Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Siedząc wieczorem na prążkowanej kanapie
Przeglądając nasze wspólne zdjęcia
Przypominam sobie nasze wspólne wakacje
Gdy byliśmy tak szczęśliwi
Jak dzieci
Beztroscy
Teraz gdy siedzę w tym pustym, martwym pokoju
W świetle zimnej lampy
Za oknem nieczuła przestrzeń
Wyciąga macki po moją duszę
Jej wiecznie niezaspokojona żądza
Łaknie wciąż nowej ofiary
Moją już ma -
Cyrograf podpisany.

Warszawa, 1 II 2024
 
 
 
 
 
 
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wymowny, ciekawie zobrazowany i sformułowany fragment. I rzeczywiście usunąć, lub conajmniej zmniejszyć to zagrożenie, o którym mówi, potrafią wspomnienia przeżytego szczęścia. Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mirek... bo cisza, naprawdę bardzo dużo może... tam gada całe "ja".. każdego... Pierwszy wers czytałam trzy razy... :) niecodzienne porównanie... ale ... w kącie przyziemność.. sprowadza na ziemię.
    • @MIROSŁAW C.   tylko się mogę zgodzić z każdym swoim słowem !   dziękuję.   szacunek.    
    • posłuchaj — w kieliszku ląduje ostatni motyl dnia, tłuste palce miasta sięgają po pustkę, a ja — w tym hałasie, w tym łupie świtu — szukam cień Twojego śladu. zimno jak papier, którym piszesz listy życia, piękne są tylko te, co nigdy nie zostaną wysłane. ulice pachną brudem i nadzieją — tak mylną, jak Twoje “kochanie” rzucane między wódką a snem. pamiętasz — jak śmialiśmy się z naszych upadków, jak światło latarni rysowało twoją twarz, bladość wygraną w bittersie i ciszy, a ja zanurzałem się w okrągłym dźwięku Twojego oddechu. ale noc — stara śpiewaczka — wywijała swoje fałszywe miny, i zataczałem kręgi wokół pustego stołu, czekając, że wrócisz z tą melodią na ustach. teraz — w tym barze, gdzie czas płynie taniej niż wino, żegnam Twoje słowa rzucone jak monety na dno budżetu serca, i piję za nas — za dwoje, których miasto pochłonęło, zanim ktokolwiek zdążył wymyślić imię dla „na zawsze”. a jutro — będę kroczyć pod latarnią, która nigdy nie świeci, i zapalę papierosa w miejscu, gdzie Twoje echo śpiewa: „odchodzę, ale zostanę w każdej szkaradnej chwili, w śmiechu, w łzach, w tym drżeniu, które zwie się życiem”. tak — piję, bo życie nie czeka, i piszę, bo cierń nie wybiera rąk, a jeśli świat to bar, w którym ginę — to zamów ostatnią kolejkę, i spójrz, jak gasną światła.
    • Gdy czytam takie treści, to z tyłu głowy mam obawę, że ktoś balansuje na krawędzi życia i śmierci.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... planu działań nie podam, ale wiedz, że nie jesteś jedyny, który żyje sam (we własnych kątach), ale do licha.... nie sam.. w ogóle. Tylko przemóc się i wyjść do ludzi, do natury...
    • @Wiesław J.K.   Wiesławie.   zaimponowałeś mi swoim wierszem.   zarówno treścią jak i wykonaniem.   brawo.   pozdrawiam :)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...