Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

poszłabym za tobą na łąkę 

pływającą w letnich kwiatach 

gdybyś tylko spojrzał na mnie 

lecz ty nie chcesz patrzeć wcale

 

oj za głupia ja byłam - 

truchtem za tobą podążając 

zbyt mało wiedziałam  

zbyt ochoczo biegałam drobiąc kroki małe

 

a ty teraz rozrzucony myślami 

o rzeczach poważnych i wielkich 

wklejony jesteś i zadumany 

w mój pejzaż czuciem rozdęty

 

poszłabym z tobą na spacer 

bo czemu nie? 

tylko mi w głowie myśl kołacze

że ty nie chcesz mnie przecież

 

 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To prawda, któż go nie zna.

Czasem już zamyka, co wrażliwszych, od pierwszego wejrzenia.

 

I potem odpłacają pięknym, za nadobne, innym spotkanym na swojej drodze.

Raz zasiana zło, zbiera plon obfity, dopóki, ktoś nie powie. Ja w to nie wchodzę i przetnie łańcuch powtórzeń.

Opublikowano (edytowane)

Cały w tym ambaras, aby dwoje chciało naraz…

 

Nic na siłę. Jak nie chce, to nie chce i należy to zaakceptować. Zresztą nigdy nie wiadomo, co by było, gdyby chciał? Wierzymy, że byłoby cudownie, a przecież mogłoby być beznadziejnie: szaro i nudno. A tak: może płakać i dawać upust uczuciom, a im częściej jest ignorowana, tym bardziej go pragnie.

 

Amerykański komik powiedział: Odmawiam wstąpienia do klubu, który chciałby mnie zaakceptować.

 

Piękny, życiowy wiersz.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Civil Engineering Job Interviews: Groucho Marx Syndrome

 

 

 

Edytowane przez staszeko
Remove first image. (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@staszeko Dobrze to podsumowałeś. 

W takich przypadkach działa magia niedostępności. Czasem nam się wydaje, że jak coś jest niedostępne to na pewno też wyjątkowe, unikatowe i pożądane przez całą resztę świata :) Ach, ile to kobiet ja spotkałam z sercem złamanym, bo odrzuconym. Ileż to łez wylały te niewiasty. Ileż ja sama wylałam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Typowe dla pierwszej nieodwzajemnionej miłości, ale później nie ma na to chyba miejsca, bo organizm nabiera odporności. Jednak kto tego nie przeżył, jest nieco uboższym człowiekiem.

 

Ja, cały zbudowany jestem z ran
Duszę na ramieniu wiecznie mam
Lecz kaleką nie ja jestem tylko ty
Bo ty grasz
 
Edward Stachura (1937-1979), fragment piosenki Życie to nie teatr.
Opublikowano

@Ewelina  Smutny, ale ładny wierszyk. Dobrze opisałaś pragnienie. Pewnie dlatego nie szukam kolejnej miłości bo boję się odrzucenia. Ja jednak jeszcze muszę popracować nad sobą porządnie a Peelka koniecznie musi zmienić obiekt zainteresowań bo jej się w końcu serduszko pokruszy :-( A byłoby szkoda.

Pozdrawiam serdecznie :-)

Opublikowano

@Tectosmith lęk przez porażką/niepowodzeniem jest bardzo silnym lękiem. Myślę, że z jednej strony bardzo dobrze chroni przed potencjalnym bólem a z drugiej strony ogranicza możliwości. 

Ktoś kiedyś powiedział Peelce, że ma wielkie serce i że nie pęknie, bo jest silne i niezłomne. Czy miał rację, tego nie wiem

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...