Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                    - dla Belli i dla A. 

 

   - A zatem - podjął Regis - Brazylia to obszar ośmiu i pół miliona kilometrów kwadratowych, zamieszkałych przez - tu uwaga! po raz drugi - dwieście dwadzieścia milionów ludzi. W zapisie cyfrowym - spojrzał po twarzach - będzie ta liczba wyglądała następująco. Osiem i pol miliona - przecyfrowywał -kilometrów kwadratowych powierzchni to więcej niż dwa - razy cztery - razy milion - dla nadążenia myślą zostawiał stosowne przerwy - kwadratów o bokach tysiąc metrowych? - zapytał przyjaciół,  przybyłych z tego samego co on wymiaru, kierując swoje pytanie również do Olega. - Wszyscy z wyjątkiem Angoulême, aż wiedźmin spojrzał zdziwiony, i tego ostatniego przytaknęli bez przekonania; było zarazem jasnym, iż Yennefer z Geraltem również nadążają bez trudu - tak samo jak Oleg.

   - Natomiast dwieście dwadziescia milionow ludzi to będzie - tu wykonywał dłonią w

powietrzu stosownie powolne  ruchy - jedynka i raz - dwa - trzy - cztery - pięć - i sześć zer - czyli właśnie milion. Spora liczba, prawda? A potem pomnożymy ją dziesięć razy do dziesięciu milionów - albo inaczej mówiąc, powiększymy do nich - a potem jeszcze dwadziescia dwa razy. Czyli wyglądałoby to tak - znowu zaczął kreślić znaki w powietrzu - jedynka z siódemką zer pomnożona wspomnianą ilość razy da nam w wyniku tę liczbę. Tak więc Brazylia dwudziestego pierwszego wieku w kwestii powierzchni oraz liczby ludności jest już wam znana, liczbową część opisu - zakończył Regis - mamy już za sobą. Teraz wy - zwrócił się do Belli i Mila - przedstawcie nam dla równowagi barwną jego część. 

   Zrozumiałe, że zarówno Oleg, jak i cała Geraltowa kompania, kręcili z niedowierzaniem - a nawet w pewnym liczbowym oszołomieniu - głowami. I że nakreślone przez Regisa linie

pozostawały w powietrzu odpowiednio długo... 

Cdn. 

 

   Lençois, 13. Stycznia 2024. 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
  • Corleone 11 zmienił(a) tytuł na Inne spojrzenie, część 245

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • przygarnij mnie czule jednym ruchem ręki wśród poezji oplecionej wstążkami zatopionej w palecie czerwieni poprowadź dłoń łagodnie aksamitnym szlakiem rytm oddechu niecierpliwie przerywaj wargami szeptem rozniecaj ogień wilgocią przetkany chłodem szmeru pohamuj fale krwi rozgrzanej obsyp nas brokatowo zanim w noc odpłyniemy skąpani w potoku deszczu rubinowej jesieni        
    • @Jacek_Suchowicz Ślicznie  Rano spoglądam na Czerwone Wierchy.   Pozdrawiam serdecznie  Miłego wieczoru 
    • Zegar urzeka melodyjką i odtworzoną dykteryjką, a dołączone jaskółki są bajką.  
    • myślę o tobie całym ciałem  o niej o nas dzień i noc   płynę za tobą całą sobą  bez przerwy na wytchnienie    świecę srebrem przegubów  otwartego pocałunku    z każdym oddechem uda nabierają drżenia  z każdym zbliżeniem usta czerwieni             
    • Gdybym miał wybierać po prostu nie urodziłbym się nigdy. No, ale gdybym jednak był zmuszony bo karma, przeznaczenie, jakiś bóg; wymyśl sobie powód; to zmieniłbym nie jedno, ale dwa wydarzenia ze swojego dzieciństwa. A już dalej poradziłbym sobie ze wszystkim. No, ale jednak się urodziłem, jednak doświadczyłem i wcale sobie nie poradziłem. Tak mi się kiedyś wydawało, że prę do przodu, że  będzie lepiej, ale życie po wielu latach kazało mi zweryfikować to "wydawanie się".  Gdyby te dwie rzeczy się nie wydarzyły, to...  Rozmyślania przerwała... cisza...  Głucha, niema i mroźniejsza niż arktyczne powietrze cisza.  Ostrożnie przesunąłem palec na spust Raka. Nie odbezpieczam, bo nigdy nie jest zabezpieczony. W tym świecie nie ma czasu na zastanawiania się i ostrzeganie kogokolwiek o intencjach; Albo ja, albo oni, albo zmutowana natura.  Nie otwieram oczu, bo noc jest tak ciemna, że nie widać nic na wyciągnięcie ręki. Staram się nie poruszyć pod plastikowym brezentem, żeby nie zaalarmować nikogo i niczego jakimś szelestem.  Leżę na prawym boku. To trochę niewygodnie, żeby pomóc sobie na czas bronią palną, ale kiedy leżę na lewym to słyszę bicie własnego serca... Taka ciekawostka.  Bardzo uważnie wsłuchuję się w ciszę. Jak to się stało, że nagle nie ma najmniejszego podmuchu wiatru?  Pieprzone zbiegi okoliczności. Nienawidzę tego bo wiem, że to początek kolejnych kłopotów. Zawsze jest tak samo, najpierw jest cisza albo w otoczeniu, albo w umyśle a później trzeba działać i to nie w rękawiczkach.  Jest!  Wyławiam delikatny szelest z głuchego mroku. To nie człowiek, ludzie są bardziej hałaśliwi, ale to wcale mnie nie uspokaja, bo na człowieka wystarczy jeden strzał z broni, ale nie na te bestie! Tak jakby wiedziały, że w smolistej ciemności nie da się celować...  Nie ruszam się. Czekam aż poczuję oddech na twarzy i ten cholerny smród...  Czekam...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...