Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

drugoplanowa rola
z wyboru
(trzeciego nikt nie przewidział)

optymizm wciąż się potykał
dziś upadł na dobre
(długo nie wstanie)

nowo-twory losu
złośliwe
wychodzą z mroku
(uśpiona światłoczułość)

chłód wydarzeń
zamraża psychikę
(zimno ponoć konserwuje)

dary chowam do skarbonki
czekam na kukułkę
(może pomnoży...)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




dziękuję bardzo za komentarz, cieszę się,że AŻ trzy zaskakiwały :P
nie myślałam,że będzie tak dobrze, bo to mój pierwszy wiersz pisany w ten sposób...

pozdrawiam jeszcze cieplej
lenka
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Tobie Arku także dziękuję za dobre słowo...
miło mi,że coś jest fajne a jak już coś jest lepsze od tego fajnego to jestem wniebowzięta :P

pozdrawiam lekko ale z głębią :P
lenka
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no to ja wtorkowo odpisuję... :P

po pierwsze dziękuję,ze w ogóle weszłaś,bo ostatnio nikt mnie nie odwiedza,ale chyba wiem dlaczego...

dziękuję za pochwałę pierwszej zwrotki...miło mi że w końcu udało mi się nadać tytuł komponujący się z treścią wypocin...

co do optymizmu faktycznie w sens był prawie jednakowy...
choć "na dobre" nie zmienię bo jak sam wers wskazuję "na dobre" upadł dziś...
a nie wstanie z tego nie tylko już dziś ale i długo...
nie wiem czy zrozumiesz z tego o co mi chodziło... :P


a nowo-twory losu nie miały robić czegoś złośliwie a być złośliwe, chciałam tu wykorzystać dwuznaczność (odnosząc się do tego że rak moze być złośliwy, ale nie musi - ten właśnie jest) może i mi nie wyszło ale niech tak zostanie...
bo to nie sposób ich wychodzenia z mroku jest złośliwy,ale to że są złośliwe sprawia że wychodzą z mroku...

wersja oryginalna mówisz,zę ci sie podoba
choć nie wiem czy to nie było "łagodzenie" sprawy,bo tyle drobiazgów wymieniłaś,ze zastanawiam się czy to takiej wyliczance wiersz na pewno ci sie podobał...
Opublikowano

Pozdrawiam również - oby się taki nie zdarzył...

bo wiersze to jedyne co mi ostatnio w miarę wychodzi...

a jak i to przestanie to ja juz nie wiem co ze sobą zrobię.

Ale już nie smęcę...

w takim razie cieszę się,że się podoba.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @tie-break Oj, jak ładnie, wrócę - tylko pomyślę, bo teraz jestem jeszcze trochę śpiąca :)
    • Tańczyły, śpiewały, pijane obłędem, Oszalałe, w upiornych podskokach. Po chwili krótkiej do kotła, równym rzędem, Stały za sobą w ciemności zmrokach.   W kotłach smakołyki się zagotowały: Tłuste mięso z udźca baraniego, Na zakąskę zaś zioła przygotowały I drobinkę kwasu chlebowego.   – Ja, to tamtej mleko zabiorę – za karę, Bo mnie nazwała staruchą starą, Że niby ona wielką posiada wiarę, A ja jestem zgryźliwą poczwarą.   – A ja, to plagę szkodników na pszenicę Ześle sąsiadce, co do kościoła, Wczoraj ledwie – wyobraź sobie – w rocznicę, W biegu na msze poszła chylić czoła,   Wymodlić wybawienie przeklętej duszy, Bo deszcz sprowadziłam na jej pole. Tamtej zeszłorocznej, przeraźliwej suszy Pokonała zawistną niedolę,   A ona, że to niby czary, że szkodzę. Nie pomogę więcej – źli są ludzie. W smutku spuściła głowę. – Od nich pochodzę, Dbali, wychowali, w pocie, w trudzie.   Zamartwiła się nad swoimi słowami, A sumienie poruszyło strunę, Która w duszy – nakazami, zakazami – Drapie niewidzialną oczom łunę.   Wrzask. Na kłótniach i na sporach noc upływa, Zmęczone i rozdrażnione – senne, Na niczym już im nie zależy, nie zbywa. Blisko świt słońca, zorze promienne.   Wtem pojawia się demon, kozioł kudłaty, One w strachu: przewiniła która? Wchodzą z lękiem na latające łopaty – Złego aura: upiorna, ponura.   Matoha syczy, czerwone oczy wbija, Dokładnie ogląda, wzrokiem bada, Czy która nie zwodzi albo nie wywija, Kłamie, oszukuje. To szkarada –   Pomyślały. Pokorny wzrok w ziemię wbity. Na to on: sprawiedliwość – tak Zofio – Wiedźmy, czarodzieja, maga czy wróżbity Jest matką i waszą filozofią.   Straszyć czy szkodzić – nie. Wam pomagać dane. Ziół leczniczych poznałyście sekret, Przepisy na różne choroby podane Nosicie jak podpisany dekret.   Wymagam więc jako strażnik waszej pracy, By morale przestrzegane były, W przeciwnym razie na rozkaz was uraczy Sroga kara. Diabły będą wyły   Z klęski, z zatraty waszej, z waszej głupoty Wyły będą pod niebiosa same, Winne będziecie jeżeliście miernoty Pod odpowiedzialnością złamane.   Wiedźmy w strachu całe przed Matohem stały. Wygląd jego jak demona z piekła: Kozioł zawistny i to kozioł niemały, Oczy czerwone, gęba zaciekła,   Na głowie rogi, zębiska, czarna grzywa, Lecz co innego bardziej przeraża: Odgłos co się z głębi gardła wydobywa, I śmiech, który raczej nie zaraża.   Z piekła rodem, więc dlaczego zapytacie, Czuwa pilnie, by wiedźmy chroniły, A nie wiodły ku zgubie, żalu, utracie? Cóż? Prawo, prawem – tu prawo siły.
    • @KOBIETA - @Berenika97 - @Rafael Marius - dziękuje uśmiechem -
    • @huzarc ...bez nachalności... To był klucz do napisania tych wersów.   Dziękuję, pozdrawiam. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - zawsze tak było - tylko dlaczego -                                                                               Pzdr.serdecznie. @Posem - dzięki - 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...