Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Straszny wierszyk formistyczny


Rekomendowane odpowiedzi

Wpadł kniaź Wasyl do obory.

Wziął, zapłodnił trzy indory.

A że zrzędnym był przecherą,

myślą je zapłodnił szczerą.

Każdy ptak się zafrasował,

na coś liczył, coś rachował.

Lecz gdy mleko się wylało,

każdy zniósł kukułcze jajo,

z których - to rzecz całkiem pewna

- się wykluła zła królewna,

które znakiem rychłej klęski

utworzyły trójkąt męski,

w którym - jak zapewnia dziadek

 - pokłóciły się o spadek.

Słysząc kniaź, na jajecznicę

ukatrupił sekutnice.

Wszystkie pożarł na śniadanie

gdyż był głodny niesłychanie.

Potem trzasnął się w epistrofeus

i zakrzyknął - jestem Zeus !

Zeus gromowładny – nowy,

nie antyczny, euklidesowy !

Przeto pychą kniaź rozparty,

przegrał zamek swój w trzy karty.

Gdy łez wylał litr i ćwierć,

wziął i zapił się na śmierć.

Zaś doczesne kniazia truchło

na upale strasznie spuchło.

Skądś przybiegły małe pieski

i wyjadły lepsze kęski.

Gdy się skończył sen upiorny,

kniaź dostąpił nowej formy,

gdzie powtarzał, mieląc befsztyk -

- Kto mnie wstawił w głupi wierszyk,

gdzie jak śledź na dnie kredensu

w strofach błąkam się bez sensu ?

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

(wersja udźwiękowiona)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Sylwester_Lasota  to miłe, dziękuję za serduszko (uznanie). pozdrawiam serdecznie!
    • Troszeczkę nierówno, ale ogólne wrażenie pozytywne.   Pozdrawiam
    • Panie za taką chwilę Ci dziękuję.   Lubię szum deszczu strojony muzyką, o szyby kiedy dzwoni (dudni) zbyt natrętnie. Myśli me szarpie jak harfa, prowadzi rankiem być może natrętnie, ale jest przy mnie. Rozkręca się, głaszcze, dotyka mych dłoni namiętnie, żeby obudzić to wszystko, co jeszcze w letargu, co przebić się chce, wydostać na czas, by wreszcie (znowu?) dostroić me myśli i zacząć koncert życia.   I lubię, kiedy obraz nagle się urywa lub zaciera powoli. I już mikroskop nawet nie pomoże, a ja z uśmiechem myślę – o! umieram! Albo…cholera, to wszystko Ty stworzyłeś Boże?   I pień wyrasta, i niebiosa, liści w nadmiarze, a ja dokopać się nie mogę do Twych korzeni. Zbyt splątane. I ręce łamię. Kręcę się. Szukam choć trochę cienia o Boże.   Mówią, że 7 dni trwał proces Twój. Liczę w pośpiechu, mnożę siódemki…, jest ich w nadmiarze Boże Ty mój.   Nie wiem co robić. Ty musisz wiedzieć. W deszcz się wsłuchuję - zwiastuje burzę. Zbliża się z rykiem natrętnie.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      i wyszło super - przepraszam, że nie pisze komplementów ale jak daję serducho i piszę komentarz po swojemu tzn. że wiersz wciągnął Pozdrawiam :)   A swoją drogą, skoro już siedziałaś na ławce w parku, to nie zauważyłaś, że dziś jest jakoś inaczej a może mi się tylko wydaje? :))

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Nie wiedział, ile czasu już minęło. Wpatrywał się w wazon ze zwiędłymi kwiatami. Obok kilka przewróconych butelek, gazety, martwe muchy. Pielucha dawno zdążyła przemoknąć, a smród rozchodził się po pomieszczeniu. Doskwierający głód był coraz większy. Ostatkami sił zaczął ruszać rękami, lekko wić się na łóżku.  Chciał zawołać ojca, ale nie potrafił. Zapłakał tylko cicho, nie mogąc wydusić z siebie nic więcej.  Za oknem usłyszał głos mężczyzny i śmiech dziecka. Sam śmiał się tak jeszcze niedawno. Nadchodził powoli wieczór. Leżał w bezruchu z zamkniętymi oczami. W środku nocy w końcu do niego przyszedł. Pomarszczona dłoń starca bezwładnie opadła na brudną pościel. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...