Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Podmiot liryczny zachowuje się trochę, jak Homunkulus z Fausta, tylko że, miast pragnienia, by stać się ludzką istotą, pragnie wiedzy. 

 

Wiersz jest bardzo brudny, nawet stanowiący samozaprzeczenie. Dosłowne żywe mięso, pozbawione świadomości, nie potrafi patrzeć w gwiazdy, czy zgłębiać tajemnice ksiąg mistyków.

Opublikowano

Świetnie wyszło, a przecież tak jest że jesteśmy matriksem dobra i zła, czyli Boga i szatana. Czy demon poznania, to tak twierdzili wyznawcy różnych religii, że nauka w służbie szatana, a przecież to narzędzie, którym, jak nożem, możesz kroić warzywa i ciało wroga, więc nie należy jej potępiać, bo tak robiąc, zdejmujemy z siebie odpowiedzialność i przerzucamy na wynalazcę tego noża. 

Pozdrawiam.

Opublikowano

@error_erros ładne rymy - takie, o których sobie myślę w duchu: "kto by pomyślał, że to się rymuje". 

Choć tytuł sugeruje, że jest to lekki, żartobliwy wierszyk - to tak nie jest. Podmiot liryczny, moim zdaniem, jest głęboko rozczarowany człowiekiem jako stworzeniem myślącym. Zdaje się pytać - czy to właśnie ten gatunek wygrał wojnę genową? Rily? ;)

Świetnie - jak zwykle.

Ściskam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No bo nie jest dosłownie o tym, ale to mnie sprowokowało do napisania takiego wierszyka ;>

Dziękuję, ze doceniasz rymy. Zawsze chciałem zrymować z czymś słowo "mutant"! :P

Nie pierwszy raz pod żartobliwym tytułem ukrywam poważniejsze historie - pamiętasz wierszyk "Matka wie, że piszesz wiersze?" ? ;>

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozumiem, choć tak naprawdę nie widzę analogii. Świadomość niektórych osób z filmiku na temat: czym jest homo sapiens, jest przerażająca, co świadczy o niewiedzy - czyli odwrotnie, niż w wierszu, gdzie podmiot jest demonem poznania opętany. :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Bo nie ma analogii, jest jedynie inspiracja.

Czyż nie jest często tak, że ci właśnie ludzie, którym brak choćby podstawowej wiedzy i ogarnięcia, mają często żal do kogoś, że dysponuje większą wiedzą? Wszak ludzie nauki sami siebie na stos nie posyłali, prawda? ;>

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Już rozumiem. Napisałeś, że wierszyk jest szyderstwem, wobec czego zupełnie inaczej kierowałem swoją metodą poznawczą. :)

 

Powiem więcej, bywa nawet odwrotnie. Znasz pewnie pojęcie efektu Dunninga-Krugera.

 

Sami siebie nie, ale innych owszem. :)

Opublikowano

@error_erros

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jasne - jest mi bliski z powodów osobistych - moja wciąż nie wie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

A tak na serio to wiemy, że tytuł jest połową "roboty" przy wierszu. Taki pozorny kontrast jest fajny - bo widać w tym jakąś myśl, jakiś cel autora. Od razu można wydedukować czy autor ma swobodę w tworzeniu czy pisze od linijki. A nie nudy i flaki z olejem typu "Miłość" (celowo używam akurat tego bo i ja, i Ty mamy takie wiersze - nie mówiąc o Miłoszu i Poświatowskiej, więc w sumie obrażam może cały poetycki świat? ;))) Czasem trzeba nudniej pewnie, bo są takie definicje uczuć, których nie da się zastąpić. 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Teraz już znam, bo wygooglowałem ;P Słyszałem kiedyś takie powiedzenie: "lepiej milczeć i udawać głupiego niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości" :P

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie słyszałem tego, ale to prawda. Pamiętam jak kiedyś, gdy na fali były filmy Transformers, pisano o Megan Fox: "Wszystko fajnie, niech występuje, pokazuje się, niech wygląda, etc. Byleby się nie odzywała." Już nie pamiętam czego dotyczyły jej wypowiedzi, ale społeczność uznała je za bardzo głupie i podobnych komentarzy było dużo. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Już się chciałem rzucać, że nie, że ja bym wiersza pod tak banalnym tytułem jak "Miłość" nie napisał, ale... no tak, znalazłem, mam :P Na usprawiedliwienie powiem, że u mnie ten tytuł był użyty ironicznie i z pełną świadomością banału :P

Opublikowano

@error_erros wydaję mi się, że pisząc, nie ma opcji, by uniknąć niektórych rzeczy - nostalgia, melancholia, miłość, anhedonia... Jakby każdy musiał to przejść w swojej pisarskiej karierze - i może dobrze. Może trzeba się "określić" jako autor, co rozumiemy pod danym pojęciem. A Twoja "Miłość" owszem - ironicznie użyta, ale jest ;) U mnie stety-niestety użyta jak zwykła, beznadziejna miłość, ale dziś nadałabym inny, nawet wiem jaki;) 

Co do wiersza, wspomniany przez @Wędrowiec.1984 efekt Dunninga-Krugera bardzo tu pasuje - jest jakby "wsunięty" pod wiersz. A i jest to swoją drogą fascynujące zjawisko, za opisanie którego zdaje się, że otrzymali Nobla. Wcześniej zauważył to też Darwin. Nie bez powodu hubrystyczne podejście do życia prowadzi często do depresji, lęków społecznych lub... pisania wierszy;) Ale to tak na marginesie. 

A do Autora mam jeszcze słówko na koniec - często uważa się, że wiersz to tylko wiersz, ale zobacz, ile można wynieść z treści. Ile można tam "włożyć". Ile sensu w tym jest. 

Pozdrawiam!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Do wszystkich naszych pomysłów na wspólny biznes dokładam jeszcze jedną propozycję: ja piszę rymowanki, a Ty interpretacje do nich, żeby ludzie potem myśleli, że te rymowanki są wielce głębokie :P

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ludożerka.   Pozdrawiam
    • @Berenika97 Prusy Wschodnie(Ostpreußen) to nie okolice Olsztyna- choć tak się teraz mówi, ale nie do końca zgodnie z prawdą. Przez całą swoją historię- za wyjątkiem krótkiego czasu zaborów i dwudziestolecia międzywojennego, Warmia nie należała do Prus Wschodnich- dlatego zachowała wiarę katolicką- Prusy Wschodnie to protestanci. Olsztyn był stolicą rejencji południowej Warmii z gwarą warmińską mazowiecką- dialekt olsztyński.   Ciekawy tekst z przyjemnością przeczytałam, a po "Gromadzie" śladu nie ma już- szkoda.  Tak były dwa światy- i jeszcze pokutują.      
    • @infelia Czytałam Twój wiersz jak niezwykłą opowieść, pięknymi słowami i obrazami. Wiersz magiczny, ale z magią trzeba uważać - można w nią za bardzo uwierzyć. :)
    • @Nata_Kruk Bo był potężny bardzo. Migrena ważył około 100 kg. Tyle co ja.... Nata !!!! Ja nie mogę .... Ten Piszczyk, i ja ciągle teraz widzę. jak my oboje na tych schodach.... Marzenia:) Dziękuję :)
    • Dawno temu, osiemset metrów pod ziemią, na pokładzie Idy, gdzie czarne pyły gryzły płuca górników jak wszy - harował koń - Łysek. Na grzbiecie nosił kamienny oddech kopalni, w oczach światło lampki karbidowej, w nogach tysiące ton węgla. Kości dzwoniły jak łańcuchy, kopyta tłukły w skałę - aż iskry gasiły ciemność. Morcinek opisał to w swej noweli. Zabawny gość, co widzi cierpienie w rytmie kopyt. Rządy Władysława Gomułki - ascetycznego sekretarza jak kość obgryziona z chleba - wypchnęły konie z kopalń. Maszyny wdarły się tam, gdzie mięso i kopyta znały drogę. Żelazne szczęki zamiast mięsa, w partyjnych gazetach -  że konie i emeryci przeżerają Polskę jak pasożyty w trzewiach narodu. Łyska wpakowano na ciężarówkę. Z innymi skazanymi na śmierć końmi wywieziono do Francji - krainy ludzi, co jedzą konie jakby chcieli zagryźć ich dusze, popić winem, zagryźć żabą, udawać ucztę bogów. Zwariowani dziwacy, co Marsylianką chwalą ociekającą krwią gilotynę. W rzeźni pachniało krwią, rury ciekły parą jak żyły przecięte brzytwą. Pan Galambosz pił kawę, zalewając się w trupa. Łysek spojrzał mu w oko - i wygrał. Zamiast noża - furmanka. Miska obroku. Pijacka przysięga: kto dowiezie - przeżyje. Śpiewała o tym pani Rodowicz – swym namiętnym głosem zachęcając : „wio koniku…” Lecz Galambosz to była  francuska  moczymorda. Po miesiącu kupił dostawczaka Renault i wyrzucił Łyska  z podwórka w pizdu, jak psa zdechłego w gnoju. Koń błąkał się po Polach Elizejskich, z pyskiem otwartym jak rynsztok, aż trafił na plac Pigalle, gdzie, jak przekonywał nas oficer Abwehry Hans Kloss, są najlepsze kasztany. Kloss miał stosunki ze SS-Sturmbannführerem Brunnerem, pokazał je w serialu „Stawka większa niż życie” Konic z Morgensternem. Polska już miała miec stosunek z bestią ze wschodu ale szczęśliwy przypadek nie dopuścił do tragedii. Bo ta czerwona cholera na glinianych nogach przy pomocy Gorbaczowa i Jelcyna rozpadła się jak trup, rozdęty, cuchnący, którego nikt nie chce grzebać. Ale bestia wciąż zabija. Na szczęście - nie u nas. To były dla Polaków czasy piękne i trudne. W euforii doszczętnie zgłupieli. Wybrali agenta bezpieki, Bolka, na prezydenta. Dali się prowadzić jak stado ślepych cieląt w rzeźni historii. Łysek padł na ławkę, kopyta sterczały jak krzyże, brzuch lśnił w słońcu - straszył spacerowiczów kutasem większym niż pomnik Lenina. Stary Kowboj znalazł go tam, złapał za grzywę, pognał na statek dla emigrantów - krwawiących jak cielak w rzeźni. Kowboj został poganiaczem bydła w Ameryce Południowej. Skóra spaliła się w słońcu, serce zżarły muchy prerii. Jerzy Michotek śpiewał o tym: „nad ranem gdy kowboje wypędzali bydło w step....", a echo niosło śmierć po suchej trawie, co drżała jak skóra zdarta z człowieka. Kowboj umarł, kumple ciało przykryli  kamieniami, by Salvatore Allende nie wyrzucił go z helikoptera do oceanu w imię rewolucyjnego bilansu, że ilość żywych i martwych zrzucanych do oceanu musi się mu bilansować. Allende, ten samobójca historii - padł w pałacu jak szczur rozszarpany przez własne, ludzkie psy ochrony. Łyskowi strzelili z Remingtona w łeb. Czy zginął? Michotek bredził o wietrze i trawach - jakby człowiek był trzciną, bezbronną, łamliwą, krwawiącą - jak ta Hanka od Staśka Apasza, zadźgana nożem w bramie, o czym  lamentował Grzesiuk. Legenda mówi -  Łysek przeżył. Nazywał się Qń - pseudonim operacyjny albo symbol przetrwania. Skończył studia, został mecenasem, łeb większy niż boisko, kopyta wykrzywione jak po chorobie Hainego - Medina. Awanturnik, wrzeszczący w Sejmie, krzywa bestia naszych czasów. Jest, jaki jest. Chyba że znowu zemdleje. Łysek z pokładu Idy - legenda. Nie koń, lecz krzyk rozszarpany, kopyto wbite w twarz historii. Źrebaków Łyska już nikt nie znajdzie. Pieprzona Unia Europejska rządzi. Łąki puste, ziemia zarośnięta, konie z duszami znikają jak górnicy przykryci pyłem, zakopani w szybach, w ciemności, bez powrotu. Arrivederci.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...