Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ocean


Rekomendowane odpowiedzi

Słońce jaskrawo oświetla wnętrze pustego pokoju. Jasna plama na ścianie, podłodze…

Obok mnie puste miejsce. Zimne, wychłodzone samotną nocą.

 

W lustrze stojącego trema odbicie czyjejś twarzy.

 

Mojej?

Nie

mojej?

 

Niczyjej…

 

Za oknami szum drzew. Szelest liści…

Noszę wciąż twój obraz w źrenicy.

Twoją twarz, rozwiane, długie włosy.

 

Kocham cię.

 

Zbudził mnie szept, przypadając lekkim tchnieniem do bezsilnych jeszcze powiek,

pod którymi czerwieni się pulsujący świt.

Zbudziła mnie pustka i pamięć oczekiwania.

 

W otwartym oknie faluje firanka. Tak powoli. Wybrzusza się jak żagiel…

 

Byliśmy tam, nad oceanem snów.

Białe języki piany

lizały wilgotny piach.

 

Nasze stopy.

 

Byliśmy w słonych

porywach wiatru

i w huku nacierających fal.

 

Byliśmy tam bez rozterek i lęku o jutro.

 

Byliśmy

tam,

ty i ja.

 

Zakochani.

 

Śniliśmy razem, wpatrzeni w pierzastą smugę po odrzutowcu. W krzyku mew.

 

A więc jest jeszcze ratunek, promyk nadziei. Bo gdybyśmy śnili osobno, to nie byłoby już nic.

 

A więc…

 

Skrajem nieba zsuwał się

skrzydlaty obłok,

niczym wielki ptak.

 

Gdzieś tam, gdzie z pluskiem ryby

opadają płetwą w głąb cichego sanktuarium.

 

Kocham cię.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-01)

 

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...