Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

betonowa wioska
żelazny czas
zamkniety w bezsensie
życia człowieka kształt
zimne twarze
sztywne rece
szklane oczy
stukotu serca brak
nic nie mowiąc
żyją tak
pod prąd logiki
wszelkiego zaprzeczenia
- zastraszeni
idą przed siebie
w nikąd zapatrzeni
idą bez wiary
idą bez nadzieji
że ciepły dotyk
słońca
do nich kiedyś wróci

KJ


P.S. Napisane dawno temu stojąc w kolejce,
ściskając w ręce kartki na mięso.
:)

Opublikowano

ludzkość na powrót w paradoks wdepła
nie zauważa na powrót ciepła

wiersz jest poniekąd ponadczasowy, ponieważ można pewne motywy porównąć symbolicznie z niektórymi zjawiskami dzisiejszego świata...

dawno na świecie wyrosły strupy
i nie odedrzesz ich już od d...y

zaraza świat nęka
a ludzkość stęka...

Ciepłe... pozdrówska!


[sub]Tekst był edytowany przez Święty dnia 23-09-2003 20:46.[/sub]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Może i ponadczasowy :) Kartek chyba nie będą wprowadzać?
Ale jednak cały czas mam przed oczami kolor cegły sklepowej i smak gazu łzawiącego w ustach :) Ach co to były za czasy!!!!
Jako ówczesny nastolatek inaczej patrzyło się na to wszystko. :)

Pozdrawiam
KJ
[sub]Tekst był edytowany przez Krzysztof_J. dnia 24-09-2003 19:26.[/sub]
Opublikowano

Nie zawiódł mnie Pan i tym razem:))
wiersz ponadczasowy:

"Betonowa wioska" oznaczać może zwyłe blokowisko

i wtedy wiersz nabiera nowego znaczenia(przepraszm nie mogłam sie powstrzymać:))

"żelazny czas",który nie chce sie pośpieszyć,ani zatrzymać,ciągle trzeba trwać dalej sekunda po sekundzie

"zamknięty w bezsensie" czy życie ma sens?Czy cokolwiek go ma?

"życia człowieka kształt"filozofia gombrowiczowska-ludzie sami chca tworzyć kształty nawet swojego życia,są niezadowoleni czasem,ze powstają już ukszatłtowani w pewien sposób..

"zimne twarze" myśle,ze niekonioecznie chodzi tu o fizyczne zimno..ludzie zobojetnieli na los innych,na twarzach nie widac uśmiechów,ani łez..bezosobowe zimne twarze...

"sztywne ręce"zmarznięte brakiem ciepła otoczenia

"stukotu serca brak"-boimy sie my wszyscy nadcisnieniowcy,mierzymy puls,badamy tętno,ale zpoaminamy wsłuchac cię w nasze serca...

"Nic nie mówiąc
żyja tak
pod prąd logiki
wszelkiego zaprzeczenia"

Logika życia,czy śmierci?Tego fragmentu własnie nie rozumiem..taki "masło maślane"jkaby ujęła to moja babcia..

"-zastraszeni
idą przed siebie
w nikąd zapatrzeni"

to własnie jest ten popularny wyścig szczurów...

"idą bez wiary
idą bez nadzieji
że ciepły dotyk
słońca
do nich kiedys wróci"

no i przydałby sie każdemu odpoczynek,własnie ścigają sie miedzy sobą...tracąc w połowie nadzieje na upragniony urlop..

pisze Pan wiersze bardzo dojrzale..nie mnie dyletantce je oceniac...powinien Pan przejść do zaawansowanych moim zdaniem



Opublikowano

Dziękuje za zaufanie.
Nie sądzę jednak że nadaję się do "zaawansowanych".
Przeczytałem parę tamtejszych wierszy i widzę że daleko mi do nich.
A co do tego mojego to analiza prawie poprawna, chociaż jak pamiętam pisałem to pod innym wrażeniem. Może też i dlatego jest tam i "masło maślane" :)

Pozdrawiam
KJ

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...