Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

tomiszcze się zmaterializowało. ot tak, po prostu.
towar niezamówiony — więc nie odsyłam,
zresztą — nie mam pojęcia, komu mógłbym.

ile treści! ale — od pierwszych zdań — defetyzm:
potrzeba zamierania, które, jak na złość,
nie następuje. fabuła bez potrzeby trwa, ciągnie się
jak flaki z olejem. silnikowym. ktoś tam,
spowinowacony z lokalnym przywódcą,
biegnie poniżej poziomu, przez białe bezkresy,

w chwili zagrożenia wykazuje irracjonalną
autoagresję, napadnięty wyrywa bandziorowi nóż
i, ku zdziwieniu napastniczydła,
rozebrawszy się do nagusieńka, zaczyna się kroić
(bo "kaleczyć" to mało powiedziane).

jakiś trzecioligowy stand-uper, niby z ironią
pyta, czy znacie dziewczynę o imieniu Bug,
bo ostatnio coraz częściej chodzi mu po głowie,
aby, jakkolwiek pompatycznie by to nie zabrzmiało,
rzucić się w jej ramiona, dać się unieść w chłodne.

na widowni śmieje się tylko jedna osoba.

następny rozdział: egzotyka!
padlina lalki rozdeptywana na chodniku.
czarny plastik pod butami.

epilog: zimotrwałe majaki, wyrażenia przekraczające
bramkę logiki. czytam właśnie, co zostało mi
deobjawione. zdania z poprzedniej nocy
(słowo w słowo!).

"(...) wszyscy w rodzinie śmiali się, jak powiedział,
że podczas Wigilii nie będzie jeść dużo, bo poprzednio
się napchał, utył i nie mógł potem zrzucić paru
nadprogramowych kilogramów. Co za słowa
w ustach dwunastolatka! Nikomu za to nie było
do śmiechu, gdy następnego dnia strzelił  w brzuch
asystentowi premiera, Larsowi Jirlingowi"
(autentyczny tekst ze snu z nocy 3/4.01.2024r.)

ostatnie, gorszycielskie słowa nałażą na okładki.
farba drukarska przecieka na dłonie.

nie wiem, czy dadzą się odszorować.

Opublikowano

Jej na imię raczej Bugna ;)

Fajny tekst w Twoim stylu.

Swoją drogą widziałeś ekranizację nowych "Chłopów" malowanych? Jeśli nie to polecam. 

Bogna Ci się spodoba ;)

Pozdrawiam :)

  • 5 tygodni później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @wierszyki Zgadzam się, jestem łasuchem dobrych snów, ale te świadomie skrócone są dobre, jak bywają szybkie i intensywne. :D
    • @Migrena Bardzo dużo wiersza w wierszu, osobiście ropuchowi takiemu jak ja za dużo jest tu wszystkiego. Mniejsza o inszość, że powtarzają się zapachy: pachną krwią, potem, kurzem i strachem, by później zapachu leków, krwi, metalicznej wody i betonu, tudzież bodźce: zimno metalu; chłodzi się jak stara stal oraz dwukrotnie pikujący monitor. O krwi już nawet nie będę wspominał – wszystko jest krwawe, zakrwawione. Nawet sala z tytułowej 117 zamienia się w 17, ale to już szczególik.   Sprobuj to napisac w tytulowych 117 slowach, mysle ze przekaz moze byc nawet duzo mocniejszy..    przykladowo:   Sala sto siedemnaście pachnie chemią i gnijącym życiem.   Twoje ciało jest jak spalony list, a kości skrzypią pod palcami.   Trzymam Twoją dłoń, która pachnie krwią i strachem, ale wiem, że to już tylko ciepło, które odpłynie.   Aparatura mruga, monitor pikając ogłasza koniec. Pielęgniarka nie patrzy, bo słowa już nie wystarczą.   Moje serce staje jak pies pod zamkniętymi drzwiami. Chciałbym Cię nakarmić dniami, których nie było, ale życie odchodzi cicho.   Kiedy aparatura milknie, gaśnie światło.   Zostaje cisza – ciężka, jak mokre poduszki. Ale ta cisza to Ty. Już nie w bólu. Oddychasz we mnie, twarda i brutalna, jak nieoswojone życie.    
    • @Waldemar_Talar_Talar ... nie zapomnij zabrać jej będzie udany dzień  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego wieczoru 
    • Łup, łup, łup, drap, drap, stuk, stuk. Co tam znowu za cholera się dobija? Licho w drzwiach staje ubłocone, Mizerota nosem pociąga, zasmarkaniec.   Prześcieradło dziurawe z siebie zrzuca. Uuuu... dobry człowieku, odzieniem ratuj, Bo na chleb nie zarobię z dziurami na tyłku. Oj, ty nieszczęśniku! w bajkach cię sponiewierali.   Jak ci na imię? „Beztwarz” za mną wołają. Kto ci taką krzywdę zrobił, dziecino? Wydziergam ci sweter ze słów aksamitnych, Portki uszyję z akcentów na twoją miarę.   Czapeczkę z rymów uplotę, wepnę orle pióro, Cekinami metafor przyozdobię cię całego. Co tam stoisz w mroku? oj, nieładnie! Manekina podszczypujesz, kawalerze?   Uchuchu, buahhaha, dzyń-dzyń tylko słychać. A puknij ty się w głowę, casanovo bez majtek. Miarę muszę zebrać, nie garb się, stój bez ruchu, Chuchro z ciebie, a nie duch, z metra cięty krasnal.   Uszy brudne, ośle, ty chcesz dzieci straszyć? Jak przywołam sobie pamięć z dawien dawna, To potwór kosmaty siadał mi na rogu łóżka, A ja nie miałam odwagi zerknąć spod kołdry   Kto mi tam zjada nogi; chrup, tylko słyszałam, Uszy zakrywałam przed wyciem ludożercy. Ciach za nos! boleśnie mnie chwytał, podlec, Wlókł z łóżka na pożarcie — takie były czasy.   Nóg nie umyłeś z lenistwa? dawaj, szybko. Tu — miednica, szare mydło, wodą się polewaj. W końcu idziesz między ludzi, ty flejtuchu. Ile klas skończyłeś w szkole duchów?   A ile korytarzy? buhuhu, co, pod górkę było? Dyplom masz z Collegium Duchum? Powodzenia, idź, ciamajdo, straszyć koty! Ubierz się choć, i na golasa narobisz popłochu...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...