Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                     - dla A.

 

   - Dobrze - Oleg ustąpił, aczkolwiek achętnie. - Skoro, Jezusie, Ty sam mnie do tego zachęcasz, zaczekam. I wybiorę się do Piekła w Twoim towarzystwie. Licząc na to, że... hm, Lucyfer będzie naszym przewodnikiem.

   - Lucyfer zrobi to, o co go poproszę - odrzekł mu Jezus. - I dokładnie wtedy, kiedy go o to poproszę. Na razie jednak wróćmy do biesiady i do  rozmowy. Przyznasz, że rozmowa z naszym gospodarzem może być ciekawa. Nie wspominając już  rozmowy z Judaszem. I z Klaudią Prokulą, którą będziesz mógł - ba, właściwie nawet potrzebował - zrelacjonować żonie. I to ze szczegółami.

   - Dobrze - powtórzył Oleg. - Zatem, Judaszu - tu zwrócił się doń -  jak to z Tobą było? Bo wiem już - czego zresztą duchowo domyślałem się wcześniej, widząc podczas medytacji najrozmaitsze obrazy - że działo się inaczej, niż tak zwana Biblia przedstawia.

   - Było inaczej, i to zdecydowanie - Judasz uśmiechnął się do Olega. - Ale pewnie sam zechcesz zobaczyć - spojrzał pytająco, czekając na zgodę z jego strony. 

   - Zechcę, oczywiście - odparł zachęcony, zrozumiawszy od razu, do czego zmierza Najbardziej Rozważny z Apostołów. 

  - Zatem przyglądaj się - JudaszoMistrz znów uśmiechnął się, czyniąc inicjujący gest. - Ale zamknij oczy...

   W umyśle Olega zaczęły przesuwać się obrazy, tworzące poszczególne sceny. Stanowiące zarazem - zbiegiem okoliczności, jak zawsze - odpowiedzi na azadane pytania. Widział na przykład, kiedy Judasz z zasępioną miną, kalkuluje nad otwartym niskim kufrem, pełnym ustawionych o różnej wysokości kolumienek złotych monet i co jakiś czas sięga po zadziwiającej długością pióro, by zapisać  wynik obliczeń w stosownym miejscu karty rozwiniętej na niziutkim stoliku. Przyciskanej do blatu nie czym innym, jak złotymi monetami ułożonymi na każdym rogu starannie w kształt trójkąta. Co wskazywało czytelnie zarówno na poziom zmysłu estetycznego Apostoła- Liczyciela* , jak i na to, że złoto jest dla niego narzędziem. Środkiem do celu, czymś pomocnym w codzienności, a nie celem samym dla siebie. 

   Kolejne obrazy świadczyły bezpośrednio o przemyślności  Judasza. Oto bowiem Oleg ujrzał go w kilku sytuacjach, gdy pożyczał pieniądze arcykapłanowi. Ładną sumkę, jak ujęlibyśmy to potocznie, co potwierdzała wielkość mieszka - a raczej mieszków - zaś jeszcze bardziej treść rozmów. Z których wynikało bardzo wyraźnie, że Judasz pożyczał je na procent, dla zysku. Odpowiednio dużego, aby należycie zarobić i jednocześnie stosownie małego, aby arcykapłan pozostawał w strefie komfortu. Mimo oczywistego przecież uzależnienia od człowieka, którego w gruncie rzeczy nie szanowal. I który pozostawał w bliskim kontakcie - właściwie bardzo bliskim, bo przecież pozytywnie duchowym - z religijnym i politycznym przeciwnikiem, za jakiego uznawał - i to jak najbardziej słusznie - Jezusa.  Z uslyszanych i zobaczonych rozmów, tym razem Judasza z Tym Ostatnim Soomąż zorientował się, że Ów wiedział o wszystkim. I wszystko akceptował, wliczając i sam pomysł, jak też wysokość zarobku. 

 

   *W języku polskim mamy trzydzieści jeden wyrazów, zakończonych na "-yciel" - plus oczywiście ich odmiana przez przypadki. Ciekawym tychże proponuję odwiedzić stronę zakończone.pl . Pozwoliłem sobie dodać kolejny...

Cdn.

 

   Gdańsk, 13/14. Października 2023             

 

   

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Corleone 11Michale, nie czepiam się, ale nie mogłem znaleźć w dostępnych internetowych źródłach słowa: achętnie, czy jest to tak zwany nowopolski wyraz, raczej słowo? Jeśli możesz, podaj odnośnik, gdzie mogę znaleźć to słowo. Dziękuję!   Pozdrawiam serdecznie!

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

@Wiesław J.K.

   Drogi Wiesławie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, dziękuję za wizytę, uważne czytanie i komentarz. Słowo "achętnie" to przejaw mojej tendencji jako pisarza do zmieniania języka poprzez tworzenie nowych słów, a dokładniej - w tym konkretnym wypadku - ich przekształcanie. A zarazem wyraz swego rodzaju awersji do "nie" jako takiego i do słów nań się zaczynających. Stąd właśnie "achętnie" lub "azdecydowanie". Zatem możesz śmiało nazwać go "nowopolskim". Zwróć przy tym uwagę, że w polszczyźnie funkcjonuje miejscami tak zwana oboczność (na przykład anormalny obok nienormalny). 

   Serdeczne pozdrowienia .

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...