Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Nata_Kruk godna ta chęć zjednoczenia, albo przynajmniej wzajemnego zrozumienia w tej jedni, słabo to widzę. W najgorszych czasach byli tchórze i bohaterowie, ci co sprzedawali innych i ich bronili, też bym chciał widzieć świat kolorowym, nie dualnym, gdzie kultura, zasady są respektowane co mogłoby zaowocować jednią. Lecz na dzień dzisiejszy ktoś musi się sprzeciwić zjednoczeniu przeciw jakoby złu, przeciw temu jadowi płynącemu i rozprzestrzeniającemu się wokół. Też miałem podobne złudzenia dobra, niestety samym dobrym słowem nie wypleni się zła, potrzebni są radykałowie. Inkwizycja nie wzięła się sama z siebie, to był odruch obronny i sam się zatrzymał. Historia się powtórzy, i znów, i znów..., a kontrola nad społeczeństwem, albo raczej chęć takiej kontroli jest coraz większa, patrząc na to, na co może sobie pozwolić uzurpator (Putin), a wilka ciągnie do lasu.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

... będę od dzisiaj patrzeć w tym kierunku co Ty, Andrew... :)

Dzięki.

 

@Rolek ... jednia... kursywą, bo wszyscy oni.. niby razem, a ciągle się żrą.!!!... :(

 

 

@sam_i_swoi ... zjednoczenie ich wszystkich ociera się o cud, to chyba niemożliwe, ale ciągle

tli się iskierka nadziei, że może jednak... wszak chodzi o nasz kraj, o Polskę i o nas, Polaków,

tych czystych Polaków, bez urazy dla kogokolwiek, kto ma inne korzenie, ale ważne, że czuje się Polakiem i chciałby dobrze dla tej ziemi, dla 'maluczkich', którzy zaczynają po niej dreptać,

otoczeni opieką rodziców - kobiety i mężczyzny - bo to tworzy rodzinę.

Dzięki za obszerne odniesienie... :)

 

 

@beta_b ... Beatko, już kieeedyś użyłam porównania do kuchni, w treści... "PL"... tak, to także korytko/koryto, z którego można zagarnąć sporo dla siebie i bliskich, byle tylko dostać się na odpowiedni stołek.

Dzięki za odwiedziny... :) zostawiam Tobie, odrobinę ciepełka w filiżance z kawą... :)

 

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Nata_Kruk Bywało, że po kilkudniowym pobycie w jakiejś ‘samotni’, a potem po powrocie

 

i próbie pozałatwiania prozaicznych spraw, które obarczają nasze konta (po cichu, ale dość

 

wrednie i destrukcyjnie wpływających na życie ;) szybko wracałem z powrotem,

 

żeby nie zgłupieć w tej dżungli popaprańców, bezgłowych ministrów, lepkich rączek

 

urzędników i wszechobecnej kryminogennej atmosferze. Kiedyś myślałem, że

 

najgorsze, to temu ulec i się poddać. Dzisiaj wiem, że wszyscy ulegamy, bez wyjątku.

 

Nawet kloszardzi z wyższym wykształceniem, którzy zdecydowali się żyć w piwnicach,

 

śmietnikach i ziemiankach, bo odczuwamy podobnie, tylko czy taka forma protestu

 

cokolwiek zmieni?

 

Z tym ’wszyscy’ mocno przesadziłem, ktoś w końcu ten stan pielęgnuje, by trwał

 

i królował coraz paskudniej, jako ów upragniony, najbardziej miododajny UL.

 

Natalio, wprowadzasz czytającego w piękny i doskonały świat muzyki, który mógłby

 

zagłuszyć paskudną rzeczywistość. Przyznam, że nie do końca Ci wierzę, że

 

nie wiesz, że to tak nie działa. ;) Mnie też nie przekonuje, bo i tutaj toczy się

 

bezwzględna walka o byt, tylko bardziej wyrafinowana – jak to u artystów :)

 

Ale Ty przecież zdajesz sobie z tego sprawę doskonale, co pięknie wyraziłaś

 

w ‘oparach’. Jakby porównać jeszcze z telewizyjnymi ‘szkoleniami’ w durnowatych

 

programach, w których dość obrzydliwie pomiata się adeptami sztuki kuchennej,

 

wszystko się zgadza w 100 procentach. Wygląda to jak przyGotowanie Techniczne

 

dla przyszłych szefów i pracowników, w przyswojeniu fanaberii i chamstwa

 

szefostwa z umiejętnością przyginania karku z giętkością kręgosłupa, na przyszłość :)

 

Świetny wiersz, trochę przegapiłem. I przepraszam i za to przydługie trucie.

 

Pozdrowienia.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   niemal rozbita wielu przyklaśnie                                     
   którym po nocach plany się knuły
   i myślą jeszcze by paragrafom
   wdziewać stroiki - ale te-  lube    

 

@Jacek_Suchowicz ... Jacku, dziękuję... :) i pozdrawiam. 

 

    

 

@jan_komułzykant ... Janko... jaaaki komenatrz.!.i najważniejsze, że w temacie... :) 
    Janko, samotnie to cudowna, relaksująca rzecz i gdy wraca się do realiów, po "chwili" chciałoby się znowu tam być, doświadczyłam na sobie, dlatego od dłuższego czasu nie mam w domu TV i

omijam wszelkie reklamy, które przyrosły dosłownie do wszystkiego, tak mogę nieco swobodniej oddychać, ale tylko pozornie, bo coś tam dochodzi do głowy, chociażby z tytułów w sieci.  

    Myślę podobnie... ktoś ten ogłupiający stan pielęgnuje i to z pietyzmem... żeby UL napełniał się tym, co chcą. Mam na to maleńką tarczę, muzykę... :) i może licha to obrona, ale relaksu mam do wiwatu, opary unoszą się 'różniaste', grunt, to nie wdychać ich... da się.? da... :)
    Sporo 'wyłapałam' przez lata moją kobiecą łepetynką i próbuję zostawić przemyślenia w wersach, to jest to, co mogę. Komuś się 'zgra', ok... ktoś powie, że nudy... niech się rozrywa przed TV.  

A przyszłość.?. ehhh... niechby była spokojna, ot co.
Ty nigdy nie trujesz... i dobrze, że tylko.. trochę.. przegapiłeś, bo nie miałabym tak obszernego komentu... :) Dzięki Ci bardzo.! Także pozdrawiam.

 

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozbiłam ja swoje czarne zwierciadło. Było nowe, rama nie ta, wypadło. Próbuję zebrać kawałki szkła.   Krawędzie kłują i ranią mi ręce, A mimo to ja próbuję jeszcze Zebrać, co tylko się da.   Malujesz dla mnie nową taflę, Teraz dobraną lepiej pod ramę, Lepszą, niż była ta.   Prosiłeś, bym przestała nad tą płakać, Bym o niej wreszcie zapomniała, Bo od niej cierpisz sam.   A jednak dzisiaj pomagasz mi zebrać Coś z tamtej, bo widzisz wreszcie teraz, Że mimo niego to jestem też ja.
    • Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do karuzel, jarmarków, wesołych miasteczek i tym podobnych atrakcji. Pierwszy raz przejechałem się jakąś karuzelą z moim synem. On miał wtedy zaledwie kilka lat, a ja już kilkadziesiąt :))). Myśłę, że dla niego była to jakaś atrakcja, ale dla mnie średnia. Jakoś nie zapałałem do tego typu rozrywek. Twój tekst przypomniał mi nowelę filmową o trzech biednych chłopcach, którzy chcieli przewieźć się karuzelą. Akcja noweli została umieszczona w czasach, gdy elektryczność nie była jeszcze w powszechnym użytku, a karuzela, która zajechała do ich miasteczka, napędzana była siłą ludzkich mięśni. Gdy chłopcy okazali zainteresowanie tą niezwykłością, jej właściciel zapytał czy mają pieniądze na bilet. Dzieciaki oczywiście żadnych pieniędzy nie miały. Zaproponował więc im, że będą mogli się przewieźć, ale na koniec dnia i pod warunkiem, że przez cały dzień będą od środka, niewidoczni dla jego klientów, kręcić karuzelą. Chłopcy chętnie przystali na taki układ i ochoczo wzięli się do pracy. Pchając w kółko drewniane kołki wenątrz karuzeli, wsłuchiwali się w śmiechy i radosne pokrzykiwania dzieci i dorosłych kręcących się na zewnątrz i wyobrażali sobie, jak to będzie wspaniale przejechać się również na tej kolorowej, kręcącej się w kółko niezwykłości. Właściciel kasował bilety, zmieniali się kolejni chętni do przejażdżki, a chłopcy kręcili i marzyli. Byli jednak coraz bardziej zmęczeni, karuzela zaczynała zwalniać, a nawet się zatrzymywać, co wzbudziło frustrację właściela, do tego stopnia, że zagroził im, że jeśli nie wywiążą się z umowy, to przejażdżki karuzelą będą nici. Ich marzenie zaczęło się rozmywać. Nie mogli do tego dopuścić, więc zaczęli ostatkami sił znów szybciej popychać drewniane drągi. Na szczęście dzień miał się już ku końcowi i ludzie zaczęli się rozchodzić, aż końcu zostali sami z właścicielem, który powiedział, że teraz oni mogą się przejechać, zaznaczył jednak, żeby się pośpieszyli bo musi złożyć karuzelę. Chłopcy jednak byli tak wycieńczeni, że żadnemu z nich nie chciało się więcej stanąć przy drągu wprawiającym karuzelę w ruch, ale to też nie miało znaczenia, bo nawet na jazdę na niej już im odeszła ochota. Właściciel karuzeli widząc to, złożył pośpiesznie cały sprzęt i odjechał.   Pozdrawiam
    • obudziłem się po ciszy wyborczej leżąc na prawym boku dlaczego serce po lewej stronie i bije
    • Kiedy miałam dziesięć lat, marzyłam o jednej rzeczy — o karuzeli. Prosiłam mamę i tatę, by zabrali mnie na tę magiczną jazdę, ale tata zawsze mówił, że na karuzelę chodzą szumowiny. Nie mogłam tego pojąć, ale wiedziałam, że muszę tam iść. Pewnej niedzieli rano, kiedy wszyscy jeszcze spali, rozbiłam swoją świnkę skarbonkę. Zebrałam wszystkie pieniądze, jakie miałam, i bez pytania wyszłam z domu. Na karuzeli kręciłam się godzinami. Świat wirował wokół mnie, a ja czułam się wolna i szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nie schodziłam z miejsca, dopóki nie zrobiło się późno. Kiedy wróciłam do domu, tata już czekał. Dostałam smary na tyłek i zapytał: — Wiesz, za co to? — Za karuzelę — odpowiedziałam śmiało. Tata spojrzał na mnie poważnie: — Nie za karuzelę, tylko za to, że nie powiedziałaś, gdzie idziesz. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam: — A jakbym powiedziała, to bym nie mogła iść, bo już prosiłam. Tata tylko pokręcił głową, a ja wiedziałam, że ta przygoda zostanie ze mną na zawsze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...