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tej nocy sen opadł na mnie niczym całun z wilgotnej skały. Zbyt ciężki, by unieść powieki, zbyt gęsty, by znaleźć oddech. Rzeczywistość była tylko pęknięciem w murze, przez które sączył się mrok. Przeszył mnie głos, jak wiatr hulający w ruinach opactwa. Szeptał w nawie mojej czaszki imię tej, której proch dawno już ostygł. I wtedy stanęłaś w drzwiach wykutych z zastygłego cienia, blada, jakbyś piła tylko światło martwego księżyca. Mówiłaś językiem dzwonu bez serca, Rano, gdy pisałam, litery same układały się w modlitwę, której nikt nie wysłucha. Czułam, że każde słowo jest jak cierń wyrwany z relikwiarza bólu - święty i raniący. A każde wspomnienie — to bluszcz, co wrasta w szczeliny grobowca rozsadzając go powoli od środka. To cierpienie nie było ogniem, lecz chłodną architekturą pustki. I zapytałam w ciszy tej nawiedzonej krypty - ile we mnie Hioba, a ile mnie w jego popiołach? Czy Bóg jeszcze patrzy przez zakurzone witraże, czy już tylko słucha, jak kruszą się filary świata, jak spadają imiona , które nigdy nie przestaną się śnić?  
    • @KwiatuszekDziękuję za cudowny komentarz. Pozdrawiam. :) @MoondogBardzo dziękuję! Czasami spotykamy się ze zmianą percepcji w życiu, zwłaszcza w relacjach międzyludzkich. A to prowodzi do nieoczekiwanych skutków. Pozdrawiam. :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Drugie !! @Konrad Koper Poezja jest różna !!
    • @Gerber Dziękuję za te słowa i za refleksję. To piękna myśl o granicach fizyki – i w ogóle nauki. Rzeczywiście, możemy opisać świat w równaniach, policzyć tor kamienia, przewidzieć zderzenie, ale ta najtrudniejsza warstwa – ludzkie intencje, emocje, wybory – wymyka się precyzyjnym formulom. To dobrze,  że nie wszystko da się zredukować do wzorów, że zostaje miejsce na coś więcej. Dziękuję!  @Czarek PłatakDziękuję! 
    • bliżej Ciebie jesteśmy lepsi albo udajemy obecność jak to dobrze że Jesteś nieoczywisty i większy od naszych małych słów  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...