Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Wiesz, wracałem późno do domu. Szedłem przez park ciemny, deszczowy, mglisty…

Szedłem przez tę kwintesencję samotności i smutku,

mijając ogołocone z liści drzewa,

jakieś opuszczone, zdewastowane między krzakami parterowe domy.

 

Daleki dzwon wybijał północ. Płynął między powykręcanymi dziwnie gałęziami.

 

Zawadzał o nie, wieszał się na nich i niknął echem,

jakby to było bijące, umierające serce.

 

Tymczasem —  w czarnych kwadratach okien — czaił się Inny.

 

Skradał się do nich w ciszy

i podglądał z ukrycia

tajemniczy świat wilgotnych od deszczu drzew..

 

Inny, sponiewierany przez życie.

Tak, jak się wyrzuca

skorodowany złom albo podarte na śmietnik łachmany.

 

Inny, który narodził się bladym świtem podczas zimnego majowego deszczu.

 

Tak, pamiętam… Pusta, porodowa sala. Ciągnące się donikąd korytarze…

 

I poprzez podłogi, ściany szyby, szły jęki poplątanych, bulgoczących rur. Jakieś nawoływania

i płacze…  

 

Teraz wieje nocny wiatr.

 

A między oddechami cisza tak wielka

jak grób mojej umarłej matki,

w którym sine ciało zdążyło już się rozsypać w proch.

 

*

 

To miał być nasz ostatni taniec.

Wybacz mi,

lecz nie będę w stanie.

 

To już się nigdy

nie wydarzy.

 

Wybacz po stokroć pijanemu.

Mój krok

jest chwiejny.

 

W półmroku pokoju

tulę się z drżeniem

do zimnych kaskad powietrza.

 

Tylko to mi zostało. Więcej nic.

 

Zbyt wiele wypiłem do dna, zbyt wiele tłumiłem w sobie goryczy.

 

Nie jestem w stanie,

a miała to być

po prostu nasza noc.

 

Pamiętasz?

 

Za oknami mgły

płyną nad polami, nad łąką…

 

Nisko

płyną…

… za las…

 

Resztki babiego lata rozsnuwają się w potędze

srebrnych pajęczyn, wśród dymów,

które jak wtedy,  idą wolno z kominów.

 

Tak oto umieram jesienią, późnym listopadowym wieczorem.

Lecz, skąd jesień, skoro przed chwilą rodził się z krzykiem szkarłat wiosennego słońca?

 

Zmieszały się epoki i lata.

 

W jakiejś odmiennej rzeczywistości

wznosi się kula

oślepiającego blasku. 

 

I przeciska się pomiędzy drzewami,

gałęziami,

liśćmi kasztanów

smugami światła…

… pomiędzy palcami dłoni, co przesłania twarz…

 

Pomiędzy sztachetami malw,

krzakami dzikiej róży…

 

Uderza boleśnie

w szybę okna,

w źrenicę, w pamięć…

 

W rozrzucone na stole smętne widokówki

dawnej przeszłości, idąc przez puste, piaszczyste drogi znad dalekich łowisk.

 

Tutaj, gdzie

— byliśmy razem.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-04-02)

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Ewelina może to lepiej że nic nie przecina , taki kosynierski romantyzm to nie super
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ... fakt... tak właśnie bywa... :)    
    • ... a gdyby gdyby się rozglądnąć  spojrzeć poza … zrobić dla siebie  to co zatopione w niemożności    kochać świat mimo...   może życie smakowałoby jak kasza manna  z sokiem malinowym zrobiona przez mamę    może może warto  … nie zapominajmy o sobie    11.2025 andrew  Sobota, już weekend   
    • @KOBIETA Mądrość mędrca jest cieżkością ksiąg, mądrość ideologa jest mądrością tez, mądrość księdza jest mądrością sumienia, mądrość związkowa to mądrość bycia w razem i wspierania się w przede wszystkim trudach, a mądrość poety / poetki to mądrość lekkości, rokoka, baroku, stylu, słów i wyrażeń i tym podobne. Tak bym to generalnie widział :))  @KOBIETA Mądrością może być to, aby cechom swojego charakteru i swojej mądrości odpowiednio wybrać właściwą rolę. To tak jak Maria Antonina Aystryjaczka powinna zostać aktorką, a nie Królową, a Jerzy Waldorff wielkim politykiem światowej sławy, choć on akurat dobrze wybrał swoją rolę. 
    • Czy potrafisz tak się zapomnieć, by dzień zostawić za plecami, by godziny nie uwierały, w ciszę zaplątać się czasami?   Wsiąść do pociągu bez bagażu i w szybie odbić swoje myśli, które rozpłyną się w pejzażu miasteczek, pól i sadów wiśni.   Potem wysiąść w miejscu nieznanym, gdzie nie pamięta się imienia, a drogowskazy pchają prosto w stronę miękkiego nieistnienia.   Tasiemką drogi związać kroki, by nie kusiły do powrotu, w miejsca za ciasne przez nasze myśli i dni z bezsensem tkwiące w roku.   Dogonić siebie za zakrętem, swoim widokiem się ucieszyć, ruszyć pod rękę w dalszą drogę i w zapomnieniu lekko zgrzeszyć.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...