Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Choćby człowiek chciał zapomnieć, choćby się zaszył w niepamięci, choćby po całym roku walki przegonił w końcu owe myśli szkieletowe, które się układały pod jakąś konstrukcję pływającą po powierzchni i choćby w tym roku jej nie ochrzcił butelką szampana, nie nadał jej imienia „smutek” czy jakoś podobnie – to i tak zawsze coś chce się cieniem położyć, jakimś wspomnieniem lub żalem nie znajdującym sobie miejsca w rzeczywistości.


 

Cmentarne światełka pamięci, odgrzebują w każdym człowieku te spośród jego neuronów, które są zbolałe. Jak co roku świat śmie im zadawać pytania o: zapomnienie, dystans, pogodzenie się ze stratą, nowe plany, być może fundamenty pod... coś, co z rozkładu się poskładało w sens. Patrzę na ogień lampek, na knot unoszący ciężar istnienia światła, który usilnie ciągnie mnie do stoczni. Bronię się, bo ile razy można płynąć tymi statkami oglądając horyzont i źle się czuć kiedy nimi buja i wypatrywać lądu na podreperowanie samopoczucia i... ? Chciałoby się w tym ogniu świeczek poczuć w końcu głębie tego, co musiało nastąpić, co zostało przerwane... głębię istnienia śmierci, jej uniwersalną zasadność. Jak co roku prowadzę więc nad grobem te swoje monologi rozpalane zapałkami, jakbym zaszyta w sekretnym miejscu, opowiadała komuś miniony rok, jakby kogoś interesowało moje życie, jakby czekał na to przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni... tymczasem nawet nie zauważam, że mój statek się wyłania do istnienia...


 

I znów tłumaczę sobie , że każdy rok to dla kogoś świeże kwiaty. Oczekiwanie na pomnik, na jakąś sentencję, na... spokój. Świeże łzy wychodzą więc ze świeżych żałobników i chcą pozostać jak najdłużej świeże. Tacy ludzie ze świeżymi siłami odświeżają rany innym ludziom... ale ja postanowiłam być silna, więc pokazuję im blizny mówiąc, że już mam tatuaże, które sobie dałam zrobić podczas rejsów i że całe ciało mi ozdabiają i nie stać mnie na nowe rany, zwyczajnie nie mam już miejsca na to. Teraz potrzeba żebym żyła! – krzyczę rzeszą neuronów.

Przez chwilę inni ludzie trwają w konsternacji, potem się wymieniamy, daję im statek a oni pozwalają mi odejść. Posłusznie rzucam się w głębiny zrozumienia.

 

 

 

Edytowane przez Natuskaa (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@NatuskaaPamięć o zmarłych jest istotnie ważna, bowiem cząstka nas odeszła tam z nimi, lecz świętować życie powinniśmy codziennie, ponieważ ten dar, życie, jest najlepszą rzeczą jaka może się nam zdarzyć w tej rzeczywistości.

Pozdrawiam serdecznie!

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No ok, ale ja jakby widzę to trochę... odwrotnie... że, cząstka zmarłych z nami zostaje, a czy też odchodzi cząstka tych którzy pozostali? Nigdy tak o tym nie pomyślałam, że coś z siebie tracę, tracąc kogoś. Niemniej jednak jest to interesująca teoria. Czy rzeczywiście jest mnie mniej w jakimś sensie? Czy może po prostu jakaś "droga" się kończy? Pomyślę nad tym.

 

Co do życia to tak. Dążenie do osiągnięcia stanu spokoju i zadowolenia czasami stanowi nie lada wyzwanie, ale warto.

 

Dziękuję za te kilka słów pod tekstem :)

Pozdrawiam

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Trzy tygodnie temu straciłam psa, to była dosyć trudna, traumatyczna dla mojej rodziny strata, bo wszystko rozegrało się w ciągu zaledwie kilku godzin. To nie był stary pies, bo miał dopiero dziewięć lat, mógł jeszcze pożyć... i tak sobie myślę w kontekście naszej rozmowy, że zabrał ze sobą czas, który mógł spędzić z nami, wspólny czas nam nie dany.

Ale to już takie tam moje filozofowania.

 

Miłego wieczoru życzę :)

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...