Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

XVII.

             On był mężczyzną i niewiele wiedział o kobietach, a ona była kobietą i niewiele wiedziała o mężczyznach stąd byli siebie ciekawi i mieli chęć się siebie uczyć i siebie odkrywać. Sprawy im się układały na kilku obszarach dlatego ta ich ciekawość nie była przytępiona przez zmęczenie, znużenie, niezadowolenie, rozdrażnienie i szereg tym podobnych przypadłości. Brak powyższych pomagało również drugiej stronie uroczo, z wdzięcznością i szacunkiem odpowiadać na szereg zadanych pytań w tym zakresie. Zresztą ta ich ciekawość dotyczyła również kolejnych dni, miesięcy i lat. Narratorowi nie do końca jest wiadomo i właściwie aż nie może wyjść z podziwu, gdy obserwował jak oni wstają i są zainteresowani, zafrapowani, przejęci okolicznością co przyniesie nowy dzień. Gdy tak siadali w kuchni nad kawą oczy im się jeszcze błyszczały, usta jeszcze się uśmiechały, głowy jeszcze kiwały się na tak, gazeta jeszcze opowiadała, radio jeszcze grało, a telewizor i jego sto kanałów odpowiadał ich oczekiwaniom. Jakkolwiek z wielu spraw nie zdawali sobie sprawy to mieli jeszcze tę świeżość żeby zadawać kolejne pytania, a pytania przeinaczać w działania. Komfort pozwalał tej parze na odważne, a nawet niekiedy ryzykowne posunięcia, a w każdym z nich mieli tę wygodę, że nie musieli stawiać wszystkiego na jedną kartę. Świat nie zmuszał ich do ryzykowania wszystkim czym dysponują, co wnikało również z ich swobody finansowej. Żadne jej influencerskie działanie nie przerastało jej możliwości materialnych, organizacyjnych i czasowych, a gdy tylko spotkała się ze zbyt uciążliwym projektem zwyczajnie w niego nie wchodziła, albowiem wygoda sprawiała, że wcale nie chciała się pakować w jakieś duże, czy ryzykowne tematy, a jak wspomniałem wcale nie miała ambicji krajowego zasięgu (aczkolwiek zasięg rósł). I on w swoim życiu zawodowym unikał podejmowania największego ryzyka i wcale nie dążył, aby zostać miliarderem, choć się bogacił. Właściwie nie raz się też okazywało, że nie tyle komfort tutaj decydował, a ich satysfakcja i obawa przed utratą tego co już osiągnęli, zresztą niejedno już razem i we wspólnym porozumieniu. Cechowała ich również pewnego rodzaju ostrożność i ona również miała źródło w niczym innym jak wygodzie. Poza tym, oni naprawdę potrafili się czasem zatrzymać. Gdzieś dajmy na to spacerze po parku ot tak stanąć w połowie drogi i z ciekawością – dla przykładu – przyjrzeć się uważniej skaczącej w zawrotnym tempie ponad nimi wiewiórce. Od tak, gdzieś o siedemnastej usiąść na ławce przed blokiem i chwilę nic nie robić, a nawet niewiele mówić. Od tak włączyć mecz piłki nożnej i oglądać piłkę, a nie gubić się w ambicjach nad zrozumieniem tej gry, czy popaść w jakieś większe niezadowolenie w przypadku przegranej ich faworytów. Czasem gdy ona usiadła przed telewizorem i nawet włączyła nie najmądrzejszy serial, co narrator musi przyznać bez bicia, a nawet podsumować, że ten serial był po prostu głupi, źle zagrany i kompletnie nie przemyślany, to ciekawość świata pozwalała jej na wyciąganie wniosków i odnajdywanie inspiracji do własnych działań nawet w czymś co oględnie mówiąc do najmądrzejszych wcale nie należy. Jakaś dziwna, niespotykana, unikalna i chyba zupełnie nie polska umiejętność podpowiadała im żeby się pilnować w wewnętrznym rytmie, a czynili to całkiem zgodnie i po równo dzieląc się obowiązkami, co w zasadzie jest czymś wręcz niespotykanym. Zdarzył się i jej i jemu jakiś ciężki tydzień, ale bardzo, ale to bardzo się pilnowali żeby żaden miesiąc już taki nie był, w czym istotnie pomagało im bycie na tak zwanym swoim i możliwość samoorganizacji swoich harmonogramów dnia, tygodnia i miesiąca. Pilnowanie się rytmu, sprzyjało wygodzie, płynęło z komfortu i faktycznie pozwalało im obojgu na zachowanie ciekawości świata. Zresztą chyba mieli jakiś ukryty i nie uświadomiony plan właściwie wykorzystać energię i jakąś bliżej nieokreśloną świadomość jej ograniczonego zasobu na całe życie. Codzienność im sprzyjała, a nie wykańczała, co można uznać za wręcz nieprawdopodobnie szczęśliwe zrządzenie losu i choć może oni z tej okoliczności akurat nie bardzo zdawali sobie sprawę to narrator już niejednego doświadczył i widział tutaj o piekło gorsze historie. Zresztą właściwie ta para wręcz pomagała samemu narratorowi, bo wcale nie musiał popadać w przesadną niewygodę, czy skrajny dyskomfort w pisaniu jakiejś trudnej, wątpliwej, czy nagannej historii z tysiącem naplątanych i ponad miarę pokomplikowanych wydarzeń, których by sam nawet nie potrafił do końca zrozumieć, przemyśleć i odpowiednio zaakcentować. Komfort tej pary pozwalał na fantastyczną okoliczność możliwości ukazania ich w raczej pozytywnym świetle. Nic innego jak wygoda pozwalała narratorowi opisać ich tak, że zwyczajnie da się ich lubić, choć istotnie mogą trochę denerwować, a zwłaszcza narratora i ładnych kilka osób, którym niesprzyjający szereg przypadków ten komfort nie raz i nie dwa, a nawet więcej niż pięć razy po prostu zabrał, a wręcz ukradł. I rzecz jasna trzeba nadmienić, że takich bandziorowatych złodziei jest tutaj więcej niż kilku, ale oni mieli to szczęście nie zadać się z żadnym z nich. A jak już się zadali to tylko na krótką chwilę i całkiem niezobowiązująco, a nawet z wdziękiem, klasą, sympatią i urokiem.

 

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Leszczym

   Komenator w osobie forumowicza tegoż forum (=> Polski Portal Literacki) o nick'u Corleone11 stwierdza niniejszym, że Narrator w osobie innego forumowicza, à portalu tego samego - o nick'u Leszczym - poprowadził należycie narrację powyższego opowiadania. Chociaz ma on pewne zastrzeżenia, jak na przykład do nieużywanego obecnie słowa "choć" i do  nielicznych tzw. potknięć stylistycznych oraz do interpunkcyjnych nadużyć ^(*_-)^

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Serdeczne pozdrowienia. 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa Czy łatwo jest odróżnić zwyczajne spotkanie, od tego na które przygotowujemy się przez pół życia, albo i całe? Można. Bo te, na które się przygotowujemy, nigdy nie wyglądają tak, jakbyśmy chcieli, a te drugie często wprost przeciwnie.   Świetny tekst. Szczególnie podobał mi się fragment z listonoszem. 10/10
    • @Leszczym Dziękuję.@Waldemar_Talar_Talar Dziękuję również :D 
    • @Stracony Bardzo mi się podoba to spostrzeżenie i jest bardzo prawdziwe, życiowe w sposób nawet dalej idący niż to się powszechnie uważa :))
    • Czy łatwo jest odróżnić zwyczajne spotkanie, od tego na które przygotowujemy się przez pół życia, albo i całe? To, na które zbieramy doświadczenia, jak wiano pod związek z jakim przyjdzie nam się mierzyć. Czy obie umówione strony taplają się w podobnych zajęciach, zanim nie otrzymają stopnia mistrzowskiego i nie wpadną na siebie w sposób całkowicie niewytłumaczalny? Dla tych którzy przeżyli coś takiego odpowiedź jest prosta. Tutaj nie ma pomyłek. Nie było możliwości ucieczki i z tą myślą się pozostaje...   Siedzę i zastanawiam się nad tym, co z tego wynikło? Z lat złego, z lat dobrego, z lat potem, z lat przedtem... bo wchodząc w kolejny zakręt, wiem, że potrzebuje kogoś nowego, choć jeszcze nie wiem, kto to będzie. Z kim jeszcze jestem umówiona? Kto jeszcze jest mi coś winien, a komu być może ja coś powinnam wynagrodzić... ?   Wielkie koło się okręca, niektórzy śmią twierdzić, że można się naraz rozstać ze wszystkimi możliwościami i ludźmi . Spłacić tego i owego i nie zaciągnąć żadnych nowych zobowiązań. Na raz – czy to możliwe? Że już nikt o nic nie ma prawa się upomnieć? Że można odciąć pępowinę świata nie rozmnażając się? Nie rozmawiając z kimś? Rozmawiając z kimś za często, zbyt nachalnie... Nie przenosząc wiadomości... jak mucha, albo pszczoła z miejsca na miejsce.   Kto roztrzaska swoje koło zdarzeń i w spokoju usiądzie po środku własnego "em" czekając na śmierć fizyczną? Nawet w oczekiwaniu można sobie powiązać ręce albo nogi. Zawsze przecież do drzwi może zadzwonić listonosz. Jak odbierzesz polecony - to masz nowe zadanie, a jak nie odbierzesz - to może sam będziesz miał możliwość zostać listonoszem... wszak poczuć deszcz, kły wszelkich psów domowych i ludzkie „przyjęcia” na własnej skórze to jest dobra nauczka, za niedocenienie czyjegoś wysiłku. Może dlatego moja babcia zawsze częstowała listonosza talerzem zupy... zupa to też jakaś forma spłaty.   Siedzę nad tekstem, nie moim tekstem... coś mnie przerosło, coś mi wyrosło, coś wyhodowałam nie spodziewając się tego. Płaczę nad tekstem... Czy to dobrze? Podobno łzy szczęścia zawsze są dobre.
    • gdzie się obrócę lub dokąd pójdę to wszędzie żurek serwują mi żurek z jajami z kiełbasą ujdzie lecz ja rosołek wolałbym dziś   a w jednym barze wspaniałe chwile reklama głosi że danie dnia dziś żurek owszem lecz z krokodylem cymes rarytas każdy chęć ma   o takim żurku miss Gesslerowa to tylko może marzyć i śnić przemiła babcia lecz nie ta głowa jej taki pomysł nie może przyjść   więc korzystajcie drodzy z okazji bo jeszcze chwila i krótki czas już chcą zamienić na żurek z bąkiem lecz tego bąka kto złapać ma   a ja uparcie wolę rosołek z bukietem warzyw mięsko i pieprz gdzie wolne smaki bukiet zapachów i wołowiny kawałek jest     Uwaga: Wszelkie podobieństwo osób do sytuacji lub sytuacji do osób jest zupełnie przypadkowe    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...