Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

szukam miłości 

trochę bezwstydnie 

trochę na bakier z etyką

i trochę naiwnie 

rozpętuję wojny o moje prawa 

miłości się domagam

ze smutkiem po tobie

rozprawiam się surowo

choć tęsknię żarliwie

oddaję słowa nietrwałym obłokom

 

czy mogę? 

myśli nie nagie mam 

a gołe

 

 

Edytowane przez Ewelina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Ewelino, z tego co zerknęłam, to dużo piszesz i.. pewnie jak już coś masz, to od razu tutaj.. jak ja mój Echolasek..:)

Czasami pośpiech nie popłaca, bo krtóko potem sam autor/autorka widzi możliwości jakichś korekt.

Ten wyżej bardzo fajny w treści, ale chciałbym na coś zwrócić Ci uwagę, Zrobisz z tym, co zechcesz.

Tytuł... "O miłość"... trąca archaizmem, a treść całkiem współczesna. Osobiście czytałam.. o miłości.. po prostu.

'Środek"... w wersie...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

czasownik w 1 os.l.poj i on już "mówi", że Twoje, tj.. moje.. z wiersza... zatem... "moje" można by darować treści.

Zakończyłabym całość na.. "czy mogę"...

nagie = gołe, dla mnie.

Reszty nie dotykam..:)

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

"O miłość" jest po prostu częścią zdania "wojna o miłość" i tak należy to rozumieć. Nie jest to archaizm.

Wybacz, że tak napiszę, ale to o czym mówisz to bzdura. Tutaj nie chodzi o jakieś tam prawa (kosmitów czy boskie), ale prawa konkretnej osoby czyli Peelki. "moje" w zdaniu nie dość, że jest uzasadnione to jeszcze i konieczne. ]

Powiem to pierwszy raz i zapewne powtórzę wielokrotnie: Wiersze nie tylko trzeba umieć pisać, ale przede wszystkim umieć czytać. Ty za wszelką cenę próbujesz przerobić wiersz autorki na wersy Tobie przyjazne a cała sztuka polega na tym, żeby potrafić zatopić się w melodii innego serca.

Nie potrafisz wiersza odczytać, nie oceniaj bo i inni (ja osobiście bo nikt inny się nie pokusi) ocenią Twoje kompetencje.

Ponawiam, że uwagi są bezzasadne.

Pozdrawiam.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tectosmith... nie twierdzę, że nie masz racji, ale jako czytelniczka, mogę chyba

wyrazić swoje spojrzenia na dany tekst.

To, że coś "urywam" z treści, wcale nie oznacza, że autor/ka ma tak zrobić. To tylko moje zdanie, może niekiedy ułomne, ale staram się nie wykraczać poza ramy dobrego zachowania.

Nie chce mi się za każdym razem, jeśli gdzieś coś zasugeruję, pisać.. że to niezobowiązujące.

Życzę Tobie i Autorce miłego popołudnia.

 

... faktycznie, przyznam rację.. nie pomyślałam o takiej konfiguracji myśli.

Ułożyło mi się... O... miłość....

Sorry, Ewelina.

 

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rzecz w tym, że jesteś cenioną osobą na tym forum i tym bardziej powinnaś rozumieć, że masz wpływ na innych piszących. I tym bardziej należy się zastanowić czy uwagi są zasadne. Naprawdę nie czepiałbym się, ale różnica między:

 

"rozpętuję wojny o moje prawa" a

 

"rozpętuję wojny o prawa"  Jest ogromna.

 

Wybacz jeśli byłem zbyt gruboskórny.

Pozdrawiam ponownie.

Opublikowano

@Nata_Kruk dziękuję za komentarz, jak zawsze bardzo konkretny. Wiesz, że cenię sobie Twoje uwagi, bo pozwalają mi inaczej spojrzeć na swój tekst i pomagają mi rozwinąć swój warsztat. 

Tym razem raczej niczego nie poprawię, bo akurat ten wiersz był przemyślany w sposób szczególny i wszystko jest tak jak chciałam i wiem co chciałam pokazać/ podkreślić. 

Tak, wiem że goła to jest to samo co naga :) tylko goła jest bardziej dosłowne, mniej subtelne, drapieżne, bezpośrednie, może odrobinę ordynarne i w tym kontekście goła i naga to nie to samo :) 

Pozdrawiam serdecznie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ps. Nie chcę żeby moje wiersze były powodem waśni (i tu mamy archaizm) bo jakoś nie najlepiej się z tym czuję.

Opublikowano (edytowane)

@Tectosmith cieszę się, że złapałeś tak wiele i tak trafnie z tego, co chciałam przekazać w wierszu. Uwagi Natalii

@Nata_Kruk bardzo cenię i ma prawo je pisać, bo nie ma w tym jej złych intencji a same dobre, czasem tylko zrozumienie inne niż autora, ale to zupełnie normalne. 

 

Pozdrawiam serdecznie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Nata_Kruk weź mnie nie przepraszaj, bo nie masz za co. 

Zrozumiałaś jak zrozumiałaś i jest w tym zrozumieniu logika, a nawet jakby jej nie było to i tak zawsze masz prawo do własnego rozumienia. 

A ja nie jestem księżniczka co to się obraża, bo ktoś zgłasza uwagi to tego co ona robi. Wręcz przeciwnie - cenię je bardzo. Z uporem maniaka będę to powtarzać :) 

Edytowane przez Ewelina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@EwelinaZ myślami to właśnie tak, pędzą jak szalone falami i tylko Pani Medytacja potrafi je powstrzymać, ale i z tym różnie bywa ponieważ  niecierpliwość często wygrywa...pozdrawiam serdecznie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

______________________________

Edytowane przez Wiesław J.K. (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia Ojejku, jak miło :))))  Ale mi niestety natchnienie ostatnio nie służy,  za późno chyba :)))   Umykam do spania :)   Dobrej nocy :)))   Deo 
    • @Deonix_  Dzięki za lekturę. Podziel się próbką swojego wiersza, który trzymasz w zanadrzu... a ozłocę Cię pogodą ducha...
    • @Berenika97 Pewnie będzie cd. Ciekawe co było dalej :)
    • @infelia No wybacz, zapomniała ja...  Oprawa muzyczna również oczywiście wskazana :)   D.
    • To było w pierwszej klasie. Święta - nie pamiętam już, czy Wielkanoc, czy Boże Narodzenie - ale wiem, że jechaliśmy do dziadków. Mama, tata, moi bracia i ja - całą rodziną, nocnym pociągiem, tym sypialnym. Ach, jaka to była atrakcja! Przedziały z łóżkami, wszystko pachniało inaczej niż zwykle. Spałam na górnym łóżku, cicho słysząc stukot kół i rozmowy zza ściany. Dziadkowie mieszkali w Łodzi, na Piotrkowskiej, w starym piętrowym domu. Klatka schodowa była ciemna i pachniała kurzem - trochę się jej bałam, a trochę lubiłam ten dreszczyk. Dziadkowie mieli piec kaflowy, starą kredensową kuchnię i mnóstwo zakamarków, w których można było buszować. I właśnie tam, w jednym z zakamarków, trafiłam na skarb. To nie były zwykłe koraliki. Nie takie z plastiku, sklepowe. Te były... inne. Koraliki zrobione z wysuszonych ziaren ogórka, zafarbowane - chyba atramentem - i nawleczone na nitkę. Niby byle co, a dla mnie to było coś absolutnie wyjątkowego. Takie korale, jakie mogły mieć tylko lalki z baśni, albo bardzo eleganckie panie. Zapytałam babcię, czy mogę je sobie zabrać. - Ależ dziecko, to przecież byle co… Ale jak ci się podobają, to bierz - powiedziała, machając ręką. Więc je wzięłam. Zawinęłam w papier i schowałam do kieszonki. I już wiedziałam, co z nimi zrobię. Dam je pani Bogusi - mojej wychowawczyni. Ona była taka ciepła, elegancka, mówiła do nas miękko i z uśmiechem. Bardzo ją lubiłam. Dam jej w prezencie. Następnego dnia w szkole podeszłam do niej i wręczyłam zawiniątko. - To dla pani - powiedziałam dumnie. Pani Bogusia rozwinęła papier, spojrzała na moje korale i… uśmiechnęła się. - Ojej, jakie śliczne! - powiedziała. - Dziękuję, Alu - i pogłaskała mnie po głowie. Byłam przeszczęśliwa. Tylko... przez następne dni wypatrywałam ich na jej szyi. No bo jak to - skoro śliczne, skoro prezent - to przecież powinna nosić, prawda? Ale nie nosiła. Mijały dni. Mijały tygodnie. A ja codziennie patrzyłam. Aż w końcu, któregoś dnia nie wytrzymałam i... zapytałam. Przy całej klasie. - Proszę pani, a dlaczego pani jeszcze nigdy nie ubrała moich korali? Zapadła cisza, wszyscy spojrzeli na panią Bogusię. A ona się tylko uśmiechnęła - tak jak to tylko ona potrafiła  - i odpowiedziała: - Wiesz, Alu… nie mam jeszcze sukienki do nich. Ale jak kupię, to od razu założę. Uśmiechnęłam się. I z jakiegoś powodu - bardzo się wtedy ucieszyłam. Dzisiaj, kiedy sobie to przypominam, robi mi się ciepło na sercu. I trochę wstyd. Nie wiedziałam wtedy, co to znaczy „wstyd”. Dopiero po latach zrozumiałam, że ta sukienka - to było najpiękniejsze wyjście z sytuacji, jakie mogła mi dać. I do dziś, kiedy patrzę na dzieci, które wręczają komuś coś zrobionego z miłości - zawsze widzę te moje ogórkowe korale. I uśmiech pani Bogusi.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...