Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Unisono


Rekomendowane odpowiedzi

Wyszedłem z nocy, wyszarpałem się z jej szponów… Przytłoczony do samej ziemi,

przygnieciony natłokiem mroku.

 

Przesłaniam dłonią

szczypiące oczy

jak ślepiec porażony po latach jaskrawym słońcem.

 

Wyszedłem z labiryntu cienia, z pomroku dziejów, z niemocy poruszeń…

 

Idę powoli otulony płaszczem

szumiącego wiatru.

Idę przed siebie, wkraczając w jasność nieznaną.

 

Idę przed siebie,

za tobą w ślad.

 

*

 

W aureoli

światła

— bogini kwiatów.

 

Rosnąca w moich oczach i jeszcze piękniejsza

z każdym momentem ukrytego spojrzenia.

 

Zamiatają ci drogę gałęzie płaczącej wierzby, kiedy tak idziesz w rozwianej szacie…

 

Idziesz. Idziemy, idąc raz jeszcze

w cień zagłębiając się skrzydlaty.

 

Muskasz palcami to, co twoje i moje.

 

I dajesz od siebie, do mnie…

I dalej, w następne pokolenie.

 

Coraz dalej w las, do woni igliwia, gdzie cisza spada z wysoka.

 

Chwytam cię za rękę

lekko jak we śnie,

zabiegając ci podstępnie drogę.

 

Nie odwracasz wzroku,

nie patrzysz albo tylko udając niewidzenie.

 

Więc patrzę za nas, obrysowując palcami twoje rozchylone usta.

 

Nie chcesz?

 

Spójrz

na

mnie.

 

Chodź.

 

Wejdź w unisono

wspólnego oddechu.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-08-06)

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...