Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 251


Rekomendowane odpowiedzi

                     - dla Belli i dla A.

 

   Stali na wielkiej polanie, nie wiedzieć - ale tylko na pierwszy rzut oka - w jaki sposób powstałej. Drugiemu już bowiem spojrzeniu towarzyszyła dobitna refleksja, iż regularnie owalny jej kształt nie może być dziełem przypadku - o ile jego dziełem może być cokolwiek. Wrażenia dopełniały wystające gdzieniegdzie ponad powierzchnię ziemi karpy - wszystkie, co do jednej, noszące ślady oddziaływania zarówno bardzo wysokiej temperatury, jak ślady ogromnego nacisku. Tak, jakby coś o kolistym kształcie, będące zarazem i gorące i ciężkie, oddziałało z góry, łamiąc, przewracając i dezintegrując w popiół wszystkie, porastające dotychczas ten obszar lasu, drzewa.

   - Wygląda zupełnie tak, jakby z góry spadł ogromny, gorący głaz - Milwa rozejrzała się powoli. - Głaz,  który potem gdzieś zniknął. Nie wiadomo ani gdzie, ani w jaki sposób... - powiodła powrotnym spojrzeniem po otaczających polanę drzewach. - Niesamowite... Co o tym sądzisz, ukochany? - zagadnęła swojego barona.

   - Nie mam podstaw, by sądzić cokolwiek - ostrożnie odparł zagadnięty. - Tak wielkie głazy nie istnieją... a przynajmniej nigdy o takich nie słyszałem. A jeśli nawet istnieją, to nie spadają z nieba. Ani też znikają nie wiadomo gdzie... - zdziwienie i niepokój z jego myśli i z oczu przeniosły  się do głosu. - Sam więc nie wiem, co o tym myśleć... - emocje w jego głosie przybrały na sile. 

   - Jednak wyjaśnienie z pewnością istnieje - powiedział Regis - chociaż myśli nie potrafią nam go podsunąć. - Nic bowiem wydarza się bez przyczyny, z tym stwierdzeniem na pewno zgodzi się każde z nas. Chociaż co wydarzyło się tutaj, przy naszej wiedzy - ano, nie tylko ludzkiej - co usłyszawszy Angoulême uśmiechnęła się lekko - trudno nam i odgadnąć, a zatem i sobie przedstawić. 

   - Moi drodzy - Jezus zawrócił myśli przyjaciół do celu, w którym tu przybyli. - Zostawmy wyjaśnienie tego, co widzimy, na późniejszy czas. Co prawda, dnia zostało przed nami, jak widzicie - przy tych słowach wskazał Słońce - jeszcze sporo. Ale i tak urządzanie wnętrz tak, abyście czuli siè w nich dobrze, zajmie czas. I to długi. 

   - Urządzanie urządzaniem - zauważyła przytomnie Yennefer. - Jezusie, to przecież sprawa drugorzędna, skoro na razie urządzać nie ma czego. Moja magia tu na mało się zda, bo stworzenie czegoś tak wielkiego jak zamek przekracza moje możliwości. Pozostaje nam więc liczyć na ciebie. 

   - Jak zwykle wszystko muszę sam - roześmiał się Jezus. 

   - Nie zawsze i nie wszystko - w tej samej chwili zechcieli powiedzieć i Zuzanna, i Bella z Milem oraz Soa. Ale Potrafiący Wszystko uprzedził ich. 

   - Proszę was bardzo - uprzejmym gestem wskazał uprzejmie otwierającą się - i tym samym uprzejmie zapraszającą do środka - bramę. - Panie przodem... 

Cdn.

 

   Voorhout, 29. Stycznia 2024

   

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...