Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 89


Rekomendowane odpowiedzi

   - Książę - Jezus przeszedłszy śmiało jako pierwszy salę tronową po uprzednim otwarciu odrzwi przez strażników, skinął uprzejmie głową siedzącemu na tronie władcy. Podążający za nim Jego towarzysze mieli, mimo wszystko, trochę mniej dziarskie miny. Z pewnymi wszakże wyjątkami: wysoko urodzoną Mariko, księżniczką Maią i Arweną. Z legionistami było podobnie, jako z przywykłymi do  bycia w obecności imperatoris, cesarza oraz wysokich urzędników dworskich. Wliczając w to, rzecz jasna, Poncjusza Piłata. *

   - Jezusie - uśmiechając się, książę Jurij uczynił szeroki gest dłońmi. Pełen dostojeństwa, ale bynajmniej nie władczy, na co zwrócili uwagę żołnierze. Mariko także, chociaż i ona nie zareagowała na to w jakikolwiek widoczny sposób. Po czym wstał i zszedł po stopniach tronowego podwyższenia, by przywitać się z każdym z gości. 

   - Wyjdźcie - polecił strażnikom tonem nie znoszącym nawet cienia sprzeciwu. 

   Gdy zamknęli drzwi, kontynuował powitanie. 

   - Jezusie - powtórzył, obejmując Go serdecznie. 

   - Drogie damy - ukłonił się dwornie po kolei każdej z żon Jezusa, udając, że nie dostrzega onieśmielenia Małgorzaty i jeszcze większego Ewy. I dając im odpowiednio długą chwilę na złożenie stosownego ukłonu. Równie szanowny ukłon złożył Soi. Zarumieniła się, dygnąwszy. Chyba jeszcze bardziej niż Ewa. 

   - Padawanie Mistrza nad Mistrzami - wyciągnął z kolei rękę do Mila.

   - Wreszcie wy, panowie - lekko skłonił się profesorowi, jego służącemu i Nedowi, zupełnie pomijając ich nie najwyższe pochodzenie. - I wy, panowie wojowie - powtórzył ukłon. Mimo iż witani w tym momencie nie byli wojami w ścisłym znaczeniu tego słowa. 

   - O ile mi wiadomo - podjął - chcecie zwiedzić moją stolicę. - Jest to marzeniem szczególnie twoim, pani - zatrzymał przez chwilę wzrok na Małgorzacie. - Ale, jak widzę, trochę i twoim, Milu - spojrzał nań powtórnie. 

   - Tak, mości książę - ukłonił się Mil, maskując zdziwienie. 

   - Nie dziw się - książę Jurij odpowiedział uśmiechem. - Przecież Mistrz Mistrzów was uprzedził. Wyższa świadomość - dodał, przesuwając spojrzenie po twarzach gości - wiąże się ściśle z pewnymi duchowymi umiejętnościami. Ponadnormatywnymi, że tak to pozwolę sobie ująć - uczynił gest, dziwnie przypominający gest rycerza Jedi, a przy tym dostojny. Gest, który Milowi od razu skojarzył się z Quai-Gon Jinem ** . 

   - No tak, Quai-Gon... - władca Moskwy uśmiechnął się smutno. - Cóż.

   - Lepiej jednak będzie - zawrócił spojrzeniem - porozmawiać przy uczcie. - Jesteście głodni po długiej podróży - stwierdził bez cienia wątpliwości - a powietrze w moich czasach, o niebo lepsze niż w waszych, wzmaga jeszcze wasz apetyt.

   - Jezusie - zwrócił się Doń równie swobodnie, jak poprzednio - Ty oczywiście przyłączysz się do uciech stołu?

   - Zaśbym śmiał odmówić - zaśmiał się Właśnie Zapytany - księciu się nie odmawia. Tym bardziej takiemu, który ośmiela się czytać Bogu w myślach.  

Cdn. 

 

* W sposób oczywisty nawiązuję tu zarówno do "Mistrza i Małgorzaty", jak i do tak zwanego Nowego Testamentu. 

** Ta postać jest chyba wszystkim znana, zatem i kojarząca się tak, jak należy - z właściwym filmem i reżyserem.

 

Warszawa, 30.01.2023

 

Edytowane przez Corleone 11
Dodanie przypisów (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Somalija @Somalija

   Żartowałem, przepraszam. Podziękowania należą Ci się w oczywisty sposób

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, zatem przyjmij je, proszę. 

   Nad kontynuacją opowiadania "Tylko anioły" zastanawiałem się na razie tylko wstępnie. Ale zapewne ją napiszę. 

   Masz rację: nie zawsze się da. Na przykład przy energetycznej osłonie, uniemożliwiającej wgląd. Nie zawsze też wypada. Ale i to wiesz. 

   Serdeczne pozdrowienia . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wiesław J.K. 

   A tak, Wiesławie - masz rację. Jezus i książę Jurij mogliby w ten sposób rozmawiać. Odnośnie do pozostałych bohaterów powieści, mam pewne wątpliwości

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Dziękuję Ci bardzo za odwiedziny, czytanie i komentarz . 

   Pozdrawiam Cię serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wszedłem w rolę Świętego Mikołaja. I kupiłem całkiem sporo prezentów. Paradoks polegał jednak na tym, że najlepsza rzecz jaką kupiłem była najgorszym prezentem. Otóż, tę jedną rzecz kupiłem bardziej pod siebie, aniżeli pod obdarowanego. Postaci rzeczy to nie zmienia, bo rzeczywiście była to najlepsza i najtańsza rzecz zarazem. Rzecz wręcz nie rzecz, nie wchodząc za bardzo w tajniki prezentu. Innymi słowy coś znacznie bardziej metaforycznego i ponadczasowego, choć powstałego na czasie dzisiejszym. Rzecz spraw obecnych. Gdybyśmy tak umieli obdarować czytelnika wyrafinowanym tekstem, który ten rzeczywiście chce przeczytać byłoby święto znacznie większe niż pierwszy i drugi dzień świąt razem wzięte. Coś bardziej niebywałego nawet niż wszystkie dni wolne w roku kalendarzowym.    Warszawa – Stegny, 24.12.2024r.
    • Choćbyś wszystko robił tylko dlatego, że nie wiedziałeś i choćby tylko to źle zabrzmiało niczym przypadkowe uderzenie miedzianego cymbału   Dźwięk wybrzmiał, a powietrze niesie drgania dookoła Ziemi, obiegając ją upamiętniającą ciszą   To słowa w ciemności ukryte, którymi rozświetlasz drogę innym duszom w mroku po kolanach brodzącym.   Jakże się stało, że .. bóg(?, nie nie) narodził się w dobie, której zabrakło światła? Gdy słońce, tu, na tej połowie umiłowanej mojej planety, gdzie dominuje ludzkie istnienie - jest widywane najkrócej?   Może to fetysz by widzieć światło w ciemności, samemu sobie rozświetlając drogę, latarniami, lampkami, świecami .. z tym - zazwyczaj - ohydnym pożółkłym odcieniem   Może to filozofia, by nawiązać do tego, który niesie światło zamiast - jak to zostało napisane - do tego, który kieruje ku światłu? Może to strach przed światłem, lub nienawiść światła, by być od niego jak najdalej, by nigdy się do niego nie zbliżać.   A być może stwierdzisz, że wszyscy chcecie światła i w ten mroczny dzień oczekujesz jego ostatecznych narodzin? W takim razie, powiedz mi, gdzie ciemność, skoro na świecie panuje jedność i odnalazłeś z resztą ludzkości spokój ducha, tego dnia, w życzliwości i ciepłych słowach? W końcu, powiedz - czy, skoro przyszło światło i tego dnia nie ma wojen, a na froncie wszyscy całują się, wychodząc sobie naprzeciw z okopów, dlaczego zapominasz o nim dnia następnego? Jakże mogło przyjść tylko na jeden dzień, czyż to nie zdrada, chwilowy, wręcz momentalny flirt prostytutki, chętnej raz w roku, na chwilę spożyć obfity posiłek wzajemnego uwielbienia?   Wykluczam cię, jeśli z twoich ust pada wiatr słów w jednym argumencie: "tradycja". No chyba, że obstajesz za tym, że świat duchowy nie istnieje, jednak korci cię, by strzelić babci gola zadowolenia z dzieci i zasnąć bez .. fałszywych wyrzutów sumienia. Lub na wszelki wypadek przeżegnać się w obawie, przed tym, czego nie wiesz.. właśnie - światłość, nauka.. chwila zwątpienia?   I jeśli już wierzysz, tak jak ja wierzę w swojego Syna, czy myślisz, że jako jego Ojciec, byłbym skory spłodzić go w dzień, by Jego narodziny wypadły w ten najciemniejszy dzień roku?   Myślisz, że byłbym skory go spłodzić w dzień, o porze takiej i w chwili takiej, że narodziłby się w ciemnościach nocy?   I jeśli znów się zapierasz, dumny "chrześcijaninie", że to tradycja i symbol - to symbol już opisałem, tradycję również, a jeśli to tradycja pogańska to powiedz wprost: jesteś poganinem czy uwierzyłeś w mojego Syna? Chyba, że lubisz stać rozkroczony nad nierządnicą ukazując jej swoją haniebną nagość. Jedną nogą w niebie, drugą w ludzkich nieczystościach Nie będąc jednocześnie nigdzie.     Mówisz, że nie wiedziałeś, że to pomyłka lecz zbluźniłeś przeciwko mnie nie przeciwko mojemu synowi lecz przeciwko duchowi, który w Synu moim zamieszkał. Bo nie taki był mój zamysł i nie uczyniłem prawdy kłamstwem ani zła dobrem.   Zbluźniłeś przeciwko Bogu, a jestem duchem również Próbując zasiąść na moim tronie stanowisz jedynie swoje standardy.   Ty, miedź brzęcząca, Ty, cymbał brzmiący.   I choćbyś zarzekał się na krzyż i zmartwychwstanie, choćbyś wrzeszczał w parku pełnym ludzi błagając o litość i łaskę.   To prawdą jest, że nic nie zrozumiałeś.   Poznałeś jedynie ciemność teraz ona towarzyszyć ci będzie wiecznie i nieodwracalnie.   Tak jak ja kiedyś kochałem ciebie, kiedy posłałem swojego Syna, a teraz jestem tutaj osobiście, idąc w ślady z moją siostrą za naszym ukochanym kwiatem i rodzicami, którzy wszystko uczynili. Tak teraz ty kochasz ciemność.   Jak spełni się nasza miłość, tak i twoja.        
    • Gdy Polka się puszcza,to ku...a,gdy Francuska się puszcza,to ku..a, a gdy Żydówka się puszcza,to antysemityzm. Już sam nie wiem, co o tym sądzić. Pozdrawiam.
    • @Kantata   Dziękuję za komentarz, a nie odpuszczę, niby jak mam odpuścić, opus dei?   Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...