Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ręce, dłonie, gesty…


Rekomendowane odpowiedzi

Znów stałem się niewidzialny.

 

Noc.

 

Ściany przytłaczają i miażdżą. Szepczą… 

 

Ze ścian wyciągają się ręce. Rozchodzi się szmer rozbudzonych widziadeł, chcących mnie

dosięgnąć.

 

Poruszają żywo

kościstymi

palcami.

Rozwierają je.

Ściskają w pięści.

 

Rozkurcz. Skurcz. I niczym tętniące serce. Niczym drgająca bryła mięsa.

 

Puls

i krew.

 

Zegar bije w jakiejś dziwnej sentencji odwrócony czas.

 

Bomm…

Bomm…

 

Chrzęst zegarowego mechanizmu… — i znowu gong…

 

Jeszcze jeden raz.

Jeszcze…

— tym razem śmierć…

 

Wychodzę chyłkiem,

tylnymi drzwiami,

próbując się opędzić od nagromadzonych gestów, symboli i mar.

 

(mojego odejścia

nikt nie zauważy)

 

Krążą wokół mojej rozpalonej głowy.

 

Brzęczą, jak zgon pszczół

w koniczynie, w trawie,

w czerwonych różach, które płoną…

 

Które miały być

dla ciebie, jedyna…

 

I znowu śmierć mnie dopadła znienacka i chciwie.

 

W bełkocie i wrzawie

napastliwych ścian.

 

W pęknięciach tynku, w rdzawych nalotach skorodowanych rur, zaciekach, pajęczynach.

 

Nade mną trzeszczenie stropowych desek.

Ktoś tam chodzi

w tę i z powrotem. Ktoś umarł.

 

I przedziera się przez zimne obszary ciszy nagle zbudzonej.

 

Za oknem szum.

 

Deszcz skapuje

z liści drzew.

Za oknem szmer.

Noc jest chłodna i tkliwa.

 

Noc.

 

Przejmująca otchłań bezkresnej pustki,

która idzie przez pola, przez łąki, przez step.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-04-16)

 

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...