Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                                                                                                                           - dla Belli 

 

   - Eu... sucumbo a voce... estou tremendo...  Ulegam ci... drżę... - słowa przemieszczające się w przestrzeni docierały do umysłu Belli, ledwie wszak dotykając powierzchni. Prześlizgując się, prawie niewyczuwalne niczym iskierki impulsów i zaraz ulatując. Bowiem umysł Belli połączył się z pragnieniem, by czuć. By odczuwać Mila wsuwającego się w pulsującą pożądaniem skrytość Jej ciała. Połączył się. Utożsamił i stopił w jedno. 

   Czuła więc, tożsama i zjednoczona z pożądaniem. Z pragnieniem. Czuła jego dłonie, trzymające Jej biodra. Czuła, gdy przesuwał je po udach ku Jej pośladkom. I gdy powracał przesuwającym się dotykiem. Czuła, jak porusza się w Niej i jak wypełnia Ją sobą. Pod przymykane konwulsyjnie powieki docierał niewyraźny jego obraz. Jakby światło świec, które zapalała razem z nim - jedną po drugiej, na przemian - stało się nagle o wiele silniejsze, rozmywając widok poruszającego  się przed Nią i w Niej Mila. Chociaż przecież było to niemożliwe. A może jednak? 

   - Ulegam ci... drżąc - słowa dotarły nieco głębiej. Dotknęly umysłu trochę mocniej, niczym czułe muśnięcia kwiatem: czarną różą, a może tulipanem? Drżenie stopniowo obejmowało Ją całą. Nie ciało, które już objęło w posiadanie. Ale przenikało do głębi, równocześnie przecież z wnętrza wyszedłszy. Jednocześnie przecież z głębi wciąż wychodząc. Czuła własne drżenie, jak przybiera na sile. Jak otoczywszy całe Jej ciało, przedostaje się coraz głębiej. Jakby wracając, bo przecież wcześniej wydostało się z jego środka. Z Jej skrytości, sfery Jej kształtów od wieków tylko dla Mila.

   Chwilami chciała opanować drżenie, jakby w Tych Okolicznościach było ono czymś, czego mogłaby - lub powinna - wstydzić się przed Milem. Jakby było czymś, co byłaby w stanie - albo powinna - przed nim ukryć. Ale był to tylko cień chęci. Wątły cień zamiaru, niemożny do urzeczywistnienia. Bo stawała się drżeniem w miarę, jak docierało ono głębiej i głebiej. Coraz głębiej. Do Jej ja. Do serca. Do duszy. Docierało, dotykało i przenikało. Do głębi. Coraz głębiej i głębiej, nie napotykając przeszkód. Jak światło i jak czas. Drżało więc całe Jej ciało. Powieki, wargi, dłonie. Drżały biodra pod dotykiem dłoni Mila. Stopy, uda i pośladki, gdy przenosił na nie swój dotyk. Drżały piersi unoszone otwartością. I miejsce Jej ciała, które wypełniał sobą. Swoim pożądaniem i pragnieniem. Chęcią czucia. 

   Uległość towarzyszyła drżeniu. Rozchodziła się. Dotykała i przenikała, obejmując stopniowo Ją całą. Całe ciało. Wypełniając, a potem wyciszajac wszystkie myśli i łącząc je ze sobą. Rozlewając się w duszy łagodną falą, jednakże docierającą wszędzie: do każdego zakamarka Jej osobistej energii. Obejmując umysł i nie pozwalając unieść dłoni do drżących ust, by stłumić jęk. Wydostający się z głębi, coraz bardziej i bardziej. Jęk, który czuła. Który odczuwała jako wypływąjący z Niej całej. Z Jej ciała jako całości. Z myśli, serca i duszy. Nie tylko z przestrzeni Jej ciała, znajdującej się obecnie pod wpływem Mila. Chociaż oddała mu ją, podobnie jak ówczesne swoje ciała i duszę - z miłości stulecia temu.

   Świadomość zanikła. Odeszła, jakby była czymś - a może kimś? - kto w ciągu minut potrafi odwrócić się i odejść. I w ciągu minut zniknąć. Absolutnie zniknąć, nie pozostawiając śladu. Tak, jakby nigdy istniał. 

   Bella stała się Czuciem. Drżeniem. Pragnieniem i Pożądaniem. Złączonymi z Czuciem, Drżeniem i Pragnieniem Mila. Stała się Uległością,  złączoną w jedno z jego Pożądaniem. Pozwalała mu na wszystko, chcąc wszystkiego, czego chciał on. Zgadzając się na wszystko wolą, tożsamą z jego wolą. Tożsama z nim i złączona w jedno. 

   Są chwile, które decydują o wszystkim. Które, chociażby dotknęły nas wieki czy nawet tysiąclecia temu, pozostawiają ślad w duszy. Które w konsekwencji przenoszą się do myśli. Do postanowień. Do decyzji. Do uczuć i do pragnień. Które przenoszą się i bedą przenosić na całą naszą przyszłość. Nieodwołalnie, ponieważ stanowią część nas. 

   Dusz złączonych prawdziwie głęboką miłością - tu pytanie, czy prawdziwa miłość może być płytka? - nie da się rozdzielić. Nawet Wszechświat nie jest i nie byłby w stanie tego zrobić. Nawet gdyby mógł wpaść - i wpadł - na ten pomysł.

   Miłość Wszechświata, będąc Jego Istotą i Sednem Jego Natury, warunkuje istnienie Kosmosu. 

Cdn. 

 

   Voorhout, 27. Lipca 2023. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ładnie   chłodne spojrzenia poranków pochmurne deszczowe dni a przecież nie raz się trafi że słońce kasztan da mi   na krzakach żółci się pigwa pod drzewem niejeden grzyb nad nami czerwień jarzębin wiatr z liśćmi rozpoczął gry ...
    • @Somalija stałaś tam, stojąc w słońcu. a wiatr rozwiewał ci włosy. to było wtedy, kiedy o wieczorze liliowe zapalały si,e obłoki, w którymś lipcowym dniu gorącego lata, w którejś znojnej godzinie podwieczornego skwaru...
    • @Nata_Kruk

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       A ja Ciebie i Twoje komentarze :)
    • głody ciebie tworzą omamy lśnienia podbite hormonami  puste przebiegi  złe noce alkoholicznej zorzy    poprzez łzy  widzę niewiele  dłońmi mogą sięgnąć jedynie  już wilgotniej małej  i rozlewać zimne orgazmy    noszę smutne ciało  przeniknięte tęsknotą  z pragnienia zatracam     siebie           
    • ...A potem wiła się z bólu...                     Prosiła by więcej już nie...     Krzyczała, błagała... Dwóch nogi   trzymało... Kolejny sposobił się...   Ksiądz modlił się w kościele za   wiarę i ojczyznę miłą...                            I jedyne co było słychać w parku,   to jak dzwony głośno biły...                  Policja gnała na sygnale by kraj oczyszczać z przemocy , a ja.      gapiąc się w okno, myślałem, jak    miło by było powłóczyć się wśród drzew nocą...                                                                                                                          Gdy wreszcie została sama.     ogarnęła się, jak to dziewczyna...      Stringi podniosła.., włosy.       poprawiła.., i powlokła się z.       zawstydzoną miną...                                                                                                         Wieczorami, gdy chłostam wódę,   przychodzi, częstuje się...                     I płacze.., naprawdę                       nieapetycznie.., i opowiada.., ze   szczegółami..,i pyta,czy wierzę jej. Jest wtedy taka dumna.., i taka nieszczęśliwa...                                         Ja kiwam głową ze zrozumieniem, z ubolewaniem.., polewam.., mrucząc - bywa...                                                                                                                A ksiądz wciąż modli się w.     kościele za wiarę i ojczyznę                   I policja wciąż gna na sygnale, by kraj oczyszczać z przemocy...        A ja, gapiąc się na nią, myślę - jak miło by było być z nią w parku nocą...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...