Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Wspomnienia z lekcji biologii

(Uwaga! Wydarzenia tu opisane nie są autentyczne.) Witam. –– Dobrze, zacznijmy może od tego, że każdy
z nas… przeżył kiedyś COŚ…, czego wolałby nie pamiętać…, ale niestety takie zdarzenia PRAWIE NIGDY nie chcą opuszczać naszych głów, bo to dla nich jest jak dla nas – skok
z samolotu bez spadochronu! … –– Co ja piszę?! Wspomnienia nie mają uczuć! – Cóż – czasami człowiek po prostu tak się gubi, pod wpływem dotyczących go: dawno minionych, przykrych zdarzeń – że może nawet zacząć myśleć, iż jest… kosmitą? – Kto wie? … –– Dobrze, zapytacie mnie pewnie teraz  jakie jest moje najgorsze wspomnienie? –– – Ach! … Moje… najgorsze… wspomnienie? … Zastanawiające! – Ale wiecie, co? – Była taka jedna rzecz – taka pewna lekcja… BIOLOGII! …

–– –– Ech! – Od czego się to wszystko zaczęło? – Cóż, od zwykłego, niegroźnego zajmowania miejsc…, które jednak wyglądały inaczej niż wcześniej. Dlaczego? Jaką odmienność
w nich dostrzegłem? Cóż – ławki były po prostu… całe… opryskane spirytusem!

Nie podobało mi się to! – Twierdziłem, że jeśli uczniowie się TEGO nawdychają, będą pijani latać po klasie! – Ale cóż… – Nasz nauczyciel uważa, że gdy nie spryskałby wszystkiego, co popadnie, spirytusem, w sali rodziłyby się bakterie.
–– Przecież one i tak są niemal wszędzie! Cóż… – czasem biolodzy potrafią o takich rzeczach zapomnieć.

Tego dnia bałem się o siebie. Zwłaszcza, iż po sprawdzeniu listy obecności nauczyciel oznajmił, że czeka nas pewien bardzo przyjemny temat, na który wszyscy zawsze czekają z niecierpliwością – układ rozrodczy…

Coś ścisnęło moje gardło, a siedzieli za mną najwięksi rozrabiacy klasowi. Odwróciłem więc się jak maniak, spojrzałem na nich, a jeden zapytał. – Czego?! – Zatem odpowiedziałem.
– Właśnie próbowaliście mnie udusić.
– Co ty?!…
– Nie…, już nic.

Nagle nauczyciel dodał. – W mojej dokładności… – cóż…, przyjrzymy się dzisiaj naszym narządom rozrodczym… ––
– Wtedy wszyscy na niego spojrzeli, jak na uwodziciela. – Które mamy zilustrowane w podręczniku. – Dokończył.
– Uf! – Rozległo się westchnienie. – Ja jednak ulgi nie poczułem, ale jedynie ponowne – i mocniejsze – ściśnięcie gardła! Odwróciłem się więc ponownie do największych rozrabiaków klasowych i poprosiłem. – Przestańcie wreszcie!
– Ale o co ci chodzi, człowieku?!
– Otóż – znowu próbujecie mnie udusić.
– Halo – czy ty jesteś normalny?! … Siedzimy sobie spokojnie, a sam kręcisz się jak wariat… – aż cała klasa cię obserwuje!
– Przecież w lekcji uczestniczy tylko pięć osób, nie licząc nauczyciela… – bo wszyscy tak bardzo nienawidzą tego tematu! – A oni na to. – Co z tego?! – Jakby bali się wycofać.
– Nie próbowaliśmy cię dusić, człowieku!
– Niech wam będzie… – Jęknąłem zrezygnowany, po czym odwróciłem się do tablicy… INTERAKTYWNEJ, jak to mówią…

Okazało się, że jeszcze szybciej odkręciłem głowę
z powrotem do tyłu, bo nauczyciel wyświetlił stronę
z podręcznika, na której został przedstawiony męski… albo żeński – sam już nie wiem… – ale…, w każdym razie… układ rozrodczy OD ŚRODKA! – I jeszcze tak prawdziwie wyglądający! … Jednak nauczyciel siedział! – Siedział, wpatrzony w tę ilustrację jak w swój nowy samochód! – I po chwili… – Sami widzicie… – Oznajmił. – To jest…

O CO CI CHODZI, TY?! … – Odezwali się do mnie rozrabiacy, do których się odwróciłem. – TAK, OCZYWIŚCIE, TO MY CIĘ DUSILIŚMY!
– Naprawdę?
– NIE!
– Ale ja tylko…
– Boże, zamilcz już…, dobrze?!
– Siedzę cicho… – przecież nauczyciel mnie nie słyszy…
– Bo wciąż się gapi na tablicę! – Jakby za kimś mocno tęsknił!
–– ––
– Ale wy macie myśli…, ale wy macie myśli!
– To nauczyciel! – Nie my!
– Dobrze, nie wnikam.

– Zatem postanowiłem przeczekać tę okropną lekcję
z zamkniętymi oczami. Kiedy nadeszła przerwa, mogłem wreszcie opuścić salę. Gdy już szedłem korytarzem, poczułem się nagle tak rozluźniony, że… –– –– To był najgorszy dzień w moim życiu!

Dziękuję, do zobaczenia! Mam nadzieję, iż się podobało. Miłego dnia… –– i żadnych ZŁYCH WSPOMNIEŃ…, żadnych!

Edytowane przez Walka z Czernią (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...