Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 217


Rekomendowane odpowiedzi

                     - dla Belli i dla A.

 

   Istotnie, targ znajdował się w bliskiej odległości od bramy - nazywanej już teraz powszechnie, a w późniejszych latach i stuleciach urzędowo - Targową.

   Przekroczenie jej i wejście do miasta było oczywiście związane z uiszczeniem drobnej opłaty, dzielonej później przez miejskich skarbników na dwie części. Jedna wędrowała do rodzimych władz Jerozolimy, druga zaś, jak łatwo się domyślić - do władz rzymskich. 

   Zuzanna i Jezus, pragnąc z jednej strony zapewnić bezpieczeństwo, spokój i swobodne zakupy zarówno sobie, jak i Soi z Olegiem, a z drugiej oddać - zgodnie ze słuszną, chociaż nie zawsze w jej drugiej części, regułą: "Bogu co boskie, człowiekowi co ludzkie" - posłużyli się tradycyjnym, wypróbowanym już wiele razy sposobem: iluzją. Tak, aby zapłacić za wejście, wyglądajac wszakże zupełnie inaczej. Szczególnie, że przecież Soa i Oleg, wyróżniający się wyglądem - już nawet przemilczając stroje - mogli bardzo łatwo zostać wzięci za osoby co najmniej podejrzane. Albo nawet za szpiegów.

   Przekroczyli więc bramę spokojnie i bez przeszkód, budząc niczyje podejrzenia. Wokół było, co zrozumiałe, barwnie, gwarno i tłoczno.

   - Chodzimy wszędzie razem - zaproponował Jezus, a Jego goście pojęli od razu, że jest to sugestia. 

   Najpierw, na prośbę Soi, skierowali się w stronę kramów sukienników, chciała ona bowiem koniecznie obejrzeć - i wiadomo, że nabyć - kilka sukien, uszytych zgodnie z miejscową modą. Do tego pasujące obuwie i ozdoby - tak, aby czuć się chociaż trochę miejscowo: jak ktoś stąd, a nie z innego kraju, czasu lub wymiaru. A co za tym idzie, trochę mniej odróżniać się od ludzi wokoło, co jednak było zasadniczo trudne przy jej jasnej karnacji i blond włosach. Kupiwszy zatem dwie rzymskie suknie i za wskazówkami Zuzanny trzy stroje, noszone tradycyjnie przez Izraelitki, skierowali się do, sąsiadujących z sukiennymi, szewskich kramów. Bliżsi jednak będziemy prawdzie nazywając handlujących tam skórnikami. Rzemieślnicy ci bowiem oferowali swoje najrozmaitsze wyroby właśnie ze skór. Poczynając od całych wyprawionych skór zwierząt ze wszystkich - nawet najdalszych - zakątków Imperium, rzemieni i pasów przez bransolety, plecionkl i sandały, a kończąc na męskich spodniach i czymś w rodzaju kaftanów - jak dzisiaj powiedzielibyśmy - oraz na uzdach i siodłach. Jednak przy oglądaniu owych Soa krzywiła się i marudziła, nie znajdując nawet jednej sztuki odzieży ze skóry, wykonanej dla kobiety. Wszystko, co tam zobaczyła, uszyte było dla mężczyzn.

   - Co to za kraj i co za czasy! - narzekała, kręcąc głową. - Rozpanoszony męski szowinizm! Nic dziwnego, że to całe ich cesarstwo w końcu upadło... 

   - Mój padawanie - zareagował JezusoMistrz. - Czasy są, jakie są. Taka jest kolej rzeczy, chociaż prawda - trochę bardziej sztuczna, niż naturalna. Ale na tym w dużej mierze polega rozwój: przemierzanie drogi po kręgu życia*. Przecież - kontynuował - pamiętasz nauki. Zatem?... - uczynił odpowiedni gest.

   - Tak, Mistrzu - zawstydzona Soa skłoniła się lekko. 

   Oleg tylko milczał i uśmiechał oszczędnie, słuchając marudzeń żony. Za to był w przysłowiowym siódmym niebie, kupiwszy dwie lwie skóry z zachowanymi łbami, grzywą i ogonem oraz kaftan i pas. Jedna z nich była w prezencie  dla księcia Jurija. Do rzeczy będzie wspomnieć, że zajęło mu kilka naprawdę długich chwil stargowanie do odpowiedniej jego zdaniem ceny. Przy czym Soa znów kręciła nosem, co jednak brało się po części z poprzedniego niezadowolenia. 

   - Kochanie, a nie lepiej cieszyć się sukniami i ozdobami? - uśmiechnął się do niej Oleg, chcąc upozytywnić myśli żony. - Wspólnymi chwilami? Słońcem? Całym tym czasem?

   Gdy w odpowiedzi uśmiechnęła się do niego, dodał, chcąc sprawić jej jeszcze więcej radości:

   - Może poszukamy teraz kupców, handlujących owocami? Pewnie masz ochotę na świeże pomarańcze i winogrona... 

Cdn.

 

* Określenia tego, bezpośrednio przecież nawiązującego do reinkarnacji, użył James Bond w obrazie "Skyfall" z 2012 roku: "To krąg życia" (końcowa scena w kasynie w Macau). Wygląda na to, że i on w nią wierzył... 

 

   Voorhout, 13. Listopada 2023 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...