Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Współczesny Człowiek.

 

1)   Współczesny człowiek się słania.

Zadaje sobie pytania.

Raz jeszcze próbuje uwierzyć.

Zatęsknić za sobą dawnym, gdy Boga w sobie miał (czuł).

 

2)   Zmęczony człowiek się słania.

Zadaje trudne pytania.

I Boga pyta z przekąsem: Gdzie byłeś Ty dobry Boże?

Gdy siebie odnaleźć nie mogłem i puste było me łoże?

 

3)   Ty stworzyłeś mnie Trzciną.

Po co – myślę - to było?

Bym chwiał się samotnie w życiu…,dryfował…,osiadał na mieliznach?

Myślisz że to jest tak miło?!

 

4)   Stworzyłeś wszystkich i wszystko.

Każdy ma (zna) miejsce swoje.

Pełna jest Ziemia stworzenia.

Tylko ja Boże się boję.

 

5)   Moje świadome odpływy

każą mi szukać Ciebie.

Moje górskie odpływy szepczą: po co?

Niech siedzi w Niebie!

 

6)   Nie bądź tak niedostępny, Wielki i tajemniczy.

Nie chcę być sługą Twoim, choć wiernie służyłem Ci.

Powierzam Ci grzechy moje, z otchłani wydostać się chcę.

Zrozum, że taki jestem. Wybacz i przytul mnie.

 

7)     Bądź gniewem mego sumienia.

Wybacz i uwierz mi Ty.

Milczałem, gdy wzrok Twój widziałem… odpocząć od siebie musimy…

zmęczone są stopy me… zobacz - chwieję się Wielki…

Ile powrotów i rozstań! Ty nie masz jeszcze dość?

Nie wskazuj palcem „zostań”… szukaj, niech wzrok nie mówi: Twój...

Jak nie odnajdę siebie… będę na wieki sam.

Opublikowano

@Bożena De-Tre wiersz z niezłą mocą, przywołuje mi trochę skojarzenia z Dies Irae Kasprowicza (w kwestii zwrotów do Stwórcy pełnych beznadziei). 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ten fragment, taki bezlitosny wobec ogromu stworzenia, które z rajskiego ogrodu przemienia się w więzienie, to jakby wyznanie duszy, która stworzona w piękny sposób, nie jest uzdolniona do zrozumienia całego tego piękna, nawet je troche negując. Z całego wiersza wypływa pewien tragiczny egocentryzm samoświadomej jednostki, przeklętej wiedzą o samej sobie i błogosławionej stworzeniem, którego nie potrafi objąć.

Opublikowano (edytowane)

Hmm… Nie przemawia do mnie ani treść za bardzo, ani też forma jej przekazu. 
Nie wiem czemu służy to punktowanie. Siedem grzechów głównych?

Rymy czasem są (proste), a czasem nie ma. Długości wersów też bardzo zróżnicowane.

Ostatnia strofa strasznie zawiła. Powinna jasno wybrzmieć jakimś przekazem, puentą.

Popracowałbym jeszcze nad tym.

 

Pozdrawiam. 
 

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Piłaś siebie z jego ust jakby każde słowo było toastem. Był zachwycony – do pierwszego haustu. Potem już tylko pił. I pił. Nie rozróżniał roczników, nie czytał etykiet. Szukał ciężaru w ciele, nie w tym, co dojrzewało latami. A ty – dumna jak burgund w kryształowym kieliszku – stałaś się wodą w plastikowej szklance. Nie dlatego, że przestałaś błyszczeć. Lecz dlatego, że on patrzył tylko przez szkło.
    • @Annna2Bardzo dziękuję! Masz rację  - Człowiek poraniony w dzieciństwie, często nie może się odnaleźć w dorosłym życiu. 
    • Zacząłem od rekonesansu - począłem subtelnie zataczać wokół niej kręgi, przyglądając się jej z każdej strony, uważając, aby przypadkiem nie pokazać mojego zainteresowania. Uważałem wtedy naszą domniemaną bliskość za dosyć intymną, za delikatną i gotową do rozsypania się w drobne kawałki pod nieuważnymi, obcymi dłońmi, ponaglającymi ruchami nie cierpiącymi subtelności. Dopiero potem skojarzyłem te spacery z orbitowaniem, choć byłem raczej księżycem (a ona nie była słońcem!), bowiem o ile pozwalała mi na to okazja, moją twarz cały czas kierowałem ku niej, starając się łapać wszystkie refleksy, które mogły mi rzucać poroztrzaskiwane szyby, czy fragmenty gołej blachy. Nie zliczyłbym ile takich okrążeń zdołałem wykonać przed powrotem do domu, lecz pewny byłem wszystkich uzyskanych informacji - całkowicie pustej framugi po oknie na parterze, idealnego miejsca na wtargnięcie do środka, otoczonego z trzech stron samą fabryką, tworzącą w tym miejscu odrobinę prywatności, z dala od pustych przechodniów jak i wścibskich oczu lokatorów przyległych do niej bloków. Następny tydzień spędziłem na wyczekiwaniu - w drodze do szkoły nadal ją mijałem, tym razem bez tak wcześniej nierozłącznego ze mną wstydu, obnażyłem się już przed nią, byłem już w pełni winny dokonanej myślozbrodni, która już w sobotę miała stać się czynem. Siedząc w ławce starałem się zadowolić rudymi włosami koleżanki siedzącej dwa rzędy przede mną, nawet starałem się docenić jej urodę, to jak słońce wpadało jej we włosy, lecz zacząłem brzydzić się tym, jak starałem się zastąpić nasze uczucie takim substytutem, brzydziłem się moją młodzieńczą naiwnością, myślą, że będę mógł doznać tej samej przyjemności w ramionach byle dziewczyny, że próbuję sprowadzić namiętność bliskiego kontaktu z istotą tak skomplikowaną jak ona do czystej sensacji dotyku.
    • @Lidia Maria Concertina Jak zawsze z przyjemnością przeczytałam i się zamyśliłam. . Pozdrawiam:)
    • @Bożena De-Tre Niech Ci się Poetko wiedzie jak najlepiej :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...