Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Wiesz, jakoś tak mi smutno i tęskno.  Jesteś daleko, gdzieś nie wiadomo gdzie…

Jesteś daleko, a ja… A ja tutaj w ciemności i mroku… A ja...

 

Powiedz mi, mów, wyszeptaj to słowo… 

Wiesz, jakoś tak tęsknie, jakoś mi tak…

 

Stoję w oknie i patrzę na ciemne zarysy drzew.

Ciemne, bo to noc. Ta noc, co mnie tłamsi i dusi. Ta noc…

 

Idę, spaceruję w blasku księżyca, gwiazd…

Przytulam się do ścian starej kamienicy, do zarysów rozkołysanych drzew.

 

Kto tu

jest?

To ty?

 

Dlaczego milczysz? Powiedz mi, mów…

 

Matko, to ty?

 

Widzę twój wizerunek. Umarłaś przeszło dwa lata temu…Twoje ciało

zdążyła pokryć w grobie zielonkawa  pleśń.

 

Więc skąd nagle

w księżycu twoja twarz?

 

W odmętach pustki idę wciąż, rozgarniając iskry gwiazd.

Jestem sam i czekam na twoje przybycie, kochanie.

Czekam na ciebie tutaj, właśnie tutaj, w srebrnej aureoli księżycowego blasku.

 

Znajdziesz mnie.

nad ziemią

tam, jak dym z komina płynie.

 

Nisko,

nisko…

A może wysoko?

 

Jakaś nikła poświata w oknie…

To ty? Przyszłaś, nie mówiąc mi wcale?

 

Lecz w tym oknie,

w tym pokoju

nie mieszka nikt.

Nie mieszka od kilkudziesięciu lat.

 

Ktoś tu

kiedyś

umarł,

ktoś tu żył.

 

Ale teraz jarzy się poświata w błękitnawym blasku duchowej egzystencji.

 

Kto tu jest?

Już wiem.

Kochasz mnie.

 

Tylko kochasz enigmatycznie,

 

Kochasz mnie, kochając

w konspiracji,

podczas długich wieczornych spacerów i medytacji wśród gwiazd.

 

Jesteś niewidzialna jak powietrze

 

Kocham cię,

kochając

raz jeszcze.

 

Kocham cię jak wiatr,

co otula wszytko

cichym szelestem drzew.

 

Wiesz,

jestem

zagubiony.

 

Moje ucieczki kończą się zazwyczaj na dworcach,

na których jestem jako ja, i nie-ja, albo jako on albo ono…

 

Jest mi zimno

a w tym zimnie, tylko ty.

 

A w tej tęsknocie, a w tej otchłani nocy…

Nie! Nie zdradzę twojego imienia,

niech pozostaną w niewiedzy te łazęgi znad nieświadomych pól.

 

Kocham cię…

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-09-29)

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Somalija   Dobra, posłucham pani rady, przestanę chodzić do dentysty, codziennie zacznę pić piwa, nie będę brał kąpieli i będę non stop jadł mięso, proste i logiczne? Chciałaby pani takiego mężczyznę? I w ten sposób dobiła mnie pani - jest pani wyjątkowo złośliwa i paskudna, byłem bardzo głodny, a pani poszła sobie do wróżki! To jest normalne? Nie, proszę pani, ode mnie ciągle macie jakieś wymagania, a w zamian co dajecie? Żegnam panią! Ta rozmowa do niczego nie prowadzi!   Łukasz Jasiński 
    • @Nefretete   Żegnam pana! Przemądrzały bandyta! A do tego jeszcze na smyczy czarnej mafii - kościoła! Wielki Obrońca ZŁA - wymiotował będę na taką glistę moralną...   Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Zuzia kiedyś zrozumie, a może już zrozumiała, że to za sprawą Stasia wiśnia tak zaowocowała. Fajne opowiadanko, pozdrawiam!

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Nagle każdy z nas wybuchnął śpiewem; A ja radością byłem przepełniony Jaką czuje ptak wypuszczony z klatki, Gdy trzepotem skrzydeł niesiony Przez białe sady i pola zielone; Odlatuje w dalekie strony.   Wszystkich głosy nagle się uniosły; I piękno przyszło jak zachód słońca: Me serce zadrżało od łez; a strach Zniknął... zabrała go pieśń kojąca Każdy był ptakiem, a pieśń nie miała słów; Będziemy ją śpiewać bez końca.   I Siegfried (Listopad 1918):  Everyone suddenly burst out singing; And I was filled with such delight As prisoned birds must find in freedom, Winging wildly across the white Orchards and dark-green fields; on – on – and out of sight.   Everyone's voice was suddenly lifted; And beauty came like the setting sun: My heart was shaken with tears; and horror Drifted away ... O, but Everyone Was a bird; and the song was wordless; the singing will never be done.
    • Odnoszę wrażenie, że z E-kranów coraz bardziej chlorowana woda leci. Jakby jej odcinano dostęp do naturalnej świeżości i tylko sypano (gmatwano) pseudo ulepszacze. Kotłuje się więc w głowach, ale pić trzeba... a może nie trzeba... ? hmm, może teraz jest odpowiedni czas na wykopanie studni. Wiesz skłaniający do refleksji.   Pozdrawiam :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...