Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@jan_komułzykant no wiem, mój syn poczuwał się do takiej odpowiedzialności za mnie, nie wiem na jakiej podstawie:P

jak miał 3 lata wyjeżdżaliśmy gdzieś, wtedy pociągiem, zaczęłam sobie robić jajeczka i przekraczać białą linię, sobie przeskakiwałam z bezpiecznej strefy w zagrożoną, a za chwilę miał nadjechać pociąg, do dziś pamiętam, jak ryknął płaczem i zaczął mnie z tej białej linii wyciągać i odsuwać dalej od torów, czasami to on mi mówił, pokazywał gdzie leżą granice bezpieczeństwa, nie ja jemu, wręcz jakby wychowywałam go, aby był, trochę bardziej, szalony ... jak ja, ale na marne to poszło:P

Opublikowano
@hania kluseczka haha, właściwie nie wiem, czy nie na szczęście. To co mówisz, jest dla mnie
jak déjà vu, bo też taką mam matkę - do dzisiaj nieprzewidywalna a nawet groźniejsza,
bo z laską chodzi ; .
Ale zawsze miałem wesoło z tego powodu, poza kilkoma przypadkami, gdzie mogło
naprawdę źle się skończyć. W jednym z nich z Bałtyku zgarnęli mnie ratownicy, kiedy
zasnąłem na materacu. Przez fale nie widać już było brzegu i byłem chyba pierwszym
w Polsce 4latkiem, który tym sposobem próbował odpłynąć do Szwecji ;)))
 
Opublikowano

@jan_komułzykant

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

jejku:) no ja nie aż tak, wbrew pozorom bardzo czuwałam nad nim, ale zawsze i odkąd zaczął chodzić, wydawał mi się zbyt rozsądny, przemyślany (to jest geniusz matematyczny i piszę to na serio, serio, może z tego wynikało jego poukładanie), przewidujący konsekwencje, więc koniecznie chciałam mu nadmuchać wiatru w skrzydła i dać możliwość korzystania z najmłodszego wieku, w którym nie powinien się niczym przejmować, no a czasami wychodziło tak, że wprawiałam go w ryk, swoimi wybrykami:)

Opublikowano

@Łukasz Jasiński  Bycie matką, zasadniczo, to nie jest zła rzecz, jest nawet piękna.

Też byłem matką' powiedział, chyba u Barei jakiś aktor i pewnie niejedna dziś pani,

najprawdopodobniej z lewicy, by mu uwierzyła bez mrugnięcia. No cóż, każdy jakieś

przejścia sobie wytyczył, wymościł, bądź wykoleił.

Ważne, żeby nikt nie robił tego za nas. :!

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

@Dared wolałabym napisać dobre erekcjato :P

@Łukasz Jasiński @jan_komułzykant bycie matką, to nic nadzwyczajnego, wg mnie, jak bycie ojcem:P

jakby prawie każdy z nas, jest ojcem, lub matką

 

 

 

 

 

 

 

 

niejednego wynalazku:P

to żadne bohaterstwo, ważne żeby dzieci, wyszły na ludzi ;)

 

oczywiście uprościłam, bo bywają także chore dzieci np. asperger jest bardzo dla rodzica, nie wiem jak nazwać - uciążliwy, koleżanka ma dziecię z aspergerem i faktycznie, za niedługo, za jej cierpliwość, chyba sama, własnoręcznie będę pomnik jej stawiać :P

Edytowane przez hania kluseczka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Pani Haniu, wyszedłem na człowieka, a jestem taki jaki jestem: na swój sposób nowoczesny - blisko mi do racjonalnego oświecenia - aniżeli - do irracjonalnego romantyzmu, powinna pani czytać innych ludzi, to nie jest tak jak pani myśli, są tutaj talenty, którzy udają głupców - jaja sobie robią, serdecznie zapraszam na wiersz pod tytułem - "Kierowca" (o moim ojcu - kilka lat temu umarł) i "Bezdomność" (o mojej mamie), a przede wszystkim należy czytać życiorysy - mój jest oficjalnie dostępny.

 

Łukasz Jasiński 

 

@jan_komułzykant

 

Natury się nie zmieni: mężczyźni są dużo bardziej płodni, a kobieta jak zostaje matką - jest zajęta dzieckiem, lepiej, aby mężczyzna miał kochankę lub korzystał z usług legalnej Agencji Towarzyskiej, brak seksu to burza hormonalna, która prowadzi do patologii seksualnych - zboczeń.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

dobre pytanie, ale chyba się nie da, znaków szczególnych brak,

poza tym, że pewnie szybko nawiązuje znajomości :)

Skąd wiem? Znam kogoś takiego. Dzieci ma podobno ósemkę w sześciu krajach,

ale przynajmniej (jak mówi) płaci, odwiedza i tęskni. Nie mam powodu by

nie wierzyć. Jako dzieciak był ok. i zawsze chciał podróżować po świecie.

No i szczęściarz, dopiął swego :)

Opublikowano (edytowane)

@Gosława ja mam syna, nie od początku, ale trochę potem, układało nam się jak "po maśle" i był mądrzejszy ode mnie, nie wytrzymałabym takiej stery dzieciaków, chyba nie mam zbyt wielkiego instynktu macierzyńskiego:P  w sumie, to nie lubię dzieci, nie wiem jak wychowałam swoje aż tak, że go podziwiam, ale nie jako matka syna, tylko tak po ludzku,  obiektywnie, bardzooooo  daaaleko zaszedł, tak oględnie mówiąc:P

Edytowane przez hania kluseczka (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Również się cieszę, że znowu tutaj jestem. :-)
    • @Migrena dziękuję za uznanie:):) @EsKalisia Dziękuję za refleksję:):) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Talarku:) @Berenika97 Pięknie odpowiedziałaś:):) @viola arvensis Violu pięknie Ci dziękuję za Twoją życzliwość:)
    • Nigdy nie zapomnę mojej babci, od której wszystko się zaczęło. No więc tak. Opowiem wam o tym wszystkim, ale trochę chaotycznie, bo taka z reguły jestem i zazwyczaj ulubioną tradycję, kultywuję. To znaczy o tym, jak zostałam szczęśliwą żoną i matką, mojego, jak pragnę wierzyć, szczęśliwego ze mną męża. No nie. Matką jestem moich dzieci. Dzisiaj mam taki rajzer fiber, z uwagi na jutrzejszą uroczystość, że gadam jeszcze bardziej chaotycznie, niż ustawa nakazuje. W miarę możności postaram, bajanie streszczać.   Obecnie jestem starą babą, lecz wtedy miałam dwadzieścia wiosen, gdy siedziałam i spozierałam jak reszta rodziny, na babcię, która zapragnęła odczytać testament, póki była jeszcze na fleku. Dziadek w tym czasie już nie żył, a przepustki zza światów nie dostał.    Gdy babcia otwierała kopertę, to cisza nastąpiła jak makiem zasiał, a wszyscy wstrzymali oddechy. Nawet jeden z wujków wstrzymał za długo i umarł, ale to już inna historia.   Tylko miętoszenie papieru było wyraźnie słyszalne i tykanie zegara, który odmierzał czas, do rozpoczęcia odczytu. No wreszcie otwarła i po prostu zaczęła:   – Cały mój majątek zapisuje mojej jedynej wnuczce i nie zamierzam się tłumaczyć, dlaczego – mówiąc to, dotknęła znacząca jednego z wałków na głowie, spowitego w siwych włosach. – A zatem – ciągnęła dalej – wszystko jasne. Mojej kochanej wnuczce – że powtórzę – zapisuje w spadku, jedną sztukę z mojej głowy.   – A my. Dostaniemy co? - zapytała nieśmiało zawiedziona do granic możliwości rodzina. – O ile nam wiadomo…   – Tak. Pstro. Nic wam nie wiadomo – wrzasnęła wzburzona babcia, popatrując wokół cwanym wzrokiem. – Z tego jeszcze co dobrego wyniknie. Jestem o tym święcie przekonana.   Tak się złożyło, że na drugi dzień, babcia odeszła w zaświaty. Została pochowana z wałkami na głowie, lecz nie ze wszystkimi. Jeden ja wyszarpnęłam. Taki fajowy druciany. Pusty w środku. Stosownie przy tym, starodawnie dygając i mówiąc, dziękuję.    Po jakimś czasie – mniej więcej, kilka tygodni po pogrzebie – obudziło mnie o świcie, złowieszcze stukanie pode mną. Tak się normalnie przestraszyłam, że o mało co, a bym się zesikała na jaśka. Ze strachu nie mogłam wstać, by zobaczyć, co to za cholerstwo tak diabelnie stuka. Rodzice akurat wyjechali i byłam sama w domku. Jednocześnie pamiętałam, że gdy kładłam się spać, to trzymałam w ręce papilota czyli spadek, który mi się wysmyknął i pokulał między dość wysokie nóżki, podtrzymujące spanko.     W końcu zebrałam się na odwagę i zajrzałam pod łóżko, doznawszy prawdziwego szoku i kołatania przedsionków. Jakaś wściekła mysz, wlazła do wałka i nie mogła się wydostać. Trzaskała nim po dechach na wszystkie strony. Na dodatek warczała na mnie i spoglądała krwawym, mysim wzrokiem. Byłam tak roztrzęsiona, że zaczęłam się wydzierać i biegać jak opętana, przewracając krzesła i nocną lampkę z ozdobnym szczurem na kloszu.     W końcu otwarłam okno, krzycząc wniebogłosy, że zostałam zaatakowana przez krwiożerczego potwora w zbroi. Tak się akurat złożyło, że przechodził pod oknem, młodzieniec szczególnej urody z hektarami i gdy ujrzał spłoszone dziewczę – czyli mnie – to zakrzyknął, czy potrzebuje pomocy, bo jakby co, to on jest chętny. I tak już jest chętny,  pięćdziesiąt lat. Jutro mamy złote wesele.
    • @Starzec jak się nadajesz:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... naprawdę cieszę się, że to właśnie odnalazłeś w treści. Fajnie... bardzo dziękuję za komenatrz. Także pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...