Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wybacz mi, wybacz. Czy mi wybaczysz? TWOJE USTA… Twoje, cudowne usta…

Chciałbym.. Chciałbym, tak, chciałbym, lecz cóż mógłbym chcieć?

Wiesz o tym dobrze jak i ja…

 

Ale, czy chcesz? Albowiem nie chcę pisać zbyt oczywiście, albowiem wiem…

 

Powiedz mi, wiesz?  Czy wiesz?

 

To prawda, nie znam cię. Nie znam. Ale czy mnie znasz? Powiedz mi szczerze

jak bardzo, jak bardzo mam cię jeszcze znać, poznać, dopoznać, abyś…

 

Nakrzycz na mnie,

nazwymyślaj…

Uderz w twarz…

 

Kocham cię…

 

Tak po prostu, zwyczajnie…

 

Pocałuj.

 

Pocałuj i już nie odrywaj zmyślnych ust…

Nie. Nie odrywaj, tylko przywrzyj do samej głębi poznania.

Do samej głębi, tej najgłębszej z tych najgłębszych doznań…

 

Twoje usta…

… te twoje wilgotne usta…

 

Czy wiesz ile bym dał, abym mógł ich dotknąć, musnąć i poczuć muśnięciem swoich warg?

 

Czy wiesz?

Powiedz mi, czy wiesz?

 

Staram się dojrzeć,

wypatrzeć, dopatrzeć głębię twoich źrenic, poprzez czerń…

 

Poprzez,

poprzez…

…  poprzez…

 

Jest tyle tego: „poprzez”.

 

Kocham cię…

 

Wybacz zakochanemu mężczyźnie,

po prostu wybacz.

 

Wybaczysz?

 

Ja nie chciałem.

 

Chciałem tylko namalować

twoje spojrzenie,

twoje usta i oczy…

 

Chciałem tylko…

 

Wiem, nie wolno mi, ale chociaż poprzez ekran monitora,

poprzez skaczące piksele, które wysypują się zewsząd,

wysypują się z opuszczonych kątów samotności, poprzez piksele mżącej szarością ciszy

 

Chciałbym, tak, chciałbym, ale nie mogę, ponieważ nie mam życia, nie mam…

 

Wiesz, pracuję na popołudnia, na te cholerne popołudnia…

 

Bo nie mam życia, kiedy nie mam ciebie…

 

Więc pozostaje mi jedynie obraz twojej twarzy,

obraz twoich ust i okrytych czernią oczu,

okrytych, jakby nieprzeniknioną czernią mieniącego się kosmosu…

 

I twoje włosy…

Ten zapach

twoich włosów…

 

Więc, jedynie…

— cóż mogę, jedynie?

 

Zanurzyć się w milczeniu twojego oddechu, w milczeniu niewypowiedzianych słów.

 

Do kogóż mogłyby być one skierowane? Do kogóż?

 

Czy mam znowu iść, pomiędzy spękane mury opuszczonego miasta?

Powiedz…

 

Powiedz to, patrząc mi prosto w oczy… Mów…

 

Za tobą szelest wiatru, szelest rozchwianych gałęzi, dębów, kasztanów, ścieżki milczącego

ogrodu…

 

Słoneczne prześwity…

 

I woń kwiatów

przejmująca,

mdląca, natchniona…

 

Za tobą ogród pełen tęsknoty i oczekiwania.

 

Za tobą,

za tobą…

… cóż właśnie za tobą?

 

Stań na chwilę,

zatrzymaj się, obejrzyj…

 

Za tobą

niebo

błękitne…

 

… za tobą miłość…

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-07-08)

 

 

 

Opublikowano

@sowa I nie nauczysz się pisać, szkoda tylko czasu...

A ja chętnie zapytam doktorze z bożej łaski, co sprawiło, że diagnoza brzmi:  dwubiegunowa nie mylić z biegunką choć widzisz podobieństwo...  Bo ja, w takimi toku wypowiedzi czytam o tej przypadłości, ale u Ciebie...

 

 

Opublikowano

@sowa Człowieku Ty nawet nie rozumiesz, co myślisz i co piszesz... Jednym zdaniu potrafisz napisać coś i jednocześnie dodać zaprzeczenie... Opanuj się trochę wewnętrznie i popracuj intelektem... Pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...