Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Somalija

Historia lubi się powtarzać.

Między przeciętnym Polakiem i mieszkańcem Federacji Rosyjskiej jest ogromna różnica w standardzie życia. Była również w 1920 i 1945, jednak mniejsza.

Natura zawsze dąży do wyrównania poziomów.

Zatem prędzej czy później do nas przyjdą, lecz jeszcze przed tym złupią swoich własnych burżujów.

Opublikowano

@Somalija

   Cześć ^(*_*)^ Zapytam o nieścisłość: "zmienimy" i "wysłał". W Twoim wierszu y "nie ma innego świata" brzmi dziwnie.

   Dlaczego "Ewę poślubił cesarz" zamiast "cesarz poślubił Ewę"? I czemu nie "nowa wojna stara rozrywka"?

    Miło mi było u Ciebie gościć ^(*_*)^ . Serdeczne pozdrowienia.

@Somalija

   Chiny już są na gospodarczym pierwszym miejscu, a Indie zdażają naprzód tak szybko, jak tylko są w stanie.  Niezależnie od tego Rosja jest potęgą. Chociaż wielu bardzo nie podoba się, że muszą z nią się liczyć. Szczególnie przedstawicielom zbankrutowanego kraju zza oceanu. 

   Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ .

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Historia jest bardzo ciekawa... 

Dziękuję

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Corleone 11 Hitler w ostatnim wystąpieniu  powiedział, że zamieni Berlin w twierdzę... posłał chłopców i starców do obrony a sam po ślubie z Ewą Braun, zażył cyjanek i strzelił sobie w głowę... chciał być cesarzem Germanii a skończył szesnaście metrów pod ziemią... hmm, nie skojarzyłeś tego z nim... 

Wojna jako rozrywka... wiesz jak mężczyzna się nudzi w domu... to oczywiście przenośne myślenie, ale na wojny mimo ofiar zawsze były przyczynkiem do bogactwa lub postępu...

 

 

Bądź trzeźwy, gdy piszesz komentarz...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Już jest wystarczającą, by dojść do Wisły.

Do tej pory pierwsza linia obrony NATO były wyznaczona na tej rzece.

Obecny rząd się chwali, że przesunął ją na Bug, ale to chyba tylko przechwałki.

 

No cóż dużo jednych i drugich.

Indie mają znacznie korzystniejszą sytuacje demograficzną i lepszą edukację, znajomość angielskiego i chyba bardziej efektywny ustrój polityczny.

 

A w Chinach polityka jednego dziecka sprawiła, iż społeczeństwo się starzeje, do tego zmierzają w kierunku dyktatury szaleńca, podobnie jak Rosja.

Opublikowano

@Somalija

   To prawda: nie skojarzyłem. Widocznie miałem powrócić do Twojego wiersza ^(*_*)^ . Ale w pytaniach chodziło mi o stronę stylistyczną "złej wróżby".

   Masz rację, ponieważ mężczyźni są rodzajem człowieka, wymyślonym, stworzonym i istniejącym "na zewnątrz". Lubią być w domu - ale wtedy, gdy chcą.

   Twoje stwierdzenie o wojnie jako źródle bogactwa i postępu naukowego i technologicznego - oczywiście w niektórych dziedzinach - też jest prawdziwe. Ale postęp duchowy idzie w przeciwnym kierunku.

   Dlatego konflikt za wschodnią granicą Polski, chociaż politycznie międzynarodowy, obszarowo jest i pozostanie lokalny. 

   Zestawienie Władimira z Adolfem Hitlerem wydaje się słusznym tylko częściowo; tak samo z Józefem Stalinem. Jacek Kaczmarski w "Jałcie" napisał i zaśpiewał o ostatnim ze wspomnianych, że "wygra, kto się nie boi wojen". Dlatego pierwszy z wyżej wymienionych kontroluje konflikt. 

   Serdeczne pozdrowienia ^(*_*)^ .

Opublikowano

nie dawno to przerabialiśmy 

i raczej nic nas nie zaskoczy

Putin już mówi a nie milczy

"Rosja po krańce Europy"

 

Berlin unijny i przyjazny

o demokracji każdy słyszy

lecz to pozory bo naprawę

Europejczycy - niewolnicy

 

a referenda bzdura jakaś

za mordy trzeba chwycić ludzi

nich zasuwają za grosz marny

kurestwo wolnym niechaj służy

Pozdrawiam

Opublikowano

@Jacek_Suchowicz Ja ostatnio mam problem z takim widzeniem... widzę Rosję po Gibraltar i mi to nie przeszkadza, nie wiem co mi taką myśl podrzuca w podświadomość... 

Pozdrawiam Jacku i życzę wszystkiego dobrego

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@violetta Viola masz przewagę rosyjski ze szkoły szybko powtórzysz

Opublikowano

Cóż za zbieg okoliczności!

 

Właśnie niedawno byłem w Berlinie (pierwszy raz) i tak mnie to miasto urzekło, iż wpisałem Berlin na listę moich ulubionych miast, a muszę zaznaczyć, że nie jest to lista długa.

 

Stoi tam, zaraz przy alei wzdłuż Tiergarten, między Bramą Brandenburską a Obeliskiem Zwycięstwa pomnik poświęcony żołnierzom Armii Czerwonej. Urząd miasta składa pod nim wieńce, zapala na pobliskich mogiłach znicze, turyści robią sobie tam zdjęcia, nikomu ten pomnik, ani cmentarz nie wadzi.

 

Następnego dnia, płynąc statkiem po Szprewie i oglądając obiekty wspaniałej architektury rozmyślałem: gdyby tak rozwój dziejów poszedł inną, lepszą drogą, kim my Polacy i oni Niemcy bylibyśmy dzisiaj?

 

Pozdrawiam autorkę.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie oglądałem. Ja raczej mało co oglądam.

 

Tak są w moim bloku w kilku mieszkaniach. W sumie jest ich kilkunastu.

I nie cieszą się dobrą opinią wśród, sąsiadów obok.

Do mnie daleko. Blok ma ponad 1000 mieszkańców.

 

Moją mama miała w przychodni NFZ, przez jakiś czas, lekarza Hindusa i sobie chwaliła.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja nad polskim morzem zatrzymałam się przez chwilę, wśród wrzawy znalazłam się na maleńkim cmentarzyku, 18 mogił i tam przeżyłam chwilę odosobnienia... to były groby czerwonoarmistów... chłopców 19, 24 lat, najstarszy miał 45 lat... 

Dużo myślę o historii naszego kraju...

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...