Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Mogłaby bratnia lub siostrzana etyka i w ich głowach zabrzęczeć, tak jak szmer pszczoły, czy bąka. A te sympatyczne owady jak wiadomo żyją kolektywnie.

 

Jednak politycy... to ciemna strona samców alfa. Mający jedynie władzę na względzie. Od wieków nie liczący się z dobrem grupy, którą udało im się podporządkować do czasu, gdy nadejdzie duchowa rewolucja.

 

Dziękuję za serduszko.

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To prawda. Dla mnie szkoła podstawowa z naukowego punktu widzenie była nudna, tak samo jak dorośli.

 

Wyjątkiem był wujek, który był terapeutą młodzieżowym w szkole specjalnej dla subkultur. Ten umiał dotrzeć do mnie świetnie i wiele mnie nauczył mądrych rzeczy, które przydają się do dziś.

Ale on z racji swojego zawodu interesował się tym, czym młodzi żyli, a nawet był o kilka kroków do przodu, w awangardzie. Zatem miał świetną komunikację z nastolatkami.

 

Jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni, a co tu dużo gadać większość z nas dorosłych nie pociągają już kolejne mody, nie śledzimy najnowszych trendów kulturowych, nie chodzimy na koncerty i do klubów młodzieżowych. Nie mamy pojęcia jak z młodymi rozmawiać.

 

Czyli nic się nie zmieniło. Nauczyciele nie są tu żadnym wyjątkiem, przynudzają niezmiennie od wieków tak samo i nie chce im się włożyć wysiłku w zrozumienie bieżącej kultury swoich uczniów, która podlega ciągłym zmianom i trzeba by być pasjonatem zawodu, by za tym nadążyć. A takich jest mało. Większość jest z negatywnego wyboru.

 

Według mnie tu jest błąd systemowy, coś takiego jak szkoła nie powinno istnieć. Zresztą przez 99,99% historii ludzkości takiego wynalazku nie było.

 

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Cieszy mnie, że zaciekawiło.
Jestem wędrowcem, przez religie i duchowości. Od dziecka mnie to interesowało. Gdy miałem 10 lat przeczytałem w wakacje całą Biblię, którą dostałem w spadku po stryjku.

 

Właśnie na niej nauczyłem się czytać, bo wcześniej to było tylko składanie sylab, co nie zawsze kończyło się sukcesem. Wychodziło zupełnie inne słowo od tego, które czarno na białym na papierze widniało. Nie wiem jak to się działo.

 

Nie doceniałem tej umiejętności. Zdawała mi się nie potrzebna, jednak Biblia tak mnie zainteresowała, iż pojawiła się motywacja i w tydzień nauczyłem się lepiej czytać niż przez 3 lata szkoły podstawowej.
Rodzina uznała to za cud spowodowany przez Słowo Boże.

Ja raczej sceptycznie.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Rafael MariusWspomniałeś Biblię, którą również przeczytałem całą parokrotnie. Tak zwana duchowość jest otwarta na nowe i myślę, że tak powinno być. Religie, są schematami i jak wiemy z historii świata, nie zawsze pokojowo nastawione. Pozdrawiam Cię serdecznie. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Na ten mam to faktycznie systemowi wiele zrobić się nie da, a już na pewno nie w pojedynkę. Można jedynie go wyłączyć we własnym życiu, co mnie się póki co całkiem nieźle udało.

 

Jednak z czasem  masowa bezsilność przekształca się w siłę i przynosi nieuniknioną rewolucję.

 

Dziękuję za serduszko i komentarz.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ano właśnie tak zwana duchowość z braku lepszego słowa. Choć i ten wyraz ostatnio został dość gruntownie wyszargany przez różnych internetowych głosicieli modnych obietnic.
Z kolei słowo religia kojarzy się z czymś skostniałym, które dawno już straciło wszelką świeżość i trzyma tylko się siłą rozpędu i przyzwyczajania.

 

Jasne. Duch człowieka zgodnie ze swą naturą nie powinien stać w miejscu, bo to oznacza cofanie się do tyłu.
Niestety jest całkiem odwrotnie. Badania pokazują iż nic nie jest tak usztywnione u ludzi jak przekonania religijne, a wiedza na te tematy u większości Polaków jest na poziomie dziecka komunijnego.

 

To bardzo mnie cieszy. Ja również i czytam do dziś nie bojąc się kreatywnych interpretacji.
Uważam się za chrześcijanina, lecz póki co nie chodzę do żadnego zboru, ale to ze względów zdrowotnych.

 

Jak się poczuję kiedyś lepiej to się wybiorę. Mam dwa na oku, takie w których stawiają przede wszystkim na relacje, sposób życia i pomaganie innym, a nie na to w co kto wierzy. Znaczy się jest wolność w tym temacie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Rafael MariusRafaelu, wolmyslicielstwo brzmi być może lepiej niż duchowość.
Duch człowieka to nie to samo co jego umysł, a jak wiemy umysł zaprogramowany potrzebuje czasu na odtworzenie.
Biblia posiada wiele interesujących ksiąg dla każdego bez względu na światopogląd.
Życzę Ci zdrowia i serdecznie pozdrawiam. :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wolnomyślicielstwo to raczej w Polsce kojarzy się z masonerią. Oni sami siebie tak często określają, gdy ktoś zapyta o ich światopogląd, raczej do swoich lóż się nie przyznają. Niektóre z nich są nawet tajne.

 

Na poziomie pojęć to niby co innego. Wiele słów powstało, by dzielić człowieka na części dla lepszego zrozumienia.
Tak jakby skierować punktowe światło na jedną część człowieczeństwa, by się jej lepiej przyjrzeć.

 

Wyróżniamy ducha, duszę, ciało, umysł, ego, świadomość, podświadomość, pamięć, emocje, uczucia i wiele innych.
Jednak są to tylko określenia tej samej jedności, której źródło jest w Bogu, od którego wszystko pochodzi.

 

Opublikowano

@Rafael Marius

Ciekawe podejście, rezygnacja ze szkół

 

Są kraje biedne, gdzie szkolnictwo jest płatne. Nie każdego na nie stać. I dzieciaki niewykształcone, tworzą najuboższe warstwy społeczne. Nie wiem, czy rezygnacja ze szkół pchnęłaby nas cywilizacyjnie do przodu. Chyba nie.

 

Problem z dotarciem do młodzieży to jedno. I tu się z Tobą zgadzam. Ale likwidacja szkół, to ograniczanie możliwości do rozwoju dla młodych. Jak się nie uczysz, to pracujesz, kradniesz, albo żebrzesz. Tak to działa.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Szkoła jest fundamentem systemu, po to została stworzona przez Bismarka, by wytresować ludzi do pracy w rodzącym się przemyśle i służbie w armii. Jej celem jest odczłowieczenie zarówno uczniów jak i nauczycieli.

 

Na ten moment nikt nie musi chodzić do szkoły w Polsce. Jest nauczanie domowe i coraz więcej osób z tego korzysta.
Wcale nie trzeba być bogatym. W klasach 1-3 najczęściej wystarcza wiedza rodziców, by zrealizować wymagany program.
A potem ludzie łączą się większe grupy i dzielą się obowiązkami, kto co umie. Najtrudniej znaleźć kogoś do przedmiotów ścisłych. Jednak ludzi dobrej woli nie brakuje. Takie nauczanie jest tańsze niż w normalnej szkole, a wszystkie statystyki pokazują że lepsze.
Wielopokoleniowa rodzina też może być dużą pomocą w realizacji nauczania w domu.

 

Moim początkowym nauczaniem zajmowała się babcia, a prababcia uczyła mnie rosyjskiego, bo była nauczycielką tego przedmiotu.

Ojciec przedmiotów ścisłych na wszystkich poziomach edukacji (inżynier). Nikt tak dobrze nie tłumaczył jak on.

Mama języków, jest filologiem z wykształcenia, zna ich 8.

Ciocia muzyki i gry na pianinie, gdyż to jej profesja.

Wujek malowania, bo to jego zawód.

Stryjek religii, ostatecznie był księdzem. Po nim odziedziczyłem Biblię.

Dziadek biologii, bo to była jego pasja. Umiał tworzyć nawet nowe odmiany roślin i zdobywał za to nagrody.

Moim wychowawcą był z kolei inny wujek, terapeuta młodzieżowy, gdyż znał się na tym świetnie.

 

Niestety za moich czasów nie było domowego nauczania, za to był obowiązek szkolny.

Jednak cała rodzina niespotykanie zgodnym chórem przeciwstawiała się chodzeniu do szkoły.

Zatem bywałem tam w kratkę szczególnie w klasach 1-3. W trzeciej przez całe półrocze nie pojawiłem się ani razu. Bawiłem się na podwórku, wbrew pozorom nie sam.

A w ósmej to już bywałem tylko gościem na jakiś tam zaliczeniach.

 

Pozostaje tylko pytanie , jak zapewnić socjalizację dzieci z nauczania domowego. Jednak i z tym sobie rodzice radzą tworząc różne grupki wokół zainteresowań. Zresztą w szkołach teraz też jest kiepska socjalizacja, a czasem gdy się źle trafi może być nawet patologiczna.
A jeśli chodzi o mnie to ja sobie sam zapewniałem socjalizację i to taką, że każdy by mógł pozazdrościć.

 

Ktoś mógłby powiedzieć, że nie każdy ma taką rodzinę. To prawda, jednak gdy zbierze się kilkanaście wielopokoleniowych rodzin z okolicy i nauczanie będzie prowadzone w kilku osobowych grupkach to daje się zrobić. I ludzie tak teraz robią.
Do mnie wtedy też mogłoby powiedzmy pięcioro dzieci dołączyć, ale tak się nie stało, bo uwierzyli systemowi.
Ich strata, bo po takim nauczaniu byliby w liceum i na studiach jedni z najlepszych.

 

Jeśli chodzi o szkołę średnią to tu już jest znacznie trudniej zapewnić młodzieży nauczanie w domu. Ale to już nie są dzieci. Mają już całkiem nieźle ukształtowane fundamenty człowieczeństwa i nie przerobi się już ich tak łatwo na trybiki systemu.
Jest też wiele ciekawych alternatywnych propozycji nauczania  w szkołach społecznych.

 

 

A z tym, że bez edukacji jest bieda i patologia to się naturalnie zgadzam. I właśnie dlatego szkoły powinno nie być. Jest ona tylko pozorem edukacji i wychowania, a tak naprawdę jest źródłem patologii, a w szczególności psychopatologii.

 

Z tegorocznych danych wynika iż 50% uczniów ma zdiagnozowane jakieś zaburzenie psychiczne, a ile do tego należy doliczyć niezdiagnozowanych. Jest też bardzo wysoka tendencja wzrostowa.

 

Moja klasa w podstawówce była dość dokładnie badana w ramach eksperymentu naukowego i wyszło około 30 % zaburzonych.
Również 1/3 chodziła na psychoterapię, a 2 osoby były leczone psychiatrycznie.
Nietrudno się domyślić, że mnie w tym odsetku nie było, bo z tą degenerującą instytucją mało miałem wspólnego. Chodziłem tam w celach towarzyskich, szczególnie uczennice mając na względzie.

 

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Rafael Marius

Jeśli mowa o nauczaniu w domu, to jest to jakieś wyjście. Dochodzi indywidualne podejście do ucznia, i brak styku z zagrożeniami, jak agresja kolegów, czy narkotyki

Ale dla mnie to dalej szkoła, tylko w innym wydaniu. 

Nauczanie w domach jednak najczęściej sporo kosztuje, więc nie każdego na to stać

Nie każdy ma osoby z wiedzą i podejściem pedagogicznym w rodzinie

 

Tak czy inaczej, szkoła niesie wiele zagrożeń. Z tym się zgadzam. I zaburzenia u młodzieży, o których mówisz, nie są fikcją

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Karolina zobaczyła łzy cieknące po twarzy. Nie mogła pojąć „zwykłego” okrucieństwa tłumu wobec tych niewinnych i zabiedzonych istot. Wkrótce wrócił pastor z żoną. Pani Irena przyniosła kilka pudełek mleka w proszku i torbę wypełnioną innymi dobrami ze Szwajcarii. - Wyjdzie pani normalnie, drzwiami frontowymi - stanowczo powiedział duchowny. - Zapowiedziałem, że jeżeli będą panią traktować bez szacunku, to zrezygnuję z przyjmowania jakiejkolwiek pomocy zza granicy - dodał. - Odprowadzę panią i dziewczynki - pocieszała pastorowa - proszę się nie bać. Kobiety wyszły a Edward Kocki ciężko usiadł na krześle i zamyślił się. Karolina cicho i delikatnie spakowała wszystko, co dziś otrzymała na plebanii: materiały źródłowe, luźne kartki maszynopisu pracy doktorskiej i swój prezent. - Zobaczyła pani, jak chrześcijanie traktują chrześcijaństwo - zwrócił się do niej pastor - serce mnie boli, jak to widzę. Ludzie, którzy tam stoją i żądają teraz dóbr materialnych, jeszcze niedawno wyzywali nas od Niemców lub heretyków. A ja walczyłem o wolną Polskę w dywizji pancernej pod dowództwem gen. Stanisława Maczka. Ech, życie ciągle nas zaskakuje. - To prawda, dziś się o tym przekonałam - potwierdziła dziewczyna. Pożegnała pastorostwo, podziękowała za niezwykłą pomoc i udała się na dworzec. Tam już w pociągu zastanawiała się nad lekcją, jaką dziś otrzymała. Rozważała, czy wyniesione tego dnia doświadczenie nie było przypadkiem najważniejszym w jej dotychczasowym życiu?  
    • nie uświadamiasz sobie ze  cieszysz się skupiasz się na działaniu poznaniu  chcesz zmieniać ulepszać poprawiać  estetyczny dom porcelana meble najlepiej drogie   czasem tracisz lub zyskujesz nowe horyzonty znajomych  masz nową prace potem bierzesz kredyt zmieniasz oszczędzasz na dom wydajesz na urlopie na wino ale nie doczuwasz radość wakacyjny stres    musisz zobaczyć te atrakcje jeszcze te  potem skaczesz na linie lub poznajesz pannę w barze  przezywasz masz adrenalinę czasem to uzależnia mówisz kochasz góry wspinasz się      a mnie brakuje kota z lewej strony  a z prawej psa gdy zima  na wsi  tak się układali gdy spałem  i za ta Polską tęsknię a egoistycznie za samym tym faktem bo to była radość    egoistyczne ale moje życie  największy sukces życia  gdy kot i pies zapiały ze mną  i nie wiem czy jest tyle dolarów  za które bym kupił cos lepszego  od wspomnienia tamtego faktu   
    • Aroma to i ma nuda sadu namiot amora.   A Wenera - aren Ewa    
    • @andrew tyle chciałabym usłyszeć ale cisza układa się w twoje milczenie
    • @Maciek.JPieknie!

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...