Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Solidne podstawy


Rekomendowane odpowiedzi

A więc nogi stołowe – baczność!

Będziemy tworzyć atmosferę.

Nie krzywić się tu, nie zginać,

każde kolano wyciągnąć,

dla dobra i ku sukcesowi.

Hebluj się, kto potrzebuje!


 

Bo jak tu stuknę, jak puknę -

- to każdy sęk mi popuści

i wosk się ze świecy wyleje

i kurczak pójdzie jak nic

w wędrówce pośmiertnej,

rożen swój zareklamować.


 

A tego nie zdzierży sytuacja,

tego nie można tolerować.

Co ma na stałe pozostać -

- to utrzymać trzeba i basta.

Taka jest nasza tutaj rola,

taką nasza - kiedy siadają.


 

Kwiatek przytrzymać biały,

albo czerwony w pionie,

w wazoniku, w wodzie...

bez sęków, bez marudzenia

i że tak powiem bez śpiewu.

Nie nam tu czas zaskrzypieć.


 

Niech sam wiatr coś zanuci.

 

 

 

Edytowane przez Natuskaa (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Natuskaa

   Pomysłowy wiersz stołowy

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

. "Wmyśliłaś się" weń bardzo udanie. 

   Dwie uwagi. Popraw "krzywic" ("krzywić") i "rożno" na "rożen" - ponieważ, wbrew pozorom, poprawną jest wyłącznie ta druga forma.

   Serdeczne pozdrowienia.

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Za wiatrem czasami ciężko jest nadążyć :)

Cieszy mnie, że wiersz Ciebie zatrzymał.

 

Dziękuję i pozdrawiam.

 

Jeden wierszyk, kilka pozycji niżej mnie tak poniósł :)

 

Błędy już poprawiam. Dziękuję za wskazanie, szczególnie tego "ć". Oduczyłam się nawet próbować pisać "ć" na komputerze, którego używam do zapisywania (tego, co uznam za istotne). Słownik nie podkreślił mi błędu, bo język polski zna słowo "krzywic".

 

Również pozdrawiam :)

 

Dziękuję za ten "budujący" komentarz :)

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Natuskaa

   Wtedy tak - >> (...) może (...) "krzywic" się wyłonić << . Nawet na pewno. 

   Dzięki Ci za "gramatyczną" odpowiedź. Pozdrawiam wieczornie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 . 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Bardzo ładne róże jak tę porę roku.   Moja mama znalazła wczoraj jakieś białe kwiatki w ogródku u sąsiadek. Pewnie już są przebiśniegi. Może jutro się tam wybiorę.
    • @Rafael Marius Od dawien dawna się na to narzeka. O dziesiątek lat. Ja już to słyszę od 20 lat, a pracowałem w spółdzielczości, i nic się nie zmienia. Nic. Nasze osiedle też zagęścili. 
    • Choć, przecież byliśmy tak różni, Przez czas, świat krwią razem podróżni. – Dziś rocznica, – tęsknię za Tobą! Zgodzilibyśmy się z sobą?! – Byli po kres dni swoich wsparciem, Wzajem na interesów warcie… Dmuchałbyś na świeczki na torcie! Ciepły dzień. – Może spacer po porcie? Czy był bym piastunem Twych dzieci? Może tak? – Łza w niebyt leci. Cóż mi po Tobie się ostało? Nic? = Samotność, – wielu by chciało! Jeszcze mogę chwile wymarzyć, Które mogłyby się nam zdarzyć.   Ilustrował program „Imagine”, pod moje dyktando, grafika pod tytułem „Chusteczka marzeń – Urodziny – Na plaży”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Faktycznie też to zauważyłem.     Na moim osiedlu jest dużo mniej zieleni. Dobudowali nam drugie tyle wieżowców niż było i ciągle stawiają nowe kosztem drzew. W całej Warszawie zabudowa jest zagęszczana bo takie są wytyczne planistyczne.
    • - Może nawet już znam tego właściwego... - rozpoczęłam reflektowanie, starając się na nim skoncentrować myśli, począwszy od chwili wyjścia z pracy.    Rozważałam. Mam tylu znajomych fajnych facetów: inteligentnych, konkretnych i zadbanych. Wielu z pasjami i zainteresowaniami. Przystojnych, dysponujących czasem i pieniędzmi. Kulturalnych i pozytywnych. A jednak, gdy zastanawiałam ich kolejno - twarz po twarzy, charakter po charakterze i portfel po portfelu - żaden mi "nie podszedł". Żaden nie pasował. I wcale nie chodziło o to, że "nie podszedłby" Milankowi, bo tego przecież nie wiedziałam. Mi nie pasował, a ja też jestem tu ważna. Ważna dla samej siebie. Mam i chcę - potrzebuję i to bez dwóch zdań - czuć się przy nim komfortowo. Poczynając od poczucia bezpieczeństwa wskutek - także! - możności długofalowego zaufania przez to, aby dotyk jego dłoni miał dla mnie to coś od razu akceptowalnego - i wcale nie mam tu na myśli umiejętności masażu - a kończąc na tym, aby dobrze wymieniało mi się z nim pocałunki. Zawartość portfela jest na końcu, gdyż sama dobrze zarabiam.    I Mały. Ze względu na Milanka musiałby być to ktoś,  kto zaakceptuje w pełni to, że część mojego serca jest już trwale oddana. Ktoś, kto naprawdę zrozumie, że mogę oddać mu tylko część siebie. Część mojego czasu i część mojej przestrzeni. Ktoś, kto odda więcej siebie za mniej mnie, chociaż przecież owo "mniej" stanowi tak naprawdę wszystko.     Oni wszyscy - kontynuowałam analizowanie, postanowiwszy zrobić sobie herbaciany przystanek w ulubionej kafejce - nadają się tylko na pewien czas. Krótszy lub dłuższy, a to przecież stanowczo za mało. Już widzę - zamieszałam łyżeczką, aby unieść opadły na dno szklanki wiśniowy syrop - jak nie dotrzymuje słowa i odchodzi ten... i ten... i tamten... - przed oczami mojej wyobraźni ponownie przedefilowały rysy twarzy kilku dobrych znajomych. - Przecież Milanek tego nie zniesie! Ja bynajmniej też nie chcę tego przeżywać, tamtego razu było dość! Ach...     Z całego szeregu przejrzanych znajomych twarzy został mi tylko jeden wizerunek. Gościa niedawno poznanego, z pewnym bagażem doświadczeń i wspomnień. Jest, to prawda, słowny, stały w zamierzeniach i w uczuciach. Spokojny i konkretny. Pasjonat. Ale... Ale czy będzie nas chciał? Chyba nie... Raczej nie - zasmuciłam się. - A może jednak?     - Gdybanie nic nie da - uznałam, upijając z rozkoszą kilka łyków. - Bóg wiedział co robi, gdy wymyślił i stworzył herbaciany krzew oraz drzewa owocowe: jabłoń i wiśnię. Pycha! - oblizałam wargi.    - Nie ma wyjścia - postanowiłam. - Trzeba będzie zdobyć się na odwagę i spytać go o to przy najbliższej okazji...       Warszawa, 26. Stycznia 2025 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...