Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Biedna krowa.

Mój wszystko żerny pies jamnik zjadł kiedyś pszczołę lub osę i to w lesie daleko od przystanku PKP. Zanim dojechaliśmy do Warszawy, to już prawie nie żył. Był nieprzytomny. Ale weterynarz go jakoś odratował.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

O tak.

Wszystkie pieski są kochane, ale jamniki są wyjątkowo przymilne. A mój to już chyba był za pan brat z każdym.

Najbardziej kochali go bezdomni z naszego osiedla. Oddawali mu ostatni kawałek kiełbasy. Miał zniewalające spojrzenie.

Wabił się Maksio.

Teraz jest w krainie, gdzie wszystkie psy są szczęśliwe.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ze 20 lat.

Kupiłem go sobie na pierwszym roku studiów. Zabierałem go na zajęcia, żeby mu nie było smutno samemu w domu.. Bardzo go tam lubili. Chyba nawet wpływał pozytywnie na moją średnią.

 

Żyło mu się bardzo dobrze. Zabierałem go prawie codziennie do lasu, bo biegałem rano przed zajęciami, a w weekendy na działkę, też leśną. W wakacje podobnie.

A w zimie jak był śnieg po kolana to skakał po moich śladach. Zabawnie to wyglądało, ale dawał radę.

 

W Warszawie miał okazję zapoznać się królami, prezydentami, bo mieszkam koło Grobu Nieznanego Żołnierza i tam chodziliśmy na spacerki. I zaprzyjaźniał się z nimi w czasie ważnych uroczystości państwowych. Kilka razy nawet był w telewizji. Tak zwane ocieplanie wizerunku polityków.

Już nas tam znali wszyscy ochroniarze. To był taki czas kiedy prawie codziennie tam ktoś ważny bywał. Teraz jest tych wizyt znacznie mniej.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Troszkę to wygląda tak jakby każda pszczoła siadała na każdej  lilii po to żeby  lilia została zjedzona wraz z pszczołą   przez każdą krowę. A  stwierdzenie "oto piękno istnienia a także cały jego sens" nabiera cech dogmatu.
Inaczej rzecz by się miała gdyby sytuacja się wydarzyła i była np incydentem wtedy puenta byłaby moim zdaniem zabawniejsza, bo pomysł jest całkiem niezły :)
Gdybyś napisała np tak:
 

Pszczoła, co bzyczeniem wita ranne słońce,

Przysiadła na lilii w cieniu krowich rzęs.

Krowa zjadła lilię, a wraz z nią i pszczołę.

Ot piękno istnienia i głęboki   sens.


I fraszka jest fraszką ;)
To tylko kijek w mrowisko, zrobisz jak zechcesz, Ty jesteś autorką.

Pozdrawiam :)

 

 

 

Edytowane przez Bożena Tatara - Paszko (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Bożena Tatara - Paszko Dzięki za te słowa. Trochę tak jest z tym wierszem, wiem. Plus jeszcze pszczoła mogłaby nieźle załatwić tę krowę...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

jakiś czas po "Pszczoła" powstał taki wierszyk: 

Motyl

Motyl co prowadzi bardzo wdzięczne życie 
Przysiadł na płatkach lilii, co w złotym słońcu lśnią.
Cóż za piękny kwiat! - myśli motyl w zachwycie.
Wtem krowa zjada lilię, motyla wraz z nią.

 

Co ty na to? Jest o wiele lżejszy i mniej patetyczny? Pozdrawiam 

Opublikowano (edytowane)

@Asia Rukmini Nie wiem czy patetyczna, ja tak tego nie widzę, choć jeśli kończysz fraszkę  - oto jest piękno istnienia   a także jego sens -  to może trochę tak jest :)
Puenta powinna być  wyrazista, zjadliwa zabawna, zaskakująca wtedy fraszka jest fraszką. 
Z motylem rzecz się ma tak, że nie wiadomo jaka jest puenta i co w sumie wynika z faktu, że krowa go zjadła :) No i dlatego to  nie jest fraszka ale  całkiem zgrabny wierszyk.

Zostawiłabym tę pszczołę ale po korekcie bo to zdecydowanie lepsza puenta i dobra fraszka. niezależnie od tego czy pszczoła użre krowę  w język czy nie :)
W sumie to temat na kolejna fraszkę :)

Jeżeli do czegoś mogłabym się przyczepić... lepiej jest zrezygnować z rytmu niż przegadać wierszyk.  nadużywając słów.


 

Edytowane przez Bożena Tatara - Paszko (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Asia Rukmini Ot piękno istnienia i głęboki sens.
Może być z wykrzyknikiem :)
Tak, moim zdaniem tak sformułowana puenta jest kropką nad "i" ciągu zdarzeń, które we fraszce.
Tylko że to nie jest moja propozycja tylko  Twoja, nieco tylko ucięta,  żeby była cięta ;)
No i koniecznie trzeba użyć  czasu  przeszłego dokonanego - przysiadła i zjadła.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...