Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Piękny jest ten świat; ten „tik” i „tak”, „tik”, „tak”... Piękne poranki rozciąga, piękne wieczory przechodzą przez mój pokój, piękny wycinam środek. Piękny „tik” i piękny „tak”. A ile kto ma w tym świecie taktu? Nie przeszkadzamy sobie; ja, pająk, kot, sąsiad, sroka, sąsiadka, gołąb, a nawet sójka. Gdyby każdy miał więcej taktu, ludzie żyliby lepiej, gdyby komuś nie zdawało się - coś może, ktoś może... „tik”, a może... „tak”, że ma jakąś rację i kosztem drugiego człowieka trzeba ją przyprowadzić – gdyby - to wtedy... „tik” i „tak”, właśnie wtedy byłoby jak trzeba.

Świat szczodrze dzieli na swoje dzieci i „tik” i „tak”, na ciebie, na mnie, na wróbla też. Jestem w takcie, trakcie, fakcie, antrakcie, na balkonie, na tarczy zegara mijam cię, taktownie, nie mówię ci nic głupiego, bo... „tik” i „tak” mnie nauczyły, że nie ma powodu by wychodzić przy tobie z taktu, dla spektaklu, komedii, satyry, niedomówień, iluzji i aluzji. Nie chcę wykpiwać taktu, ani żadnego gołębia, który zrobił sobie lot nad człowieczym bytem, by ona, by on, byśmy mogliby zobaczyć jak zjawiskowo i okazale wygląda na niebieskim.

Głębia gołębia, który wyłuskany z oczekiwań wszystko ma w „tik” i „tak” ułożonym łóżku ze świata ramion, że kiedy przysiada, kołysze go wiatr, kołysze go fakt, że niektórzy ludzie mają takt i na trzy i na dwie czwarte, pięć czwartych i na obrót albo odwrót, nowy dzień „tik” i „tak” przychodzi do karmnika. A jest piękny. Może więc rzucę ziarenka dla wróbla, sroki, sójki i gołębia? „Tik” mówi mi dziś „tak”.

Opublikowano

@Natuskaa

   Czy rzuciłaś (...) ziarenka dla wróbla, sroki, sójki i gołębia (...)", czy też nie, Twoje opowiadanie znajduję pomysłowym. Na cztery czwarte "tak"

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

.  

   Dobre pytanie i istotne spostrzeżenie zamieściłaś w pierwszej części. Albo na "(...) odwrót (...)": istotne pytanie i dobre spostrzeżenie. 

   Serdeczne pozdrowienia . 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Komentarz dopasowany kolorystycznie i gramaturowo :) to się chwali. Pięknie podana ocena.

Tak, dokarmiam przylatujące wróble, sroki, gołębie (mam dwa dzikusy, bez obrączek)... sójka ostatnio nie przylatuje, a szkoda, bo jest wyjątkowa (lubię na nią patrzeć).

Moje spostrzeżenia są bardzo subiektywne, oczywiście.

 

Dziękuję, że zajrzałeś do mnie. Pozdrawiam:)

Opublikowano (edytowane)

@Natuskaa

   Może owa sójka za pewien czas znów zacznie przylatywać... 

   Na podwórko domu, gdzie mieszkam, też swego czasu jedna przylatywała: zobacz sama. Fotografia jest z 10. Sierpnia.

   Proszę bardzo

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

. Dzięki Ci za odpowiedź, miło mi. 

   Serdeczne pozdrowienia.

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ślicznotka z niebieskimi wstawkami :)

One są bardzo sprytne, kiedyś obserwowałam jak jedna z nich szukała wody. Grzebała w półkolu otwartej rynny znajdującej się na dachu budynku (ja mieszkam wyżej, więc miałam widok z góry). Pewnie ta rynna nie miała odpowiedniego spadu i się w jakimś zagłębieniu zbierała woda. Niestety nie mogę znaleźć zdjęcia, a jestem pewna, że mam, nawet kilka ich wtedy zrobiłam, no cóż... musi wystarczyć Twoje zdjęcie :)

 

Dzięki raz jeszcze.

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jak cię zwą?   Czarnym proszkiem na białej koszuli. Potknięciem w holu, gdy cisza grobowa  grzebie zawarte przed ołtarzem faux pas. Poczekaj proszę, chcę by wszyscy wyszli.   Albo morderstwem, które ogłoszono  najbrutalniejszym na całym Mazowszu aktem miłości istoty najdroższej  sercu ofiary — komentuje gorąco...   Mam na imię strach — zjadacz białych chlebów, tłustych wiejskich kur i brudnych gołębi. Mam na imię lęk — badacz fenomenów   ległych u podstaw, jak pijanych zręby. Mam na imię Trzy — tylko proszę nie mów  mi po imieniu, tylko proszę nie krzycz.
    • Polska*             przekaże więcej pieniędzy na pomoc Palestyńczykom ze Strefy Gazy i jak przekazał rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych - Paweł Wroński - do specjalnej agencji Organizacji Narodów Zjednoczonych z polskiego budżetu - w dwutysięcznym dwudziestym piątym roku - trafi na ten cel milion dolarów więcej, a rok wcześniej na pomoc Palestyńczykom Polska przeznaczyła blisko osiemnaście milionów dolarów.   Źródło: Wirtualna    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian i jak widać - warto wywierać presję na każdy rząd    Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
    • Nazwałbym to moim pierwszym romansem z przemijalnością. Miałem wtedy może z 11 lat, mroźne jesienne poranki zazwyczaj zajmowała mi droga do szkoły przez szeregi posowieckich bloków, szarych, nieprzyjemnie nastawionych, ale proletariacko autentycznych. Pośród nich, już niedaleko szkoły zawsze stała ona - niska i ruda, przytłoczona między blokami, jakby szukała przy nich schronienia przed wszędobylskich wiatrem. Otaczała ją aura tajemniczości, która działała cuda w moim nastoletnim mózgu, aczkolwiek nie miałem nigdy w sobie na tyle odwagi aby uczynić przed nią pewny ruch, dopiero przy niej zaczynałem czuć w kręgosłupie pierwsze przymrozki października, przyśpieszać swój krok oraz naciągać czapkę. Oczywiście nie oznaczało to, że mi się nie podobała, od zawsze miałem tendencję do ukrywania mojego zainteresowania, ze wstydu czy strachu, efektywnie kopiąc pod sobą dołki w relacjach z innymi. Moje podchody zacząłem jeszcze przed pierwszym śniegiem, z początku ostrożnie zmieniłem swoją trasę do szkoły tak, aby przechodzić tuż przed nią, czekając aż jej oczy, kiedyś pewnie zeszklone, dzisiaj wyznaczające jedynie dwa ciemne punkty na frontowej fasadzie, spotkają się z moimi, obiecującymi dawno zapomnianą młodzieńczą energię. Wkrótce zacząłem chodzić do szkoły również w soboty - przynajmniej tak pomyśleliby moi sąsiedzi, bowiem do szkoły nigdy nie dochodziłem. Siadałem na ławce po drugiej stronie chodnika, starając się docenić to jak działało na nią dojrzałe, południowe słońce, odkrywając nowe zakamarki, podnosząc przede mną grama jej spódnicy. Wcześniej niedostrzegalne cienie raz nadawały jej ponury, niedostępny charakter, raz zapalały ją całą namiętnością, rudą zalotnością, tą samą która rozpalała moje blond włosy, tą samą która pozostawiała ciepłą sensację na mojej skórze. Już wtedy wiedziałem, że nie zadowolę się samym wzrokiem, że krótkie upalne momenty w kwiecie jesiennego dnia nie tylko za niedługo zanikną, ale że nawet w przyszłym roku, będą jedynie półcieniem spełnienia mej żądzy. Moje ciało po raz pierwszy domagało się ostatniego ze zmysłów, poczucia bliskości i zjednoczenia wcześniej jeszcze przeze mnie nie zaznanych, wiedziałem że będę musiał ułożyć plan, jak do tej jedności doprowadzić, jak wreszcie, raz na całe życie, pozwolić sobie na śmiały ruch.
    • Och, te róże z karpiowymi usteczkami

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...