Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Dwaj królowie

 

 

Na niebosiężnej górze stał diamentowy zamek

Przepięknie lśnił on w słońcu i złoty miał krużganek.

Naprzeciw druga góra, podobny zamek stoi,

Tam także król na tronie, i rządzić się nie boi.

Z kryształów wycinane korony na ich skroni

W lewicy srebrne jabłko a berło w prawej dłoni.

Szkarłatne aksamity, klejnotem zdobne szaty,

By dobrze móc królować, król musi być bogaty,

By móc pokazać światu, jak wielka jest w nim siła,

By mu się żadna inna moc przeciw nie stawiła.

 

 

Patrzyli na kwitnący u podnóża góry kraj,

Dumali nad tym, jakby na ziemi stworzyć raj,

A jeśli nie dla wszystkich, przynajmniej coś dla siebie,

Królować tutaj w dole, jak aniołowie w niebie.

Puszyste poduszeczki, nocniczek pozłacany,

Przy takim majestacie nie może być gliniany.

W kielichu rubinowa, przedniego słodycz wina,

Winiarz, by je wytłoczyć, w mozole grzbiet swój zgina.

 

 

W umizgach i ukłonach co rano cała świta

Swym nosem przy posadzce takiego króla wita,

A on sobie hulaszczo popuszcza swego pasa –

Dla chama miska ryżu, bo nie dla psa kiełbasa.

Zaś w dole, tam w dolinie, tam prosty człowiek wierzy,

Że tak już jest pisane, tym w górze się należy.

„Dobrobyt niechaj cierpią ofiarnie dla narodu!

Nam pajda chleba starczy aby nie upaść z głodu!”

 

 

I byłoby tak dobrze, gdyby nie na widoku

Jednemu zamek drugi był cierniem w jego oku.

Bo: „Taki piękny zamek!” Ach cóż tu wiele gadać,

Dlaczego miewać jeden, gdy można dwa posiadać?                                           

 

 

Że kraje swoje władcy do bólu wręcz kochali,

Przykładnie i w szeregu do boju iść kazali.

Zalśniły w słońcu pułki, toczyły się armaty,

Bezpiecznie i z oddali dowodził pan bogaty,

Wysyłał raz za razem do krwawej tej roboty,

Widziałeś ciężkie czołgi, leciały samoloty.

Zasobne żniwa zbiera kostucha i zatrata,

Już matka nie ma syna, a brat już bije brata.

Strzaskane, bezimienne się bielą w polu kości,

Debaty na komnatach o zgodzie i miłości.

 

 

Jak, kiedy, za co, czemu i ile kto dostanie,

Apele, groźby, skargi, morały i bujanie.

W dolinie wrze pożoga, łzy, gwałt, strach, śmierć, wybuchy,

Do nieba i do piekła leciały zmarłych duchy.

Leciały do nirwany, leciały do hadesu,

Bo jeden pan drugiego nauczyć chciał moresu.

Podkuty stalą twardą, tratował świat koń wojny,

Za długo chyba był już bezpieczny i spokojny.

Los zatrząsł ziemią, skałą u podstaw gór tych obu,

Ściągając powolutku ważniejszych też do grobu.

Skruszony głaz się sypie, się chylą zamków wieże,

Szczerbate mury stoją, nikt więcej ich nie strzeże.

I jeden król gdzieś uciekł, a drugi gdzieś się schował,

Na trzeciej górze zamek król trzeci zaś budował.

 

 

Marek Thomanek

Lato 2022

Edytowane przez Manek (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Kwiatuszek Dzieło sztuki? Zawstydzasz mnie ;-)

Jestem pewny, że niejeden będzie tutaj zgorszony rymami gramatycznymi.

 

Moje najulubieńsze kawałki to:

 

Dobrobyt niechaj cierpią ofiarnie dla narodu

 

oraz

 

Bo: „Taki piękny zamek!” Ach cóż tu wiele gadać,

Dlaczego miewać jeden, gdy można dwa posiadać?    

 

Opublikowano

@Manek Co tam, że gramatyczne, ale ładne, przyjemnie się czyta. Wszechstronna tematyka od mitologi greckiej do- nirwana do chyba hinduizm. Coś się dzieje i to nie mało. 3 królowie, jest moc. Aha, tam chyba powinno być, byłoby. No, ale to szczegół.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to znany szmonces :    
    • Obudziłem się rankiem, który miał imię , ciepło i zapach kobiety. Obudziłem się, bo słońce o kolorze gorącego srebra przebijało poranne mgły  i wpadało do naszego pokoju. Wstałem w poczuciu fizycznego spełnienia. Ale zanim wstałem, długo jeszcze rozbudzony leżałem, szukając w jej twarzy szczęścia, Czułem je w każdej chwili, kiedyśmy się poprzedniego wieczora kochali, czułem drżenie przechodzące od jej wnętrza do samej głowy. Pamiętam, że w błękicie nocy wpadającym wielkimi oknami, rozjaśnionym różowymi płomykami świec, oczy jej skrzyły się jak tafla roztopionego w słońcu morza. Było coś nierzeczywistego w jej temperamencie z fantazjami i kaprysami czystego szaleństwa. Wznosiłem się i opadałem w tę najpiękniejszą noc życia. Jej ciało o kolorze brązowego marmuru Iśniło pożądaniem. Ciemne, długie lekko kręcone włosy, w które zatopiłem usta, napełniały mnie zapachem słońca. Ciepłego, lipowego, namiętnego. Byliśmy tylko sami w tym wielkim domu jej rodziców. Piliśmy  słodki armaniak gdzieś spod Pirenejów przy dyskretnych dźwiękach muzyki Jamesa Lasta. Kiedy nadeszła ta pora, w której spojrzenia zakochanych mówią wszystko, wstała i pociągnęła mnie do sypialni. Poczułem dreszcz, gdy położyłem się na chłodnym, jedwabnym prześcieradle. Ale ten dreszcz przeszedł szybko w coś innego,  zniewalającego mnie całego, gdy zagubiona gdzieś z głową na dole mojego brzucha chrapliwie dyszała. Trzymałem dłonie w jej włosach. Kiedy przestała, byłem już w najczystszym niebie pożądania. Kochaliśmy się do północy bez słów, bez jednego słowa. Zatopiliśmy się w sobie z ufnością dzieci tulących się do piersi mamy. Miłość mnie całkowicie przepełniła, byłem nią zniewolony do końca. W przerwach patrzałem na jej twarz i widziałem na jej bladych dziewczęcych wargach uśmiech, nieśmiały i bardzo łagodny. Było w nim onieśmielenie, zagubienie, jakby nagle przestraszyła się tego co robimy. Ale ten lęk nieokreślony znikał natychmiast, kiedy tylko przytułałem ją do siebie. Czasami tylko zasłaniała sobie oczy szczupłymi,  dziewczęcymi, o długich palcach, dłońmi. Przeczuwałem, że chciała, aby to co robiliśmy trwało wiecznie. Ale nawet najłagodniejsze pieszczoty przeplatane czerwonymi strumieniami pożądania i namiętności powodujące zamęt świata realnego, kiedyś się kończą. Zasnęliśmy bez słów, wtuleni w siebie gorącem naszych ciał. Jeszcze tylko pamiętam jej spokojny oddech i odpłynąłem w mroki nocy. Zginęła 11 dni później w katastrofie lotniczej pod Mogadiszem. Jej ciała nigdy nie odnaleziono.           @jaś  
    • Zjawy teleportują się. Kobieta między własnym życiem a moim.  
    • @poezja.tanczy Doszukałam się tu, mhh,

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      nie wiem... rozmowy, wymiany myśli? Raz jakby mężczyzny, raz jakby kobiety: "Oddałem Tobie" - M. "Coś sobie zostawiłeś" - K. "Nie mam lepszego. Nie mam innego" - K. "Już wolałbym Twój rozum" - M.   Tekst brzmi dla mnie jak Tango - taniec.  (Mam czasami dziwną wizualizację)     Swoją drogą myślę że ten kawałek jest dobrą odpowiedzią     Pozdrawiam serdecznie    
    • @Tectosmith O, dzień dobry

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jesteś! Dziękuję, że zajrzałeś:-) Jak się cieszę...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...