Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie ma światła
Od dawna już zamknięte drzwi
Słyszę jakieś kroki
To Ty, to Ty, to Ty!

To nie Ty...
Szarej bezsilności tchnienie
Krwawej zgrozy
sprzymierzeniec

Znów orkiestra
złych upiorów
moje uszy
krwią zalewa
Znów przyleciał
czarny motyl
Krwawe niebo,
krwawe drzewa

.................

Słyszę jakieś kroki
Skrzypnęły znowu moje drzwi
To Ty, to Ty, to Ty!
To Ty - i nie Ty...

Stoisz pod moimi drzwiami
Zgrzyt klamki oschły
Nie możesz drzwi otworzyć
Za bardzo już zarosły...

Próbuję Cię zawołać,
ostatki głosu wzniecić
Przyleciał czarny motyl
I już nie odleci...

Opublikowano

Dzięki za komentarz, ale poproszę o więcej :) żebym mógł zrobić z niego pozytek. Co znaczy, że wiersz jest według Ciebie przegadany i dlaczego rymy Ci nie grają?
Dzięki
Pozdrawiam
A

Opublikowano

Nie konsekwencja w dużych literach i interpunkcji to pierwsze co przeszkadza...

Nie ma światła ---> wers nic nie wnosi
Od dawna już zamknięte drzwi ---> unikaj słów "już" może: "drzwi zamknięte od dawna"
Słyszę jakieś kroki ---> jeśli "to ty" ma być odgłosem kroków,aż się prosi o
to Ty, to Ty, to Ty! dwukropek i bez "jakieś"


To nie Ty... ---> za dużo już tego, może zamiast tego wersu np. "szara
Szarej bezsilności tchnienie złuda" , "znów bezsilności tchnienie"
Krwawej zgrozy
sprzymierzeniec

Znów orkiestra ---> upiory zazwyczaj są złe,więc to bez sensu może
złych upiorów poprostu: "orkiestra upiorów"
moje uszy ---> po co "moje"? może: "uszy krwią zalewa"
krwią zalewa
Znów przyleciał ---> niepotrzebny wers
czarny motyl
Krwawe niebo, ---> za dużo krwawisz w tej zwrotce to nudzi i wcale nie
krwawe drzewa tworzy nastroju

.................

Słyszę jakieś kroki ---> "jakieś"?
Skrzypnęły znowu moje drzwi ---> "skrzypnęły drzwi:"
To Ty, to Ty, to Ty! --->jeśli to nie ma być dźwiekonaśladowcze to wywal te
To Ty - i nie Ty... powtrzórzenia (wyżej też)

Stoisz pod moimi drzwiami ---> "moimi"?? unikaj dopowiedzeń
Zgrzyt klamki oschły ---> niepotrzebna inwersja poprostu: "oschły zgrzyt klamki"
Nie możesz drzwi otworzyć ---> "nie otworzysz"
Za bardzo już zarosły... ---> "zarosły" - więcej nie potrzeba

Próbuję Cię zawołać, ---> beznadzieja, gdzie puenta?
ostatki głosu wzniecić ten opis bez puenty jest niczym
Przyleciał czarny motyl
I już nie odleci...


to tyle...
pozdrawiam
czeka cie (jak każdego z nas) dużo pracy...
nie staraj się na siłę wprowadzać grozy, bo wychodzi farsa...

pisz dalej, zajrzę tu jeszcze, a wiersz po moich innowacjach wyglądałby tak:

drzwi zamknięte od dawna
słyszę kroki:
to Ty, to Ty, to Ty...


szara złuda
znów bezsilności tchnienie
zgrozy sprzymierzeniec

orkiestra upiorów
uszy krwią zalewa
czarny motyl

.................

słyszę kroki
skrzypnęły drzwi:
to Ty, to Ty, to Ty...

stoisz pod drzwiami
oschły zgrzyt klamki
nie otworzysz

zarosły

i to juz samo w sobie może tworzyć puentę...
mam nadzieję,ze pomogłam...

pozdrawiam, nie gniewaj sie za te sugestie
lenka

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...