Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

nie obiecuj sobie zbyt wiele

nadzieje takie w obietnicach mizerne

nie obfite nie bogate

blednące pod ciepłym spojrzeniem 

 

nie obiecuj sobie zbyt wiele

po tych co ślady twoje depczą 

i myśli kopiują nagannie 

dla nich nic nie jest świętością 

nawet duch święty wywołany w emfazie

 

nie wołaj o pomstę błękitną 

ani czasu nie marnuj zbyt wiele 

nie bądź jak ja naiwna 

zachowaj umiaru resztkę 

oni kiedyś przeminą

ty pójdziesz dalej... gdy zechcesz 

 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jasne. I to też jest jedna z reguł gry w życie, przypadkowość i niepewność. Jak w każdej dobrej grze, wartość oczekiwana jest równa zero.

O czym nas uczy rachunek prawdopodobieństwa.

Opublikowano

@Ewelina czyli idziemy w kierunku konformizmu... :)

może słusznie?

im więcej lat, tym więcej uległości (obojętności)

;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To prawda, szczególnie na tych wyższych poziomach. Ja miałem na politechnice bardzo rozbudowany ten przedmiot i na końcu doszliśmy do takich abstrakcji, że aż mnie to dziwiło, po co przyszłych inżynierów takich rzeczy uczyć.

 

Ale mnie to akurat bardzo ciekawiło i miałem dobre oceny.

Niewiele z tego jednak w głowie zostało.

Nigdy się nie przydało.

Opublikowano

@Coretanima z wiekiem człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę, że lepiej nie tracić energii na niepotrzebnie szarpanie się z kimś, kto jest jaki jest i nic ani nikt tego nie zmieni ;)

@Rafael Marius jak piszesz, że Ci się nigdy ta wiedza nie przydała to kamień z mojego serca, bo myślę, że w takim wypadku niewiele straciłam :)

Opublikowano

@Ewelina utrata ideałów, wzorców i mentorów wraz wiekiem

prawidłowo, słusznie i...

wreszcie

 

pozdrawiam! :)

 

 

Opublikowano

@Ewelina "Ideały są i są niezmienne w czasie."

to prawda, tylko, że wraz z wiekiem przekonujemy się, że są one wyimaginowane

nie rzeczywiste :)

Opublikowano

@Rafael Marius Też miałem ten rachunek na politechnice i on mnie uratował na komisyjnym, dlatego mam do niego dużo sentymentu. Oprócz tego wszystko co będzie, jest na nim oparte, a ludzie nie cenią go i nie używają, a powinni. Weźmy przykład, jak samotni narzekają na samotność, a gdyby choć poznali jedną osobę na tydzień, to nawet z niewielkim prawdopodobieństwem jednostkowego sukcesu,  szanse powodzenia na koniec roku są bardzo wysokie. 

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pewnie że tak, warto wykorzystywać wiedzę naukową w codziennym życiu.

 

Na pewno. Ja miałem dużo koleżanek. Zatem ze znalezieniem partnerki spośród nich nie było problemu. Same się zgłaszały. Ale u mnie proporcja, tak na oko, wynosiła jedna partnerka na sto koleżanek.  Jednak dla mnie to nie był problem, bo i tak jestem kontaktowy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Roma 'Gdyby rok schowany był w zegarze, jesień byłaby magiczną godziną'. Dziękuję ,pozdrawiam. 
    • @Berenika97 Bereniko, muszę chyba więcej pisać, bo tak ładnie komentujesz :) @viola arvensisDzięki, Violu, no widzisz, kwitnie nawet jesienią :)
    • Życie.... To ròwnia pochyła Z tym że człowiek Nie powinnien po niej się staczać Lecz piąć się do gòry.  
    • My, ława przysięgłych — głos ludu: Uznajemy tego oto osobnika, obwiesia, Winnym skradzenia w podstępny sposób Całusa od panny tutaj oto zapłakanej.   A było to zuchwalstwo pierwszego stopnia. Sąd podjął decyzję i skazuje łobuza: Na dożywotnie, bez prawa do ułaskawienia, Obdarowywanie poszkodowanej bukietem róż.   Noszenie jej na rękach o każdej porze dnia i nocy, Bez mrugnięcia okiem i sapania z bólu. Chłopcze, wyrok jest surowy i czeka cię ciężka dola. Do lochu nie trafisz — a teraz zmykaj do kwiaciarni!   Pani Jolu, proszę najpiękniejszych kwiatów, Ile tylko dźwignę na plecach chuderlaka, Takich, żeby Ewka nie zrzuciła mnie ze schodów. Oj, dziwaku, nie ilością, lecz symbolem   Podkradniesz się do serca lubej — popatrz: Oto czarodziejska żółta róża, cudna, rozwinięta; Niesie z sobą moc uczuć, przyjaźni, pamięci. Biegnij i to chyżo, niech ci się szczęści!   Kamykiem w okno pyk, pyk; firanka się uchyla, Widać gest podrzynania gardła — brryy. Cóż, postoję pod blokiem, może zagram na grzebieniu, I zaśpiewam coś o kropeczkach lub mydełku Fa.   Pierwsza gwiazdka zaraz wzejdzie, czas do domu, Pochlipać w poduszkę; nagle: „a ty, gdzie, gamoniu?” Słychać, i łups! tupnięcie nogą: „aresztuję cię! Ręce do góry! teraz to ja będę kraść całusy...”  
    • @Annna2 Stworzyłaś niezwykłą podróż przez czas i przestrzeń, gdzie lew z Pireusu staje się przewodnikiem po całej cywilizacji śródziemnomorskiej i europejskiej. Naturalnie splatasz w tej wizji starożytność z nowoczesnością. Szczególnie poruszający jest moment przejścia od tego przemierzania świata do intymnego "narwij agrestu" – ta nagła zmiana skali, od wielkiej historii do prywatnego, zmysłowego wspomnienia, jest bardzo poetycka. Lew z runami losów na łapach to piękna metafora tego, jak nosimy w sobie całą przeszłość, wszystkie miejsca i doświadczenia. A na końcu – "pięć sekund już lwu z Pireusu to za mało" – ma w sobie melancholię przemijania. Twój wiersz oddycha historią, ale jest równocześnie bardzo współczesny w swoim niepokoju i nienasyceniu. Ciekawa jestem kontynuacji. Pozdrawiam.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...