Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Naprawdę udało Ci się przeczytać do końca, 3597 słów?

 

Muszę pomyśleć o jakiejś nagrodzie... Wspólne wakacje w Byron Bay?

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@Rolek Ciąg dalszy będzie, ale w innym miejscu i czasie, a co do niedoszłego szwagra — nie żałuj, bo wprawdzie przywoziłby zabawki z całego świata i mielibyście o czym pogadać, lecz siostra tęskniłaby za drugą połówką, a po powrocie męża z rejsu przez cały tydzień oglądałaby sufit.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dzięki za przeczytanie i komentarz.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No cóż, córeczki dygnitarzy i wysokich urzędników mają ciężkie życie, a ich partnerzy są również często narażeni na różnego rodzaju kłopoty i niewygody.

 

Żona, której ojciec jest dowódcą floty? Ależ przed taką trzeba stawać na baczność!

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

GrumpyElf ma rację... piszesz z dużą lekkością.!!! czyta sie tak, że... chce się dalej i... dalej... serio.

Czytając, czekałam na chwile, kiedy pojawi się Krzysio pechowiec.. :)) cudowne zamykanie przed nim wszelkich okolicznych ości, żeby tylko nie przyniósł pecha, nawet podczas meczu.

Ale ale.. miał pióro, które mogło go od pecha chronić.. ;)

cyt... "cebula skwierczała wesoło"... :D))) poi...

... spojrzenie, typowe dla smutnej kobiety, która nie umie przebić się przez... barierę... wymowne.!!!

 

"Uwierzyłem, że jak on, będę pływać na okrętach, później to opiszę, a kiedy zdobędę sławę i nie będę wiedział co zrobić z pieniędzmi, strzelę sobie w łeb."...

sława niejednego sprowokowały, by strzelił sobie w Eb...

(większe literki się zrobiły)

 

"Przypomniałem sobie, że kobiety na każdej randce, z niezrozumiałych dla mnie przyczyn, udają się do toalety i to zawsze razem. Pewnie jak my, żeby się naradzić"

... nie pamiętam, czy tak robiłam..:))

 

Nawet taksówkarz nie wziął kasy za kurs... narrator, autor, czy bohater... może to jednaka osoba... wlewa w głowę zaciekawienie, co będzie dalej....

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

.... z ogromnym zaciekawieniem dobrnęłam do końca i dodam, że nie były to katusze. Kila razy na luzie "wybuchłam" śmiechem.

PLUS.!

 

ps. czytałam i pisałam kilka słów ode mnie, aż mnie wylogowało.. już bałam się, że całe pisanie na nic.

 

Pozdrawiam Kapi... :)

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Nata_Kruk Twój obszerny i drobiazgowy komentarz, w którym nie szczędzisz pochwał, to najlepsza nagroda za pisanie-bazgranie. Szczerze, nie spodziewałem się tylu pozytywnych opinii — jeden zadowolony czytelnik to już bardzo dużo, więcej aniżeli można marzyć.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Uważam, że życie każdego człowieka jest ciekawe, trzeba je tylko opisać.

 

Dzięki za odwiedziny i komentarz.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To na pewno wskoczysz do pociągu relacji Kandy-Ella, gdzie za śmieszną cenę 400 rupii (niecałe 5 złotych) można wykupić miejsce w trzeciej klasie z widokiem na przepiękny krajobraz, podczas podróży trawającej siedem godzin. Tylko nie zapomnij zabrać papieru toaletowego i nie pij żadnej wody, za wyjątkiem butelkowanej, a także weź coś cieplejszego do ubrania, bo pociąg wspina się krętym torem po górach na wysokość około 1900 metrów, gdzie może być dość chłodno.

 

Miłej podróży.

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...