Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

Gdy byłam małą dziewczynką, dziadek podczas zrywania porzeczek z zielonych krzaczków, wyszeptał mi na ucho coś, co mnie wtedy – pamiętam do dziś – bardzo zaciekawiło. Powiedział, że kwiaty potrafią cicho śpiewać, szeleszcząc do rytmu listkami, lecz tylko grzeczne dziewczynki, mogą piosenkową magię usłyszeć. Babcia, która akurat przyszła, przynosząc moje ulubione konfitury, żebym je uroczo zjadała, wygrzebując paluchami z kubeczka, potwierdziła dziadkowe słowa, czochrając zęby uśmiechem.

 

Wiem z opowiadań, że raczej grzecznym dzieckiem nie byłam. To po prostu wynikało z zwykłej chęci poznawania świata. Wszystko wokół, było takie dziwne, nowe, nieznane. Wszędzie, gdzie tylko potrafiłam, musiałam wejść, do wszystkiego zajrzeć, lub czasami szybko uciekać, gdy akurat coś przestraszyło moją ciekawość

 

Ów dzień pamiętam szczególnie. Siedziałam z dziadkami na ławce w ogrodzie. Słońce już prawie zaszło za horyzont, prześwitując jedynie między gałązkami, a ja miałam być cicho jak myszka pod miotłą, gdyż jak powiedział dziadek, jeżeli będę ciągle gadać jak nakręcona katarynka, to ich nie usłyszę. A zatem umilkłam i czekałam jak urzeczona, tamując oddech by czegokolwiek nie spłoszyć, jednak zwisającymi nogami machać musiałam, gdyż byłam tak bardzo podekscytowana, że wtedy dla mnie, małej dziewczynki, świat zastygł w oczekującej bajce.

 

I właśnie w tej magicznej chwili, babcia akurat musiała chrząknąć, że aż dziadek spojrzał na nią groźnie, aż biedna babcia, chrząknęła ze strachu ponownie, jednak po raz drugi oblekła twarz uśmiechem. Ta aura tajemnicy oczekiwania, tkwi we mnie do dziś.

 

Aż w końcu cisza była tak namacalna, że aż było mi głupio, podrapać swój nos, odgarnąć loczek z czoła i spłoszyć muchę z ręki. Z rozdziawioną buzią, chłonęłam wzrokiem kwiaty i nie w głowie mi były jakieś przyziemne czynności. Przecież czekałam, aż wreszcie zaczną śpiewać. Nawet ptaki ucichły, w tym ciepłym, wiosennym oczekiwaniu.

 

Wiele z tego o czym mówię, wiem z opowiadań dziadków, bo sama byłam wtedy za bardzo przejęta i tak jakoś, z biegiem lat, niektóre zdarzenia uciekły z pamięci, chociaż z tego co wiem, to powinno być przeciwnie.

 

Siedzieliśmy już dłuży czas w absolutnej ciszy i w końcu je usłyszałam. Najpierw rytmiczny szelest listków, a za chwilę cichy śpiew kwiatów. Ruszały płatkami, uwalniając śpiewne słowa, o różnych zapachach, barwach i tonacjach. Wiem, że wtedy święcie wierzyłam, że śpiewają, a nawet widziałam, że tańczą, niektóre splecione w jeden kwiat.

 

Po jakimś czasie, ptaki zaczęły wtórować swoimi trelami. A jeszcze później dziadkowie zaczęli śpiewać i w końcu ja też, dołożyłam śpiewne nuty do koncertu, lecz wtedy nagle umilkły i dziadkowie wybuchnęli głośnym, ciepłym śmiechem.

 

Powiedzieli mi później, że trochę pomyliłam melodię i za bardzo chrypiałam i chyba dlatego przestały, ale jeszcze na pewno kiedyś zaśpiewają. Pamiętam, że wtedy krzyknęłam ze złością, że wcale nie pomyliłam i nie chrypiałam, że to dziadkowie pomylili i chrypieli, a babcia trzeci raz chrząknęła jak prosię i przez to zamilkły. A o czym one w ogóle śpiewały – dodałam wzburzona, jeszcze bardziej dyndają nogami, aż mi bucik spadł, a drugi zwisał, nie wiedząc, co jest grane.

 

***

Babcia niedługo po tym, umarła. Pamiętam, że kiedyś poszłam z dziadkiem, odwiedzić grób. Rosły na nim różnokolorowe kwiaty. A kiedy słońce zaczęło zachodzić, usłyszałam cichy śpiewny szelest. Święcie wierzyłam, że właśnie nucą, głosem mojej babci, jakby gdzieś z daleka, a jednocześnie, blisko. Zapytałam dziadka, czy też słyszy ich śpiew. Skinął tylko głową. Dziadku, a o czym one śpiewają, bo wtedy pamiętasz, nie odpowiedziałeś. O kwitnieniu – wyszeptał tylko, jakby stał przy grobie w innym świecie.

 

***

Teraz sama jestem babcią. Mój mąż zmarł niedawno. Ostatnio usiadłam w ogrodzie, a kiedy słońce zaczęło tulić ogród  pomarańczową poświatą, to je usłyszałam. A przynajmniej chciałam wierzyć, że śpiewają jego głosem.

Edytowane przez Dekaos Dondi (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Domysły Monika Przypomniały mi się czasy ze szkoły podstawowej we Wrocławiu, a zwlascza kredki świecowe. Pozdrawiam!
    • @Alicja_Wysocka Alisiu, pięknie!

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Gdy niegodziwcy szydzą z Boga, Wsłuchaj się w wewnętrzny głos sumienia, Niech odwieczna Prawda świeci jak latarnia, Dając Nadzieję w mroku zwątpienia,   Wieczorami wsłuchując się w siebie, Gdy świat wokół wciąż w chaosie wrze, Ty sięgnij czasem po Biblię, W naukach Chrystusa rozczytując się cierpliwie,   Bo to na kartach Pisma Świętego, Kryje się ponadczasowa Mądrość, Nie czapkująca pseudonaukowym teoriom, Opierająca się współczesności trendom,   Choć i pierwszym apostołom, Słów gorzkich nigdy nie szczędzono, Dali nam niezatarte świadectwo, Jak cierpliwie przezwyciężać zło…   Gdy patocelebryci drwią z Chrystusa, Ty przenigdy głowy nie odwracaj, Zawsze głośno sprzeciw swój wyraź, Nie przebierając w pełnych oburzenia słowach...   Najcichsze choćby sprzeciwu słowo, Kryje w sobie bowiem potężną moc,  Nie godzenia się na zło, Zamanifestowania wierności chrześcijańskim wartościom...   Sam bowiem Bóg Wcielony, Choć bezlitośnie do krzyża przybity, Modlił się żarliwie o odpuszczenie win, Tych którzy szczerze go nienawidzili…   Choć drwili z niego niegodziwcy, On na krzyżu się ulitowawszy, Z głębin swego Miłosierdzia przebaczył wszystkim, Tym którzy na to nie zasłużyli…   Dziś gdy niezliczeni ignoranci, Drwią z wielowiekowych Kościoła tradycji, Oddanym Bogu kapłanom nie szczędząc słów przykrych, Sędziwym księżom zarzutów haniebnych,   Ty stary pożółkły modlitewnik, W zamyśleniu weź czasem do ręki, By w trudnych chwilach dodał ci otuchy, Pokrzepił słowami starych zapomnianych modlitw…   A może stary schorowany mnich, W klasztornej celi samotnie cierpiący, Tknięty jakimś przeczuciem dziwnym, Złoży w twej intencji ręce do modlitwy.   I chociaż nigdy cię nie znał, Wyprosi u wszechmocnego Boga, By twe liczne problemy zażegnał, Wszelką łzę otarł z twego oka…   Dziś gdy na wielkich ekranach kinowych, Rzesze superbohaterów i złoczyńców zakapturzonych, Odciągają kolejne pokolenia młodzieży, Od przedwiecznego Boga w modlitwie  kontemplacji,   By prawdziwy kaptur mniszy, Oblicz ich nigdy nie spowił, By wielbieniu Boga w klasztornej celi, Nie ofiarowali kolejnych swego życia dni,   W tym samym wielotysięcznym mieście, Gdzie tłumy walą na kinową premierę, O tej samej co do minuty godzinie, Stary mnich w samotności brewiarz wyciągnie.   I pomodli się stary mnich, O opamiętanie dla współczesnej młodzieży, By nie zaprzedała swych ojców wartości, Zgubnemu za nowoczesnością pędowi…        
    • @sisy89 Bo co dobre, tak przychodzi Bo żałobne, tylko szkodzi   I tego najlepszego Ci życzę, M.
    • @Radosław Bo tych nut, tu cała zgraja Jaki chód, tu dojść pozwala   Świetne! M.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...