Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 261


Rekomendowane odpowiedzi

                     - dla Belli i dla A. 

 

   - Śluby, śluby! - pomyślała  Angoulême, spojrzawszy najpierw na swoje własne myśli, a potem wokoło,  po twarzach przyjaciół. Rozradowanych i przejętych usłyszanymi od Jezusa nowinozapowiedziami. - Piękne to uroczystości, pełne pozytywnych emocji i takie wzruszające. Ale czy tak naprawdę potrzebne? Przecież można i bez nich! Żyć razem można bez nich i bez nich można...   

   - Angoulême - usłyszała w głowie lekko upominający Jezusogłos. - Można. Ale ślub to uroczystość wzajemnego zaufania. Co nie przeczy prawdzie, że owo zaufanie okazuje się też w codzienności. Byciem, słowami, czynami. Całym zwykłym i zarazem niezwykłym postępowaniem. Zresztą, aby daleko nie szukać - ty sama chcesz z Regisem ślubu. Tak samo, jak on z tobą. Co prawda - które to wyrazy pozwalam sobie niniejszym powtórzyć - potwierdziliście już seksem wasze wzajemne uczucia. Ale to dlatego, że było, jest i jeszcze długo będzie co potwierdzać. Bardzo długo.

   - Jak bardzo długo? - dziewczyna odruchowo podjęła telepatyczną rozmowę. 

   - Bardzo - uśmiech w potwierdzeniu był wyraźnie wyczuwalny. - Dlatego, że - jak wiesz - twój narzeczony jest osobą prawą. I stałą w uczuciach, o czym ci właśnie po raz następny powiedziałem. 

   - Dobrze, Jezusie - Angoulême zdecydowała się zakończyć rozmowę lekkim, pełnym spokoju uśmiechem.

   - Regisie, mój ukochany - w kolejny uśmiech włożyła całą emocję dziewczęcego serca. Zakochanego, czystego i szczerze oddanego narzeczonemu. - To kiedy weźmiemy ów ślub?

 

                    *     *     *

 

   - Kiedy więc weźmiemy ów ślub? - zbiegiem okoliczności, a może było to oczywiste? - Milwa zadała podobnie brzmiące pytanie Amadisowi. - Ukochany, skoro mają przyjść na świat nasze dzieci... - zawahała się, nie chcąc wyjść na natarczywą. 

   - Kochanie - baron przyklęknął przed nią na jedno kolano. - Do wspólnego planowania możemy zasiąść choćby za chwilę. W naszych komnatach lub tutaj w ogrodzie, w przyjacielskim gronie. Tym bardziej, że oprócz naszego święta będzie jeszcze jedno... 

   - Co tu wiele mówić: przed nami bardzo uroczyste dni - uśmiechnęła się Yennefer. - Przyda się magia...

   - Magia przydaje się zawsze - uśmiechnąwszy się szeroko odrzekł jej Jezus. Pierwszy Czarodziej albo Pierwszy Mag, było nie było. - Albo, ujmując to innymi słowy: umiejętności energetyczne przydają się zawsze. Także do organizowania ślubów... 

Cdn.

 

   Voorhout, 23. Lutego 2024

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...