@Gosława
Cudnie wyławiasz intymność z codzienności.
Ten wiersz jest piękny swoją cichością i precyzją – każdy obraz jest jednocześnie konkretny i niezwykle pojemny. Szczególnie porusza mnie przejście od tego supełka w swetrze do supła we włosach ukochanej osoby – to, jak w jednym geście rozplątywania nici zawiera się tęsknota za innym, bardziej intymnym gestem. I to "tak niedawno" – które brzmi jak westchnienie.
Urzeka mnie też, jak fizycznie jest tu obecna jesień: kichanie, flanelowe skarpetki, plucha, babie lato. A jednocześnie wszystko to służy wyrażeniu czegoś głębszego – nieobecności, rozproszenia, samotności, która miesza pasma babiego lata z miętusem w kieszeni.
No po prostu zauroczyłam się nim!
@Berenika97 Cóż dziękuję. Nie miałem pojęcia i nie sprawdziłem w googlach że była w ogóle rzeka Strawa. Mnie o metaforę trawienia i dobrobytu bardziej chodziło więc wymyśliłem sobie tę nazwę, a okazuje się że była, a i bitwa nad tą rzeką ponoć była :) Tego akurat nie wiedziałem :) Również pozdrawiam uważną Czytelniczkę :)
@Leszczym
Napisałeś coś bardzo uczciwego – manifest poetyckiej pokory. :)
To bardzo mądre – rezygnacja z ambicji bycia najlepszym jako droga do autentyczności.
A końcowe trzy wersy to wspaniałe autodeprecjonujące credo. "Ten który nie opanował techniki między wierszy" – ale przecież cały ten wiersz jest techniką między wierszami. Mówisz, że niczego nie wiesz, a wiesz wystarczająco dużo, żeby wiedzieć, że nie wiesz. To niemało.
Oto dowód.
Jeżeli chodziło Ci o bitwę z 1348 roku między Litwinami a Krzyżakami, to wówczas rzeka Strawa była zarznięta. Czyli wiersz jest bardzo uczciwy, bo "wiersz napisał ten, który niczego nie wiedział" o bitwie nad Strawą. No chyba, że ja nic nie wiem o Twoim wierszu. Mogę z pokorą się przyznać! Pozdrawiam.